Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polityczne scenariusze dla PO

Agaton Koziński
Analiza. Status quo utrzymać się nie da. Problem w tym, że partia Donalda Tuska nie ma dobrego scenariusza na ucieczkę do przodu.

Wszystkie rozważania na temat konsekwencji afery taśmowej trzeba wziąć w nawias. Nadal nie znamy wszystkich nagrań, nie wiemy też, kto za nimi stoi. Dlatego cały czas trzeba być przygotowanym, że pojawią się nieznane na razie informacje, które po raz kolejny wywrócą obecny (i tak rozchwiany) ład.

"Komu służy afera podsłuchowa?" - przeczytaj komentarz Grzegorza Skowrona >>

Jednak po analizie dostępnych obecnie informacji najbardziej prawdopodobne wydaje się, że będziemy świadkami jednego z pięciu scenariuszy:

Przyspieszone wybory

Mówią o nich i Donald Tusk, i Jarosław Kaczyński, więc scenariusz wydaje się najbardziej naturalny. Ale wcale nie jest najbardziej prawdopodobny. I PO, i PiS pewnie wolałyby, aby obecny układ sił w Sejmie nie zmienił się szybko. Z różnych przyczyn.

Dla Platformy sytuacja, w której co tydzień pojawiają się nowe taśmy kompromitujące rząd oraz jej czołowych polityków, oznacza katastrofę i utratę dużej części mandatów uzyskanych w 2011 r. Siłą rzeczy w interesie PO jest więc opóźnianie ponownej elekcji, by mieć czas na posprzątanie bałaganu.

Z kolei PiS nie zamierza się spieszyć, wychodząc z założenia, że z każdym dniem PO będzie się jeszcze bardziej pogrążać. Im więc wybory odbędą się później, tym na wyższą wygraną będzie mogła liczyć partia Jarosława Kaczyńskiego.

Deklaracje przywódców obu partii, choć zbliżone, różnią się na tyle istotnie, że dziś są nierealne. Od dynamiki sytuacji będzie zależeć, czy któryś z nich zmieni zdanie i zacznie mocniej nalegać na przedterminowe rozwiązanie Sejmu.

Za tym, że obecny parlament nie dotrwa do końca kadencji, przemawia jednak historia polskiej polityki. Od 1989 r. mieliśmy osiem razy wybory do Sejmu. Czterokrotnie posłowie pracowali przez pełną kadencję, natomiast trzy razy doszło do jej przedterminowego przerwania.

Jeśli więc wierzyć w historyczny fatalizm, to obecna kadencja parlamentu powinna się skończyć przed czasem – wtedy znów będziemy mieć remis sejmów czteroletnich do sejmów skróconych.

Zostanie po staremu

Dla Kancelarii Premiera to wymarzony scenariusz. Skutecznie udało się go zastosować wielokrotnie, choćby po aferze hazardowej, katastrofie smoleńs­kiej czy upadku Amber Gold. Pytanie, czy jest jakiś ruch kadrowy, który pozwoliłby uwiarygodnić rządy obecnej ekipy.

Przy aferze hazardowej Donald Tusk kompletnie przeorał gabinet, usuwając z niego każdego, kto był w jakikolwiek sposób z nią powiązany. Po katastrofie smoleńskiej nakazał rozwiązanie 36. specpułku, a później zdymisjonował ministra obrony. W przypadku skandalu z Amber Gold uwagę skierowano na działania niezależnej od rządu prokuratury. Za każdym razem premierowi i PO udawało się wychodzić z problemów bez większych strat – partia na krótko traciła w sondażach.

Obecnie Tusk może próbować utrzymać status quo, powtarzając wariant z afery hazardowej. Biorąc pod uwagę czas, może to być realne – pod warunkiem że szybko dokona cięć w rządzie, a decyzja o (ewentualnym) powołaniu sejmowej komisji zapadnie w takim czasie, by mogła ona zakończyć prace przed kampanią wyborczą w 2015 r.

Problem tylko w tym, że cały czas nie wiadomo, jak głębokich cięć w rządzie dokonywać. Jest oczywiste, że samo zdymisjonowanie szefa MSW Bart­ło­mieja Sienkiewicza nie wystarczy. Być może stanowiska będą musieli stracić także minister skarbu Włodzimierz Karpiński, Paweł Graś czy Elżbieta Bieńkowska. Być może potrzebna by była także zmiana na stanowisku premiera i szefa partii.

Nowa Platforma

W PO zaczynają pilnie studiować przypadek brytyjskiej Partii Pracy, która – po objęciu przywództwa przez Tony’ego Blaira – zaczęła realizować koncepcję New Labour, a więc całkowitego odcięcia się od dziedzictwa skompromitowanego kierownictwa partii. Pytanie tylko, kto mógłby realizować taką strategię w Platformie?

Naturalnym kandydatem jest Ewa Kopacz, pierwsza wiceprze­wodnicząca partii oraz osoba, której nazwisko nie pojawia się przy okazji afery taśmowej. Z drugiej strony jest ona bardzo bliską współpracownicą Tuska, co w takiej sytuacji jest obciążeniem, nie atutem.

W rolę odnowiciela mógłby próbować się też wcielić Radosław Sikorski – najpopularniejszy polityk PO, który zawsze bardzo dbał o to, by zachować autonomię wewnątrz partii i rządu. Jednak jego z kolei obciąża fakt, że dał się nagrać. To, co wyciekło, nie wystawia mu dobrej opinii.

Ujawnione do tej pory taśmy nie dotykają natomiast Grzegorza Schetyny. Jeden z założycieli Platformy był długo jej pierwszym wiceprzewodniczącym, ale ostatnio traci w niej wpływy (przestał m.in. być szefem regionu dolnośląskiego). Ma on jednak wielu zwolenników i bardzo możliwe, że będzie próbował wykorzystać kryzys do odbudowania własnej pozycji.

Warto jednak pamiętać, że on także ma własne problemy, m.in. związane z infoaferą, która miała miejsce w MSW, gdy był jego szefem. Ma też przeciw sobie spore grono przeciwników pamiętających czasy, gdy mówiono o nim Grzegorz „Zniszczę cię” Schetyna.

Patron Komorowski

Do roli odnowiciela świetnie nadaje się Bronisław Komorow­ski. Ma on właściwie tylko jedną wadę: jest prezydentem, a więc według konstytucji, nie może być członkiem partii politycznej. Ale jedna wada to nie wada – jak mówi powiedzenie, więc na pewno próba skupienia się wokół Pałacu Prezydenckiego musi kusić wielu członków partii przerażonych „trzęsieniem ziemi”.

Prezydent na razie zachowuje dystans do afery, unikając w komentarzach mocnych sformułowań, choć też widać, że nie zamierza ryzykować swego autorytetu w obronie Donalda Tus­ka. Zresztą nie musi. Jako że afera nie dotyczy nikogo z jego bezpośredniego otoczenia, to i tak wie, że cała sytuacja wzmocni jego pozycję na scenie politycznej.

Na pewno też swoje trzy grosze będzie próbował wtrącić Jarosław Gowin, lider Polski Razem, który może próbować zbudować tratwę dla uciekinierów z PO.

Wczoraj ogłosił list otwarty do „uczciwych” i „oddanych ojczyźnie” członków PO z prośbą o poparcie dla odsunięcia Tuska od władzy i powołanie rządu technicznego. Jego pozycję osłabia jednak marny wynik w eurowybo­rach – Platforma musiałaby znaleźć się w dużo głębszym kryzysie, by ugrupowanie Gowina stało się alternatywą.

Inicjatywa Kaczyńskiego

Według ubiegłoty­god­niowego sondażu Millward Brown dla TVN, PiS ma 32 proc. poparcia (+4 proc.), a PO 25 proc. (–3 proc.).

Jeśli poparcie dla PO spadłoby poniżej 20 proc. i na tym poziomie się zatrzymało, to byłby wyraźny sygnał, że zaczął się od niej odwracać nawet twardy elektorat. I jakiekolwiek próby utrzymania inicjatywy politycznej przez PO byłyby pozbawione sensu.

Bardziej racjonalna mogłaby okazać się strategia oddania inicjatywy PiS. Jarosław Kaczyński mówi, że chciałby powołania rządu technicznego, który przygotuje przedterminowe wybory. PiS takie wybory pewnie by wygrał. I ten moment może okazać się największą szansą na odzyskanie sterów władzy.

Ale Partia Kaczyńskiego mogłaby mieć spore problemy ze stworzeniem koalicji rządzącej, co byłoby wodą na młyn dla Platformy. I chyba na taki rozwój sytuacji partia rządząca musi liczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski