Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Poleciłem Wiśle Issę Ba

Redakcja
Ireneusz Jeleń w listopadowym meczu z Rumunią w Warszawie Fot. Michał Klag
Ireneusz Jeleń w listopadowym meczu z Rumunią w Warszawie Fot. Michał Klag
ROZMOWA. Ireneusz Jeleń, piłkarz Auxerre, mówi, że karierę mógłby zakończyć w... Podbeskidziu Bielsko-Biała

Ireneusz Jeleń w listopadowym meczu z Rumunią w Warszawie Fot. Michał Klag

W ostatnich tygodniach powiększyła się Pana rodzina. Czy narodziny córki mocno zmieniły Pana życie?

- Jesteśmy z żoną bardzo szczęśliwi, że urodziła się nam córeczka. Teraz mamy parkę, bo wcześniej przyszedł na świat chłopczyk. Opiekujemy się małą, bawimy się z nią na zmianę, ale poza tym dla mnie niewiele się zmieniło. Żona miała problemy z nerkami, ale jest już wszystko w porządku.

Jest Pan już we Francji czwarty rok. Jak się Pan czuje w tym kraju?

- Coraz lepiej. Mam coraz więcej znajomych, poznaję coraz więcej miejsc.

Można powiedzieć, że czuje się Pan jak u siebie w domu?

- Może nie jak w domu, bo mój prawdziwy dom jest w Polsce, ale tutaj też nie jest najgorzej. Nie ukrywam jednak, że ciągnie mnie do Polski i gdy tylko mam dwa-trzy dni wolnego wsiadamy do samolotu i lecimy do kraju. Odwiedzamy rodzinę, znajomych i wracamy.

Zwiedził Pan Francję?

- Odwiedzam inne miejsca tylko przy okazji wyjazdów z drużyną na mecze i zgrupowania. A wtedy nie ma czasu na zwiedzanie. W zasadzie poza Auxerre lepiej poznałem tylko Paryż.

Czy obecność w tej samej drużynie Dariusza Dudki pomaga Panu?

- O tak, trzymamy się razem w szatni. Cieszę się, że jest nas dwóch, bo możemy sobie pomagać.

Dlaczego przedłużył Pan kontrakt z Auxerre?

- Miałem dużo propozycji z innych klubów, ale dostałem też bardzo dobrą ofertę pozostania w Auxerre. Mam tutaj pewne miejsce w drużynie, trener mi ufa, stawia na mnie, dlatego podpisałem nową umowę. Ponadto wiedzieliśmy, że będziemy mieć drugie dziecko, więc uznaliśmy, że lepiej będzie zostać. Chciałem, by córka urodziła się w Paryżu.

Nauczył się Pan francuskiego?

- To trudny język. Żona dużo rozumie i mówi, ja mniej, ale już sobie radzę. Jak to się mówi - krok po kroku i będzie dobrze.

Jak by Pan ocenił poziom ligi francuskiej?

- Ciężko się tutaj gra, jest dużo twardej walki, sporo gry pressingiem. W Polsce liga francuska jest niedoceniana. Niesłusznie. Przecież gra tutaj wielu dobrych zawodników, można porównać jej poziom do Bundesligi.

Jakie ambicje ma w tym sezonie Auxerre?

- Przed sezonem naszym celem było utrzymać się w lidze. Teraz już prawie to sobie zapewniliśmy, więc możemy myśleć o czymś więcej. Nastawienie prezydenta klubu jest takie, że możemy powalczyć o europejskie puchary.

W Auxerre przed laty spotkał Pan Issę Ba, piłkarza, który jest o krok od podpisania kontraktu z krakowską Wisłą. Jakie ma Pan o nim zdanie?

- Takie samo pytanie zadał mi przedstawiciel Wisły, który dzwonił do mnie, zanim Senegalczyk przyjechał na testy. Pamiętam, że wtedy, gdy był w Auxerre, miał problemy z kolanem i mało grał. W końcu klub rozwiązał z nim kontrakt. Uważam, że jeśli będzie zdrowy i dobrze przygotowany dużo wniesie do gry drużyny Wisły.

Ogląda Pan mecze polskiej ekstraklasy?

- Tak, mam w domu Canal Plus i z reguły oglądam mecze niedzielne, bo w soboty gramy.

Której drużynie Pan kibicuje?

- W ekstraklasie żadnej, natomiast mam sentyment do mojego poprzedniego klubu Wisły Płock i śledzę wyniki tej drużyny w I lidze.
A gdyby miał Pan kończyć w Polsce karierę, to w jakim klubie?

- Jeszcze nie myślę o powrocie. Chciałbym pograć na Zachodzie kilka lat, coś tutaj osiągnąć, zmienić klub na jeszcze lepszy. Gdybym miał jednak wracać, to wolałbym w rodzinne strony. Blisko mam do Katowic, Chorzowa, Zabrza. Od małego kibicuję Górnikowi. Jeszcze bliżej miałbym do Podbeskidzia Bielsko-Biała (Jeleń pochodzi z Cieszyna - przyp. red.), dlatego przyznaję, że uważnie przyglądam się wynikom tej drużyny i chciałbym, by awansowała do ekstraklasy. Może wtedy po powrocie do kraju zagrałbym właśnie w Podbeskidziu?

Jak współpracuje się Panu z nowym selekcjonerem reprezentacji Polski Franciszkiem Smudą?

- Jesienią po raz pierwszy w karierze byłem u niego na zgrupowaniu. To trener, który ma charyzmę, ma jasny cel, który postawił przed nami. Trzeba mu tylko dać trochę czasu. Mamy takich piłkarzy w Polsce i za granicą, że można z nich stworzyć od podstaw dobrą drużynę. Euro 2012 jest w Polsce i nie możemy dać plamy.

Spodziewa się Pan powołania na marcowy mecz z Bułgarią?

- Zostało jeszcze trochę czasu, trener na pewno ogląda mecze i ma rozeznanie, w jakiej kto jest dyspozycji. Wiem, że ma o mnie dobre zdanie, więc liczę, że zostanę powołany.

Rozmawiał: NICOLAS DORYNEK

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski