Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Policja wchodzi na stadion Wisły

Rozmawiał Piotr Tymczak
FOT. ANNA KACZMARZ
Rozmowa. – Na stadionie Cracovii znaleźliśmy petardy skonstruowane w ten sposób, że były do nich doklejone śruby i nakrętki. To przypominało mi bomby tworzone w Afganistanie, które mogą nawet zabić – mówi MARIUSZ DĄBEK, małopolski komendant policji.

– Dlaczego policja nie zatrzymała sprawców odpalających race przed stadionem Wisły Kraków, które podczas jej meczu z Ruchem Chorzów spadły na boisko oraz trybuny i stanowiły zagrożenie?

– Pierwszy raz w historii mieliśmy taką sytuację, że grupa osób odpaliła kilkanaście flar, które używane są jako sygnalizacja ratunkowa. Tego typu race nie są do zidentyfikowania w momencie ich wystrzelenia, szczególnie po zmroku. Flara rozbłyskuje, kiedy osiąga zenit swojego lotu. Jeżeli więc ktoś ją wystrzela, to tego nie widać.

– Policjanci nie mogli jednak od razu wkroczyć do ogródka restauracji, gdzie odbywała się impreza z udziałem kibiców i zabezpieczyć ślady, aby znaleźć sprawców?

– Na terenie prywatnym, który nie jest objęty imprezą masową, nie ma zakazu używania środków pirotechnicznych. Problem jest, kiedy stanowią zagrożenie. Tak było w tym przypadku. Flary spadające na trybuny i boisko mogły kogoś zranić, czy poparzyć. W takiej racy ładunek jest umieszczony na mini „spadochronie”, co powoduje, że w czasie opadania nie ma tak dużej prędkości, aby mogła uszkodzić swoim ciężarem. Niebezpieczna jest jej temperatura. Konia z rzędem jednak temu, kto udowodni w stu procentach, z którego konkretnie miejsca zostały wystrzelone.

– Niekoniecznie z ogródka restauracji?

– Producent określa zakres ich lotu na 70 metrów. Nasz pomiar wskazuje, że z narożnika stadionu do ogródka restauracji jest około 160 metrów.

Pewnie przy pomocy wiatru flary doleciały do obiektu. Do ich wystrzelenia mogło jednak dojść na boisku treningowym TS Wisła, albo z parkingu przy stadionie. Impreza w ogródku była przez nas monitorowana. Było jednak ciemno i paraboli lotu nie można określić nawet z wykorzystaniem kamer, chyba że byłyby na podczerwień.

– Nie było słychać, skąd odpalane są flary?

– Przy ich odpalaniu słychać huk, ale w ogródku w sposób legalny odpalano także petardy i było zadymienie. Proszę powiedzieć, jaki byłby kontekst naszej rozmowy, gdybyśmy weszli i nie byłoby efektu dowodowego. Pewnie część uczestników imprezy, na zasadzie odwzajemnienia agresji, stawiłaby opór, doszłoby do użycia przez nas pałek czy gazu, a proszę pamiętać, że tam było blisko 50 nieletnich. Usłyszelibyśmy od razu pytania, dlaczego policja przekroczyła uprawnienia, była brutalna.

– Nie było można przewidzieć, że dojdzie do odpalenia flar, skoro wcześniej ktoś przeprowadził próbę, a klub poinformował o tym policję?

– Do takiego próbnego odpalenia doszło z terenu parku Jordana. Podczas meczu park dokładnie obstawiliśmy i z niego nic nie zostało wystrzelone. Do ogródka restauracji nie mogliśmy wejść, bo to była legalna impreza na terenie prywatnym.

– Jaki jest więc efekt prac policji związany flarami na stadionie?

– Wszczęliśmy postępowania wobec organizatora imprezy w restauracji, jako tego, który poprzez zaniechanie mógł doprowadzić do zagrożenia. Nieprzypadkowe było także zatrzymanie jednego z wiceprezesów TS Wisła, który utrudniał nam działania.

Wystosowałem też do samorządu krakowskiego wniosek o objęcie terenów przy stadionach Wisły, Cracovii, Hutnika, Wandy oraz hali widowiskowo-sportowej w Czyżynach bezwzględnym zakazem używania pirotechniki w dniu imprez masowych. Teraz o tym, czy będzie wprowadzony taki przepis, zadecydują radni miasta. Mam nadzieję, że podzielą nasze sugestie.

Wystąpiliśmy też do władz Wisły o uniemożliwienie wejścia na mecze wskazanej przez nas grupie osób, które spisaliśmy po imprezie w ogródku restauracji. Klub skorzystał z możliwości odmowy sprzedaży biletów na mecz w przypadku około 400 osób.

– Nie ma jednak pewności, że wśród nich są osoby, które odpaliły flary?

– Mamy dokładnie rozpoznane środowisko pseudokibiców w Krakowie. Organizator meczu może odmówić sprzedaży biletów osobom, w przypadku których istnieje zagrożenie, że mogą złamać prawo. Wnioskowaliśmy o to i klub z tego skorzystał. Chylę czoła przed zarządem Wisły Kraków, który podjął zdecydowaną walkę z pseudokibicami. Będę ich w tym wspierał. Po analizie wydarzeń z ostatniego półrocza przygotowaliśmy też listę kilkudziesięciu nazwisk pseudokibiców, którzy najbardziej działają na szkodę klubu i psują jego wizerunek. Oni też nie zostaną wpuszczeni przez klub na mecze.

– Jaka jest argumentacja w tym przypadku?

– Od samego początku podkreślaliśmy, że dla nas problemem jest grupa kilkudziesięciu, może kilkuset osób, które trzeba wyeliminować ze stadionu, aby było bezpiecznie. Rozmawiałem na ten temat nawet z właścicielem Wisły Bogusławem Cupiałem, który zadeklarował, że prezes Wisły Jacek Bednarz będzie miał pełne wsparcie w takich działaniach. Mamy też pełne prawo i prawdopodobnie z niego skorzystamy, aby złożyć wniosek o zdelegalizowanie Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków.

– Z jakiego powodu?

– Pewne działania tego stowarzyszenia nie są zgodne z jego statutem. Do tego SKWK działa wbrew klubowi, co jest sprzeczne z regulaminem tego stowarzyszenia. Nie chodzi tylko o race, które przelały czarę goryczy. Klub zamieścił na swojej stronie film z monitoringu, na którym widać, że pseudokibice zaprowadzali na swój sposób porządek na trybunach. Polegało to na tym, że niektóre osoby zostały pobite. Możemy mieć do czynienia z rażącym i uporczywym łamaniem prawa.

– Dlaczego policja wcześniej nie wnioskowała do klubu o wprowadzenie zakazów klubowych?

– Robiliśmy tak. Nie było jednak zdecydowanej reakcji klubów. Sugerowaliśmy przedstawicielom Wisły, ale także Cracovii, aby nie udostępniali grupie kibiców, tzw. organizatorom oprawy meczowej, identyfikatorów, które umożliwiają się poruszanie po całym stadionie. Mieliśmy sygnały, które się potwierdzały, że te osoby nie zachowują się fair wobec klubu. Musiało się wydarzyć kilka incydentów, po których władze Wisły uznały, że tym osobom nie warto ufać. To jedyny klub, który powiedział mocne „nie” dla łamania przepisów. Liczę na to, że Cracovia zrobi to samo. W tym klubie była bardziej drastyczna sytuacja po jesiennych derbach na stadionie Cracovii.

– Zawnioskował Pan po nich o zamknięcie całego stadionu Cracovii i tak się też stało. Dlaczego po derbach na obiekcie Wisły wnioskował Pan tylko o zamknięcie jednej trybuny?

– Skala zagrożenia na obu meczach była nieporównywalna. Na stadionie Wisły w drugiej połowie na jednej z trybun zostały odpalone race, które rzucono na boisko. Na stadionie Cracovii znaleźliśmy petardy skonstruowane w ten sposób, że były do nich doklejone śruby i nakrętki. To przypominało mi bomby tworzone w Afganistanie czy na innych frontach, które mogą nawet zabić, czy spowodować poważne obrażenia. Były one rzucane w kierunku sektora zajmowanego przez kibiców Wisły i odrzucane przez nich.

Petardy rzucano prawdopodobnie także z sektora rodzinnego. Podczas derbów na stadionie Cracovii prawie na każdej trybunie doszło do różnego typu incydentów. Negatywne zachowania zdarzały się nawet w lożach. Tam – kubkami z piwem – obrzuceni zostali działacze Wisły. Od osób, które wykupują najdroższe bilety, określane mianem VIP, chyba można wymagać zachowań zgodnych z przepisami.

Mamy nagrany ten mecz. Na 93 minuty tego spotkania przez 87 minut słychać wulgarne, chamskie przyśpiewki przeciwko Wiśle. Tylko trzy, cztery minuty po bramce dla Cracovii jej kibice dopingowali swoją drużynę. Na stadionie Wisły, kiedy 16 rac wylądowało na płycie boiska, reakcja pozostałych sektorów była dla nas budująca – kibice zareagowali przeraźliwymi gwizdami potępiającymi takie zachowanie. Ponad 20 tysięcy kibiców w taki sposób zanegowało takie zachowanie.

– W ten piątek odbędzie się mecz Wisły z Zawiszą Bydgoszcz. Nie obawia się Pan zadym?

– Od najbliższego meczu Wisły na zapleczu sektora, na którym zasiadają najzagorzalsi kibice, oprócz wzmożonych służb organizatora mogą być także nasze patrole po to, aby być bardziej skutecznym. Chcemy przeciwdziałać.

– Nie obawia się Pan sprzeciwu kibiców, którzy nie chcą policji na stadionie, aby nie prowokowała?

– Nie ma złotego środka. Niczego się jednak nie obawiam. Jeżeli kibic chce przyjść na mecz, dobrze się bawić, cieszyć widowiskiem sportowym, to w czym mu będzie przeszkadzał policjant, który patroluje ciągi komunikacyjne pod trybuną? Taki funkcjonariusz może służyć pomocą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski