Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polowanie na telefon i bezradne państwo

Marcin Banasik
Marcin Banasik
pixabay.com
Od wielu miesięcy tysiące Polaków pada ofiarą naciągaczy podszywających się pod agentów ubezpieczeniowych, namawiających na „korzystniejsze” oferty

Czytaj także: Trudno dostrzec „drobnych” oszustów
Agenci „łapią” klientów, penetrując portale ogłoszeniowe i dzwoniąc na chybił trafił pod podane tam numery. Scenariusze są różne: czasem wmawiają zaskoczonym ludziom, że ich III filar nagle zaczął tracić i trzeba podpisać nową, korzystniejszą umowę. Kiedy indziej, że zmieniły się przepisy i można dzięki nowej ofercie obniżyć opłaty. Najczęściej jednak szukają ofiar tzw. polisolokat. To produkty łączące ubezpieczenia z funduszami kapitałowymi. Wielu Polaków jest z nich niezadowolonych. Mimo dużych wpłat, ich lokaty o wiele częściej tracą, niż zyskują na wartości.

Jeśli agent trafi na osobę, która nie ma polisolokaty lub III filaru, rozłącza się. Kiedy indziej sprytnie wyłudza szczegółowe informacje (choć na początku rozmowy nie zna nawet nazwiska swej ofiary) i wysyła do klienta kolejnego agenta. Ten zaś kłamie, że współpracuje z którąś z renomowanycn firm ubezpieczeniowych, ale potem zniechęca do niej i podsuwa rezygnację z umowy. A na koniec namawia na skorzystanie z „atrakcyjniejszej” oferty.

Tak działają m.in. przedstawiciele firmy „Goldberg&Sons” z Chorzowa podający się m.in. za pracowników rzekomego Centrum Kontroli Ubezpieczeń. Przekonują, że produkt wykupiony przed laty jest dziś nieopłacalny, a najlepszym wyjściem będzie zmiana polisy. Okazuje się jednak, że klienci CKU są wprowadzani w błąd. Jego przedstawiciele zapewniają np., że wycofanie się z dotychczasowej umowy jest bezpłatne. W rzeczywistości trzeba za to słono zapłacić. Nie informują też, że podpisanie nowej, rzekomo „superatrakcyjnej” umowy, w przyszłości będzie się wiązało z potężnymi opłatami.

W internecie można znaleźć strony, na których niedoszli klienci podają numery telefonów, z których dzwonią naciągacze i wymieniają się „wrażeniami” z rozmów z nimi.

Problem dostrzegł już Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Prezes UOKiK wszczął postępowanie przeciwko podejrzanej spółce oraz zdecydował się na oficjalne ostrzeżenie. - Przedstawiciele „Goldberg&Sons” narażają swoich klientów na straty finansowe - twierdzi Marek Niechciał, prezes UOKiK. Postępowanie, które prowadzi, może zakończyć się karą w wysokości do 10 proc. obrotu przedsiębiorcy i nakazem zaniechania praktyki naruszającej zbiorowe interesy konsumentów. Osoby, które czują się poszkodowane przez „Goldberg&Sons”, mogą uzyskać pomoc pod numerem telefonu 22 290 89 16 lub 801 440 220.

UOKiK prowadzi postępowanie również przeciwko innej firmie: Silesia Expert, wcześniej działającej pod nazwą EU4YA (tak jak „Goldberg&Sons” miała swój oddział również w Krakowie). Silesia Expert jest już w upadłości. Ma jednak kolejną markę, która przejęła jej działalność. I jest nią właśnie „Goldberg&Sons”. Według wpisów w KRS prezesem wszystkich trzech firm jest ten sam człowiek.

Działalność spółki ignoruje policja i prokuratura, a także Komisja Nadzoru Finansowego, i to pomimo kierowanych do niej skarg. Powodem jest fakt, iż rzekomo żadna z osób donoszących na oszustów nie podała swojego... nazwiska. - Ze względu na anonimowy charakter interwencji brak jest możliwości zwrócenia się do skarżących o przekazanie dodatkowych informacji - mówi Jacek Barszczewski z biura prasowego KNF.

Pokoik przypominający schowek na mopy, na podłodze leżą śmieci, a pod ścianą stoją upchane kartony. Na środku brudny stolik, a za nim młody człowiek w przyciasnym garniturze przedstawia ofertę pomnażania pieniędzy na przyszłość. Na telefonie w kilkanaście sekund wylicza, ile można odłożyć, jeśli będziemy co miesiąc wpłacali określoną kwotę.

Tak wyglądają warunki, w jakich młodzi „finansiści” firmy „Goldberg&Sons” rozmawiają z klientami w sprawie podejrzanego przejęcia ich polis.

Przykładów podejrzanych ofert jest wiele. Jednym z nich jest tzw. oszustwo na domenę. „Dziennik Polski” kilkakrotnie opisywał działalność firmy „Premium Domain Service, Extra Internet GmbH”.

Jej przedstawiciele wmawiali właścicielom spółek, że powinni zarejestrować swą nazwę na każdej z popularnych domen internetowych, gdyż wokół roi się od oszustów, którzy chcą wykorzystać ich nazwę i podszyć się pod firmę.

Schemat działania zawsze jest podobny. Konsultant telefoniczny proponuje za niewielką opłatą zarejestrowanie na różnych domenach stron z nazwą spółki, by nikt nie korzystał z naszego dorobku. Decyzję trzeba podjąć szybko.

Rozmowa jest tak sprytnie prowadzona, by zaskoczony przedsiębiorca w końcu powiedział „tak” (co oznacza zawarcie ustnej umowy). I często tak się dzieje . Biznesmen połyka haczyk, myśląc, że to dopiero początek negocjacji. Uświadomienie przychodzi po kilkunastu dniach, kiedy odbiera nie propozycję umowy, ale fakturę, w której do zapłaty jest 700, 1500, 2000 lub 3000 zł.

W ten sposób oszukano kilka tysięcy przedsiębiorców, łącznie na miliony złotych. Prokuratura co prawda wszczęła śledztwo, ale podejrzani nie zostali aresztowani, a przesłuchania poszkodowanych trwają całymi latami.

Początkujący przedsiębiorcy muszą się też zmierzyć z innymi próbami oszustw. Pierwszym listem, jaki odbiera większość osób, które otworzyły firmy, jest pismo z nakazem zapłaty 290 zł za wpis do rzekomego rejestru przedsiębiorców.

W rzeczywistości jest to zwykłe oszustwo. Co ciekawe, naciągacze twierdzą, że nakaz zapłaty wcale nie jest nakazem, tylko ofertą, z której można, ale nie trzeba korzystać.
Reporter „Dziennika Polskiego” odwiedził siedzibę spółki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski