MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pogrążeni w letargu

BK
Po czterech meczach bez porażki, gdy wydawało się, że Stanisławianka wychodzi na prostą, przydarzyła się jej w minionej kolejce przegrana na własnym boisku z Iskrą Brzezinka (0-2).

Wpadka na własnym boisku była dla piłkarzy Stanisławianki jak zimny prysznic

Notowania gości w wadowickiej lidze okręgowej stały przed tym meczem wyżej, ale mimo to w Stanisławiu liczono na wygraną zespołu Piotra Koziołka. W poprzednich 4 meczach zdobyli oni 10 punktów, zwyciężając w trzech ostatnich, w tym dwóch wyjazdowych. W razie wygranej, mieli szansę przeskoczyć do bezpiecznej strefy środkowej tabeli, a do Iskry zbliżyć się na odległość jednego punktu.
- Do końca nie wiedzieliśmy, na co stać rywali. Stąd uznałem, że zaczniemy ostrożnie, nie będziemy zbyt wysoko wychodzić. Niestety, z tych założeń wyszły nici. Zaczęliśmy zbyt otwarcie, co skrzętnie wykorzystali rywale. Trudno wytłumaczyć, dlaczego tak się stało. Można było odnieść wrażenie, że I połowę tego spotkania przespaliśmy. Mam pretensje nie tylko zawodników, ale także do siebie, że nie potrafiłem nic zrobić, aby wyrwać zespół z tego letargu. Gorzej, że mieliśmy w tej części nawet kilka sytuacji i wcale nie musieliśmy jej przegrać, a na pewno nie różnicą dwóch goli. Inna sprawa, że nie były one efektem naszych jakiś składnych akcji, ale błędów bramkarza rywali. Cóż z tego, skoro nie zrobiliśmy użytku z tych prezentów - _mówił grający szkoleniowiec Stanisławianki.
Gospodarze dostali w tym meczu lekcję skuteczności. Drużyna z Brzezinki nie zdecydowała się wprawdzie na otwartą grę, ale przeprowadziła w I połowie kilka składnych akcji, z których dwie zakończyła bramkami. Piłkarze Stanisławianki mieli celowniki zdecydowanie gorzej. Raz zabrakło im też szczęścia, gdy Krzysztof Koczur trafił w poprzeczkę.
- _Po zmianie stron staraliśmy się zaatakować bardziej zdecydowanie. W końcu na własnym boisku nie mieliśmy już czego bronić. Prawdę mówiąc dogodnych sytuacji z tego nie było zbyt wiele. Goście dokonali roszad w ustawieniu i ciężko nam było się przebić. Nie grały skrzydła. Nasze poczynania wyglądały na przysłowiowe bicie głową w mur
- dodał trener Koziołek.
Stanisławianie po końcowym gwizdku arbitra byli niepocieszeni. Trener Koziołek wyraził nadzieję, że była to pojedyncza wpadka. Rzecz w tym, żeby wyciągnąć z niej wnioski. - Taki zimny prysznic może nam się przydać - zakończył szkoleniowiec Stanisławianki.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski