Policjant nie został jeszcze przesłuchany!

Bocheńska prokuratura, badająca sprawę wypadku, dostała wyniki badań krwi policjanta.

Na podstawie stężenia alkoholu w chwili badania ustalono, kiedy go pił i czy sięgnął do kieliszka podczas służby. Barbara Grądzka, zastępca prokuratora rejonowego w Bochni, zastrzega, że nie może ujawnić wyników tych analiz. Dotyczy to także istotnej dla sprawy opinii biegłego ds. pożarnictwa, który miał ustalić czy po wypadku auto zostało celowo podpalone. Mogło to służyć zatarciu śladów, pomocnych w ustaleniu, kto siedział za kierownicą.

- Wiemy już, czy ta wersja jest prawdziwa - przyznaje Barbara Grądzka. Nie można jednak tego ujawnić, by policjant nie dowiedział się szczegółów z gazety, zanim nie został przesłuchany. Funkcjonariusz przebywa na zwolnieniu lekarskim, dotąd nie był wzywany do prokuratury.

Bocheńscy śledczy nie wiedzieli bowiem, czy mężczyzna ma być traktowany jako podejrzany w sprawie czy też świadek i pokrzywdzony. Czekali na wyniki ekspertyz. Uzyskali odpowiedź na kilka ważnych pytań, ale nie na wszystkie. Czekają więc jeszcze na kompleksową opinię na temat rekonstrukcji wypadku drogowego

12 stycznia w Mszanie Dolnej porsche należące do 33-letniego mieszkańca powiatu myślenickiego stanęło w płomieniach po uderzeniu w słup elektryczny na ul. Piłsudskiego. Do szpitala trafił policjant, który był w rozbitym aucie. Trwa ustalanie, czy on kierował samochodem, czy był tylko pasażerem. Podczas badania okazało się, że wydmuchał dwa promile.

Właściciel auta twierdził jednak, że to on kierował pojazdem, a funkcjonariusz był pasażerem. Śledczy postawili 33-latkowi zarzut udostępnienia auta pijanemu i utrudnianie śledztwa. Trwa wyjaśnianie roli funkcjonariusza.