MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokażmy to coś

Redakcja
Lubię mieć wszystko pod ręką. Gdziekolwiek się zatrzymam, pojawia się kupka wycinków gazetowych, kartek z informacjami oficjalnymi, odręcznych notatek własnych. Dziennikarski instynkt wiewiórki, zawodowe skrzywienie gromadzenia wszystkiego, co kiedyś może być potrzebne.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Od kilku tygodni na wierzchu leży wywiad Baracka Obamy dla jednej z gazet. Nie ma zdjęcia prezydenta z dziennikarzem, więc chyba były to odpowiedzi na przesłane wcześniej pytania. To nawet lepiej. Odpowiedzi piszą sztabowcy, którzy najlepiej wiedzą, co jest ważne i co szef powinien powiedzieć. A powiedział tak: "Polacy mają to coś, co czyni z człowieka najlepszego sojusznika. To wielka wola obrony wolności - własnej i cudzej... Polacy odgrywają kluczową rolę w promowaniu demokracji. »Solidarność«, która odmieniła bieg historii, nadal inspiruje tych, którzy walczą o wolność w każdym zakątku świata...

W takich wywiadach prezydenci mówią to, co zwyczajowo się przy takich okazjach mówi. Uprzejme słowa, które nic nie znaczą i do niczego nie zobowiązują. To prawda. Używa się jednak sformułowań, które tkwią w rzeczywistości. Nie wspomina się o tradycjach demokracji w Rosji czy o prawach kobiet w Iranie. Słowa Obamy mają dla nas wielką wartość. Nic nie zmieniają w relacjach obu krajów, ale są cenną podpowiedzią marketingową. Prezydent USA stwierdza wprost: "Poland is special". Jeśli coś jest specjalne, trzeba to międzynarodowo wykorzystać. Szczególnie, jeśli tę "specjalność" wyznaczają wielkie, budzące szacunek wartości: wolność, demokracja, szlachetna pomoc tym, którzy walczą.

Te walory mogą być fundamentem wizerunku Polski w świecie. Jeśli dobrze opowiemy o swojej historii, szczególnie tej z XX wieku, będziemy mieli specjalną pozycję międzynarodową. Przełoży się na naszą siłę polityczną, możliwość skutecznej gry, na uprzywilejowane kontakty gospodarcze. Na rozgłos i przyjazną popularność - co jest miłe i bardzo pożyteczne.

Honor, wolność i mądrość powinny być konstrukcją nośną marki Polska. Jej zewnętrznym wizerunkiem jest "Solidarność". Nie ten dzisiejszy, kłótliwy związek zawodowy sterowany przez etatowych działaczy. Dawna "Solidarność", zdumiewający gigant zrywu społecznego, który wszystkich zjednoczył i zwyciężył.

Świat nie wie, co my wyprawiamy z legendą "Solidarności" i jak głęboko wepchnęliśmy ją w błoto. Za dużo jadowitego jazgotu, inwektyw, oskarżeń i pomówień. Nawet nieliczni eksperci zagraniczni specjalizujący się w sprawach Polski gubią się w tym bełkocie. Na szczęście może uda się dyskretnie zmyć brud i pokazać światu błyszczący, szlachetny symbol tego, co w Polsce najlepsze.

Mamy doskonały towar (vide rekomendacja Obamy) i wielkie potrzeby rynku. W ważnym wywiadzie dla "Polityki" prof. Zygmunt Bauman na pytanie, co się dzieje, że wszystko drży, świat się trzęsie, odpowiada: "Tego się nigdy dobrze nie rozumie". W chwilach zamieszania, momentach gwałtownych przyspieszeń, kiedy chwieją się stare zasady, a nowe jeszcze nie powstały, można wyjść z własną propozycją. Powrotu do podstawowych wartości, poszukiwania porozumienia, gotowości do rozmawiania nawet z wrogiem.

Polska mogłaby się stać w sferze wielkiej polityki tym, czym niegdyś była Szwajcaria w świecie banków. Pozytywnym wyjątkiem, kimś, komu się wierzy, chętnie słucha, kto ma niewzruszone zasady i nieposzlakowaną rzetelność. W czasach ogólnego zamieszania, ostrych konfliktów, dramatycznych starć cywilizacji, interesów ekonomicznych, walki o surowce i rynki taka pozycja szanowanego partnera jest bezcenna. Możemy ją osiągnąć, jeśli taki postawimy sobie cel strategiczny. Nikt jednak nie może oglądać się na kogoś innego. Opozycja na rząd, rząd na społeczeństwo, ludzie na siebie nawzajem.

Ciężko będzie, bo nie potrafimy wspólnie działać w normalnych warunkach, kiedy nie ma straszliwych zagrożeń, nie trzeba walczyć zbrojnie i ginąć za sprawę. Konieczna jest definicja patriotyzmu naszych czasów. Nie wymaga on, na szczęście, przelewania krwi, tylko wysiłku mózgów, ciężkiej pracy i silnego poczucia wspólnoty. Potrzebuje usunięcia nienawiści z kontaktów ludzi o odmiennych poglądach. Walczyć musimy o przyszłość Polski, nie ze sobą. Niech ludzie, którzy mają autorytet publiczny (jest ich coraz mniej, bo chętnie są wyśmiewani i poniżani) stworzą polską wersję angielskiego powiedzenia: "Good or bad, my country" (dobry czy zły, to mój kraj). Hasło "zgoda buduje" nie powinno zniknąć z zakończeniem kampanii wyborczej, której służyło. To ważna prawda, powinna być z nami zawsze.

Wiem, że brzmię nudnie i naiwnie. Na pewno nie jest to show, który sieci telewizyjne najchętniej pokazują. Gramy jednak o ogromną stawkę. Możemy być bogatym, przyjaznym krajem zadowolonych z życia ludzi lub miejscem nieustannych konfliktów i skłóconych z sobą Polaków. Teraz to się decyduje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski