MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Pokutę mamy za sobą

Redakcja
Jedziemy zmobilizowani, żeby odbić się od dna - mówi mający za sobą grę m.in. w Legii Warszawa Piotr Rocki FOT. GRZEGORZ JAKUBOWSKI
Jedziemy zmobilizowani, żeby odbić się od dna - mówi mający za sobą grę m.in. w Legii Warszawa Piotr Rocki FOT. GRZEGORZ JAKUBOWSKI
- Wie Pan, jak mówi się o takich meczach, jak ten najbliższy Sandecji z GKS Tychy?

Jedziemy zmobilizowani, żeby odbić się od dna - mówi mający za sobą grę m.in. w Legii Warszawa Piotr Rocki FOT. GRZEGORZ JAKUBOWSKI

Rozmowa z PIOTREM ROCKIM, doświadczonym piłkarzem GKS Tychy

- Hmm, podpowiedź?

- Przyjaźń zobaczymy na trybunach, ale na murawie prawdziwą bitwę.

- No tak (kibice obu zespołów mają tzw. zgodę - red.). Dobra pora, sztuczne oświetlenie, na pewno będzie fajna oprawa. Swoje już w tej lidze odpokutowaliśmy. Jedziemy zdobyć trzy punkty.

- Na razie jednak w tym sezonie ani raz nie wygraliście. Dlaczego ma to zmienić się akurat w Nowym Sączu?

- Bo z tygodnia na tydzień jest w naszych występach postęp. Gramy coraz lepiej. Tylko w ostatnim meczu mieliśmy trzy, cztery sytuacje, które powinniśmy wykorzystać. Musimy uwierzyć, że potrafimy strzelać bramki. Przecież mamy egzekutorów. Piłka czasami zabiera, a później oddaje. My już punktów trochę oddaliśmy. Płaciliśmy za kartki. Mam nadzieję, że już od najbliższego spotkania wszystko pójdzie w dobrym kierunku.

- Nie wolałby Pan zagrać w Nowym Sączu kilka tygodni wcześniej? "Biało-czarni" wyraźnie się rozpędzają.

- Mecz meczowi nie jest równy. Różnie można oceniać. Jarosław Araszkiewicz jest mistrzem motywacji i pokazał to po porażce 0:5 z Zawiszą. Jego chłopcy się podnieśli. Grają i wygrywają. My mieliśmy dwa mecze na tzw. patelni, a nie potrafiliśmy zwyciężyć. Pojechaliśmy z kolei na Zawiszę i zagraliśmy dobre spotkanie z faworytem do ekstraklasy.

- Jeśli ktoś już teraz skazuje was na porażkę, należy go odesłać właśnie do nagrania meczu z Bydgoszczy?

- Oczywiście. Mamy dużo atutów. Będziemy chcieli czymś Sandecję zaskoczyć. Nasz trener (Piotr Mandrysz - red.) też przecież nie jest z pierwszej łapanki. To doświadczony szkoleniowiec, potrafi zmotywować, wlać w zespół ducha walki.

- Nie boi się Pan, że jak na złość akurat w tym meczu odpali Arkadiusz Aleksander?

- Na każdego trzeba uważać. W każdym razie mamy dobrą obronę, więc Aleksandra się nie boimy. Życzę mu jednak, żeby odpalił w następnym meczu (śmiech).

- Nowy Sącz akurat Pan może miło wspominać.

- Graliśmy tam dobre spotkania z Podbeskidziem Bielsko- -Biała, Ruchem Radzionków. Leży mi to boisko, a czy z nowym klubem poukłada się tak samo, zobaczymy.

- Przy Kilińskiego nie brakuje Pana znajomych.

- Zgadza się. Zaczynając od trenera (śmiech). Z "Arasiem" się znam, bo graliśmy razem w Grodzisku. W tym meczu sentymentów jednak nie będzie. Jedziemy zmobilizowani i zwarci, żeby odbić się od dna i zacząć z większym spokojem walczyć w środku tabeli. Możliwości naszego zespołu naprawdę są wielkie. Musi w końcu przyjść nasz dzień.

- Przywita się Pan z kolegą "per panie trenerze"?

- Ja zawsze do trenerów, nawet jeśli są młodsi ode mnie czy grałem z nimi piłkę, mówię - panie trenerze. Nawet czasem jak luźnie siedzimy na kawie, to też tak się zwracam. Mam szacunek do tych ludzi. Mówią - dobra "Rocky", przestań. Ja odpowiadam - nie no, trener to trener.

Rozmawiał ŁUKASZ MADEJ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski