Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Politolog się określił. Startuje z Platformy Obywatelskiej

Rozmawiała Alicja Fałek
Marcin Poręba, politolog
Marcin Poręba, politolog Fot. Alicja Fałek
Rozmowa. Komentował życie polityczne w Nowym Sączu dla mediów, teraz politolog Marcin Poręba chce być posłem. Czy to było zaplanowane działanie?

- W ostatnich wyborach był Pan w lokalnych mediach głównym komentatorem sceny politycznej. A teraz widzimy Pana na listach kandydatów Platformy Obywatelskiej do Sejmu w Okręgu nr 14...
- To dobrze przemyślana decyzja. Jedyną partią, z której listy mogę wystartować, jest PO. Chciałbym jednak mocno podkreślić moją bezpartyjność.

- Chyba Pan zdaje sobie sprawę, że startując z listy konkretnej partii, jest z nią Pan utożsamiany?
- Mam świadomość, że jest to ze sobą silnie powiązane. Działania Platformy uważam jednak za najbardziej realne. Co prawda przed wyborami do Europarlamentu mocno krytykowałem zaniechania PO, ale to była konstruktywna krytyka, wynikająca z mojego pełnego przekonania, że to właśnie środowisko tej partii może dokonywać dobrych zmian w polskiej rzeczywistości.

- Już podczas wyborów samorządowych osoby z kręgu PiS-u uważały, że jest Pan nieobiektywny i za taki też miały Pana sondaż przedwyborczy, opracowany ze studentami WSB-NLU. Fakt, że jest Pan teraz na liście PO to dla nich argument, że mieli rację. Nie obawia się Pan teraz fali zarzutów ze strony opozycji?
- Jeśli chodzi o sondaże dotyczące wyborów prezydenckich w Nowym Sączu, nie obawiam się, bo one same się obroniły. Opisywały trendy, które znalazły potwierdzenie w wynikach wyborów. Przygotowuję właśnie publikację dotyczącą tego badania. Niebawem każdy będzie mógł się zapoznać z moją metodologią.

A jeśli chodzi o bieżące komentowanie sytuacji politycznej, to najbardziej uprawnieni do oceny, czy byłem subiektywny czy nie, są moi studenci. Przez sześć lat mojej działalności akademickiej każdego roku pytali mnie, do jakiej opcji politycznej jest mi bliżej. Dla mnie, jako politologa, to jest sukces. Oznacza, że przekazywałem studentom obiektywną ocenę rzeczywistości. Mediom zresztą również. Gdyby dziennikarze wyczuli subiektywizm w moich komentarzach, przestaliby mnie o nie prosić.

- Jednak opozycja wyczuła w Pana działaniach brak obiektywizmu.
- W Nowym Sączu panuje dość specyficzny układ. Ja nie byłem przeciw Ryszardowi Nowakowi. Niemniej każde słowo, które pokazywało inną rzeczywistość niż widziana przez niego, było odbierane jako atak. Po opublikowaniu mojego sondażu, środowisko prezydenta zaczęło krytykować badania, mówiąc, że są merytorycznie źle przygotowane.

- Decyzję o kandydowaniu podjął Pan podczas wyborów samorządowych czy wcześniej?
- Pierwsze rozmowy na ten temat odbyły się po wyborach prezydenckich.

- Czemu Platforma chciała Pana przeciągnąć na swoją stronę?
- Ja tego bym tak nie nazwał. Uznałem, że najwyższy czas, aby zmienić pokoleniowo naszą scenę polityczną. Wszyscy jesteśmy zmęczeni nieustanną walką posłów. Mamy szansę na to, aby zmienić twarze w polityce. Jeżeli dostanę się do Sejmu, będę walczył o wprowadzenie kadencyjności na wszystkich szczeblach. Dla dobra demokracji.

- Jest Pan ostatni na liście. Jak Pan ocenia swoje szanse?
- To był mój warunek, żeby w ogóle na niej być. Wchodzę z ostatniego miejsca, podkreślając swoją bezpartyjność. Ideowo co prawda PO mi odpowiada, ale nie jestem jej członkiem.

- Ostatni będą pierwszymi?
- Biblijne powiedzenie jest bardzo wartościowe i często się sprawdza. Jeżeli nie miałbym wiary i przekonania, że mam szansę na mandat, nie wystartowałbym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski