Polscy skoczkowie mają nowe maszyny

Wygrał je Kamil Stoch, Maciej Kot i Piotr Żyła znaleźli się w pierwszej dziesiątce (odpowiednio 5. i 7. miejsce), a udział w konkursie zapewnili sobie też Dawid Kubacki (16.), Jan Ziobro (32.), Krzysztof Miętus (35.) oraz debiutujący w tym roku w Pucharze Świata Klemens Murańka (37.). - Jest dobrze, choć to jeszcze wcale nie są moje najlepsze skoki - komentował Stoch.

Po poprzednich zawodach Pucharu Świata, w Lillehammer, polscy skoczkowie pojechali szukać formy do Zakopanego. W Norwegii skakali w kratkę, dobre skoki przeplatali słabszymi, a na Wielkiej Krokwi mogli wreszcie spokojnie potrenować.

- Tego nam właśnie brakowało. Problemów z techniką czy kwestiami fizycznymi nikt nie miał, chodziło o to, żeby się trochę "oskakać" - tłumaczył trener kadry Łukasz Kruczek.

Do Niemiec Polacy pojechali nie tylko w dobrych humorach, ale również z nowymi kombinezonami. "Nowa maszyna. Zobaczymy na co ją stać" - takim wpisem na Facebooku okrasił zdjęcie żółto-zielonego stroju Piotr Żyła. Wczoraj poleciał w nim na 135. metr. Daleko, choć i tak 10 metrów bliżej od zimowego rekordu skoczni, należącego do Adama Małysza (Orzeł z Wisły wygrywał na tej skoczni trzykrotnie). Stoch uzyskał 136,5 m.

Jego zwycięstwo w kwalifikacjach (wyprzedził Szwajcara Simona Ammanna i Niemca Andreasa Wanka) to dobry sygnał, choć trudno przesądzać, że 26-letni zakopiańczyk już w Titisee-Neustadt wróci do ścisłej czołówki. Na razie wśród faworytów wymieniany nie jest.

- Kandydatów do zwycięstwa jest wielu: nadal zachwycają Japończycy, jest niesamowity Gregor Schlierenzauer, nie zapominajmy też o Thomasie Morgensternie i Andersie Bardalu - tak trener Niemców Werner Schuster odpowiadał na pytanie o szanse jego zawodników - głównie Severina Freunda i Andreasa Wellingera - na wygraną przed własną publicznością.

Konkursy dziś i jutro. Oba rozpoczną się o godz. 14.

Przemysław Franczak