Ja natomiast przypominam sobie podziemne (w publikacjach drugiego obiegu) i naziemne dyskusje o urodzie życia społecznego na naszych Kresach, gdzie współistniały różne religie i zainspirowane nimi kultury, gdzie katolicy chadzali do cerkwi posłuchać wspaniałych śpiewów popów, gdzie składano sobie życzenia najpierw z okazji święta Chanuka, potem katolickich świąt Bożego Narodzenia, a potem świąt prawosławnych, gdzie wiele kultur łącznie z muzułmańską wymieszało się, ucząc ludzi akceptacji cudzych wierzeń, kultur i poglądów. Moja mama, która mieszkała we Lwowie, opowiadała mi o tym dość często. Jakoś wtedy publicznie nie przekonywano ludzi, aby czuli się obrażani przez inne symbole religijne, kody kulturowe itp. Teraz są ludzie, którzy bez żadnych badań wiedzą lepiej, czy ktoś jest obrażany przez innego i od razu biorą go w obronę, tworząc i wskazując wroga. Charakterystyczne dla obecnych czasów jest to, że różne samozwańcze grupy, bez naukowych badań wiedzą lepiej, co czują lub powinni czuć, myślą lub powinni myśleć, do czego dążą lub powinni dążyć inni. Gorzej, takie badania byłyby dla nich groźne, bo mogło by się okazać, że rzekome konflikty są jedynie urojeniami ich "odkrywców".
Opisane powyżej praktyki uważam za groźne dlatego, że nie wierzę w to, aby udało się je zlokalizować na jednej płaszczyźnie np.: walki z religijnością ludzi. Jeżeli zamkniemy przestrzeń publiczną dla symboli religijnych, argumentując to obrazą innych, przyjdzie nam usunąć z muzeów najwybitniejsze dzieła Michała Anioła, Leonarda da Vinci, Caravaggia, i wielu innych. Wszak rzeźby, obrazy o treści katolickiej, umieszczone w przestrzeni publicznej - jaką są niewątpliwie muzea - mogą obrażać uczucia wyznawców innych religii. Także kościoły, synagogi, meczety też mogą być obiektami, które są obraźliwe (używając tej nieznośnej nomenklatury). Czy należy je zburzyć? A co z dziełami literackimi? Czy można dopuścić, aby w księgarni wystawiano na widok publiczny np. Biblię lub Torę, albo książki Hare Krishna? Tłumaczenie, że jest to dziedzictwo kulturowe ludzkości na nic się zda, skoro trzeba usuwać szopki z miejsc publicznych. Zapomnijmy o wystawach szopek.
Zastanawiam się, jak mam zareagować, gdy do mojego domu przyjdzie listonosz. Jeżeli jest niewierzący, czy aby nie powinienem ukryć wszystkich symboli religijnych, aby mu nie sprawić przykrości. Na pewno powinienem usunąć napis K+M+B 2008. Także będzie chyba bezpieczniej zapytać każdego osobnika, zanim go zaproszę do domu, czy jest wierzący i jakiej religii. Trzeba też pomyśleć o filmach i sztukach teatralnych. Przecież nie mogą zawierać żadnych odniesień religijnych.
Obawiam się, że taka atmosfera alergicznego wręcz uczulania ludzi na "obce" symbole religijne doprowadzi do wzrostu nietolerancji, w tym religijnej, do zubożenia kultury, skarlenia duchowego, prymitywizacji stosunków międzyludzkich. Nietolerancji nie da się ograniczyć do jednej dziedziny. Rozleje się szeroko na całe życie społeczne.
TADEUSZ BORKOWSKI
Autor jest profesorem socjologii, wykładowcą Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?