MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Polscy politycy. Daremnie szukać wśród nich wodzów z charyzmą

WŁODZIMIERZ KNAP
Winston Churchill, gdy umierał dokładnie 49 lat temu, w 90. roku życia, cieszył się opinią męża stanu. Czy zasłużenie, patrząc z perspektywy niemal półwiecza? Jeżeli nie lub nie do końca, to z pewnością w dziejach świata niewielu miał poprzedników i następców wśród polityków, którzy już za życia uchodzili za mężów stanu, nawet wśród wrogów politycznych.

Żeby zasłużyć na nazwanie mężem stanu, trzeba być absolutnie wybitnym politykiem - twierdzi prof. WOJCIECH ROSZKOWSKI, historyk z PAN. W całych dziejach mężów stanu było jak na lekarstwo. Obecnie nie jest inaczej, a może jeszcze gorzej.

Choć Johann Wolfgang Goethe mówił, że "koronuje się trupie głowy", czyli wielkich ludzi docenia się po śmierci, to ta maksyma w przypadku polityków jest o wiele mniej prawdziwa niż w odniesieniu do np. pisarzy, malarzy czy muzyków. Zwykle już za życia wiemy, który polityk przejdzie do historii. Józef Piłsudski rolę męża stanu w Polsce odgrywał za życia, choć dalece nie dla wszystkich.

Churchill ukuł taką maksymę: "Mężowie stanu postępują zgodnie z nakazami rozumu. Zwykli ludzie - zgodnie z nakazami uczciwości". Niewątpliwie dobremu władcy, bo nim jest polityk, umiejętność sprawnego myślenia jest niezbędna. Sam rozum to za mało, by zostać mężem stanu. Konieczne są też inne cechy. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę Niccolo Machiavelli. W "Księciu", napisanym pół tysiąca lat temu, radzi Cezarowi Borgii: "Władca nie boi się ściągnąć na siebie hańby takich wad, bez których trudno byłoby mu ocalić państwo; albowiem, gdy wszystko dobrze rozważy, zobaczy, że niejedna rzecz, która wyda się cnotą, w zastosowaniu spowodowałaby upadek państwa, a niejedna, która wyda się wadą, przyniesie bezpieczeństwo i pomyślność".

- Żeby zasłużyć na nazwanie mężem stanu, trzeba być absolutnie wybitnym politykiem - mówi prof. Wojciech Roszkowski, historyk, historiozof z PAN. - Mąż stanu to pojęcie wyróżniające. Taki człowiek musi charakteryzować się nie tylko umiejętnością formułowania dalekosiężnych celów dla narodu, państwa, a nawet globu, lecz również skutecznie lub w miarę skutecznie je realizować. Taki warunek ogranicza liczbę polityków, których można nazwać mężami stanu, do minimum. A jeśli dorzucimy kolejne cechy: autorytet, charyzma, to pozostaje garstka - w całej historii.

Dr Grzegorz Nieć, historyk z Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie, twierdzi, że aby zasłużyć na miano męża stanu, trzeba mieć wizję, być odpowiedzialnym i konsekwentnym. - Ale nawet mając te cechy, można być świetnym politykiem, lecz nie mężem stanu, jeśli nie trafi się na odpowiedni moment w historii - podkreśla dr Nieć. Tym momentem są zwykle, niestety, czasy bardzo trudne, jak np. wojna. Doskonałym przykładem jest choćby Churchill. Gdyby nie wojna, gdyby nie to, że lord Halifaks nie zgodził się w 1940 r. przyjąć teki szefa rządu, to najpewniej o Churchillu nawet jego rodacy dziś nie pamiętaliby. A tak został uznany w rankingu BBC za najwybitniejszego Brytyjczyka wszech czasów.

Zarówno prof. Roszkowski, jak i dr Nieć nie mają żadnych wątpliwości, że w gronie polityków III Rzeczypospolitej o żadnym mężu stanu mowy być nie może. I nie sposób nie zgodzić się z tą oceną. Więcej, trudno nawet najważniejszych z nich, np. Donalda Tuska, Lecha Wałęsę, Aleksandra Kwaśniewskiego, Bronisława Komorowskiego, Jarosława i Lecha Kaczyńskich, Leszka Millera, Tadeusza Mazowieckiego, Leszka Balcerowicza czy Waldemara Pawlaka, nazwać nawet dobrymi politykami. Na takie określenie zasługuje bowiem ten, kto - zdaniem prof. Roszkowskiego - skutecznie działa na rzecz dobra wspólnego, interes państwa oraz obywateli przedkłada nad dobro partii, posiada wizję i potrafi ją realizować. I ma kompetencje.
Beznadziejną rzeczą jest znalezienie dziś takiego rodzimego polityka, dla którego interes osobisty i własnego stronnictwa, a także żądza zdobycia władzy dla niej samej nie stałyby na absolutnym piedestale. To dotyczy m.in. obecnego przewodniczącego PO, prezesa PiS, szefa SLD, lidera PSL i innych partii. A ci, którzy nie lękali się podejmowania trudnych decyzji, jak Mazowiecki, Balcerowicz czy Jacek Kuroń, byli nieskuteczni.

Czy w naszych dziejach nie było nikogo, kogo można nazwać "mężem stanu". - Widziałbym dwóch takich - mówi dr Nieć. - Wincentego Witosa i Józefa Piłsudskiego. Obaj mieli wizję Polski, byli odpowiedzialni i konsekwentni, choć rzecz jasna, nie idealni. Wojciech Roszkowski za takiego uważa Piłsudskiego. Na jego przykładzie można dobrze pokazać, kto spełnia kryteria konieczne do nazwania go "mężem stanu". - Potrafił wyznaczyć sobie dalekosiężne cele i umiał je realizować.

Choć był politykiem dużego kalibru, to miał sporo wad, słabości i popełnił niemało błędów. Nie wiem, czy miał po 1918 r. wizję wprowadzenia nowoczesnego systemu demokratycznego, a jeżeli tak, to na tym polu poniósł klęskę. Najważniejsze zamierzenia z punktu widzenia samego Piłsudskiego, jak i państwa polskiego, jego obywateli, udało mu się spełnić. Wizję niepodległości Polski zmaterializował. Wizję oparcia się bolszewizmowi: zrealizował. To wystarczy dla mnie, bym uznał go za męża stanu.

Prof. Roszkowski podkreśla, że mąż stanu nie musi być człowiekiem o nieskalanym charakterze, nie zawsze musi się też zachowywać przyzwoicie, godnie, a na koncie dokonań politycznych może mieć wiele błędów. Nie należy mylić męża stanu z człowiekiem bez reszty przyzwoitym i szlachetnym.

Wiele wskazuje na to, że przyjdzie nam długo czekać na drugiego Piłsudskiego. Należy jednak pamiętać, że historia nieraz nabierała zawrotnego tempa, a w wraz z nim pojawiali się wielcy politycy, którzy wspaniale sprawdzili się w chwili próby. Bywało też, że politycy, o których wcześniej wyrażano się z lekceważeniem, w chwilach przełomowych okazywali się prawdziwymi mężami stanu.

Bardzo trudno być wybitnym politykiem. A obecnie, gdy media kreują liderów politycznych, szczególnie ciężko. Politycy starają się robić wszystko, by przypodobać się gustom tłumu. Mąż stanu nie powinien lękać się przegranych wyborów, bo musi cechować go wiara, że prowadzi naród, który go doceni. Wybitnego polityka, dającego dowody swojej siły, przedstawiającego wizję i potrafiącego ją zrealizować, społeczeństwo rozpoznaje i w części popiera. Z wielkości np. Piłsudskiego czy Churchilla ludzie zdawali sobie sprawę, choć zapewne tylko nieliczni rozumieli ich przesłanie i podejmowane działania.

Dr Nieć nie dostrzega wśród żyjących polityków męża stanu. - Za takich uważam natomiast Charlesa de Gaulle'a, Nelsona Mandelę czy Vaclava Havla - wymienia. Prof. Roszkowski podziela opinię co do wybitności Mandeli, a sam dodaje Konrada Adenauera, Margaret Thatcher, Ronalda Reagana oraz Harry'ego Trumana. - Wśród żyjących nie brakuje wybitnych postaci, ale nie są to na tyle mądrzy wizjonerzy i sprawni realizatorzy swoich zamierzeń, bym o którymś mógł powiedzieć, że jest mężem stanu. Nie podziela poglądu, że Churchilla i de Gaulle'a należy zaliczyć do mężów stanu. - Po owocach ich poznacie, jak mówi Biblia - uzasadnia. - Churchill nie uratował imperium brytyjskiego przed rozpadem, a z II wojny jego kraj wyszedł jako drugorzędny gracz polityczny. Jego wizja Europy od Atlantyku po Ural była naiwna. Z tego powodu trudno byłoby mi nazwać go mężem stanu. Podobnie jak gen. de Gaulla: obok świetnych działań miał po prostu głupie, które przyniosły najwięcej korzyści Związkowi Sowieckiemu.
***

- W**XX-leciu międzywojennym** działało obok Józefa Piłsudskiego i Wincentego Witosa kilku innych znanych polityków, np. Roman Dmowski, Eugeniusz Kwiatkowski, Władysław Sikorski, Ignacy Daszyński, Wojciech Korfanty.

Według prof. Wojciecha Roszkowskiego, większość z nich co najmniej dobrze wywiązywała się ze swojej roli, lecz żadnego nie nazwałby mężem stanu, bo każdemu czegoś istotnego brakowało do tego miana. Najbliższy tego określenia był Dmowski, który sięgał swoją wizją miejsca i roli Polski w świecie bardzo daleko, ale nie realizował jej, poza nielicznymi wyjątkami, głównie w czasie konferencji w Wersalu.

- Politycy starają się dziś robić wszystko, by przypodobać się gustom tłumu. Mąż stanu nie powinien lękać się przegranych wyborów, bo musi cechować go wiara, że prowadzi naród, który go doceni. Wybitnego polityka, dającego dowody swojej siły, przedstawiającego wizję i potrafiącego ją zrealizować, społeczeństwo rozpoznaje i w części popiera.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski