Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Popielowe myszy

Redakcja
Zagryzły nie tylko legendarnego króla Popiela, lecz także wielu średniowiecznych dygnitarzy. Dawne kroniki wprost roją się od żarłocznych gryzoni, które rzucają się na ludzi w imię Bożej sprawiedliwości. Obserwacja myszy - gryzoni występujących na całym świecie - uprawnia do stwierdzenia, że są to zwierzęta lunarne, zatem księżycowe, powiązane z mocami chtonicznymi, w tym nocą i śmiercią. Z chaosem nocnym, którego zawsze bał się człowiek, związana jest niezwykła rozrodczość tych gryzoni, jako że w kulturach magicznych w zaświatach lokowano zarówno śmierć, jak i moce płodności. W wielu mitologiach myszy należały do nocnych bóstw, stanowiących antagonizm wobec gromowładcy. Jako że wywodziły się - zdaniem pierwotnych wierzeń - ze świata podziemnego, miały przeto właściwości chtoniczne. Przypadało im z tej racji spełnianie funkcji narzędzia kary. Otóż wszystkich niegodziwców miały zjadać myszy. W Egipcie starożytnym uchodziły za święte zwierzęta, stając się atrybutem Horusa i Izydy. W antycznej Grecji Apollo-Sminteus, czyli Mysi, był zarówno pogromcą myszy, z drugiej zaś strony spokrewniony z nimi. Gdy trzeba było skarcić kapłana, który obraził w świątyni Apollona bogów, to zsyłano nań myszy.

Rzymski przyrodoznawca - Pliniusz Starszy w dziele "Historia naturalna" - pisał, że do myszy należy odnosić się z pełną pogardą, ponieważ mają zdolność przeczuwania przyszłych zdarzeń.
W charakterze broni pojawiły się myszy w Starym Testamencie, uchodziły u Filistynów za święte zwierzęta. W pierwszej Księdze Samuela (5, 69) opisano karę, jaką zesłał Jahwe na Filistynów za uprowadzenie przez nich do swojego kraju Arki Przymierza: Lecz ręka Pańska zaciążyła nad Azotczykami i wygubił ich, i zaraził na tajemnym tylnim miejscu Azot i granice jego. I wykipiały wsi i pola pośród owej krainy, i narodziły się myszy, i stało się zamieszanie śmierci wielkiej w mieście.
Dodatkowo Filistyni zostali ukarani wrzodami na pośladkach. A myszy czyniły spustoszenie w państwie filistyńskim. W zamian za odwrócenie kary boskiej Filistyni zmuszeni zostali do złożenia Żydom okupu: Wedle liczby powiatów filistyńskich, pięć zadnic złotych sprawicie i pięć myszy złotych, bo jedna plaga była na was wszystkich i na książętach waszych. I uczynicie podobizny zadnic waszych i podobizny myszy, które zniszczyły ziemię waszą (1 Sm 6,5). Szybko Arkę Przymierza odesłano Izraelitom. Plaga myszy zrobiła swoje, siejąc śmierć i choroby.
W Starym Testamencie mysz należała do zwierząt nieczystych, których samo już dotknięcie powodowało nieczystość (Kpł 11, 29-32). Prorok Izajasz twierdził: Którzy się poświęcali i za nieczystych się mieli w ogrodach za drzwiami wewnątrz, którzy jedli mięso świni i obrzydliwości i mysz, razem zniszczeni będą (Iz 66, 17).
Mysz od czasów starotestamentowych była symbolem z jednej strony płodności, z drugiej zaś łakomstwa, chciwości i śmierci. Dostrzeżono w niej także symbol znikomości i duszy, która po śmierci przemyka się jako duch życia. Prócz tego dostrzeżony w tym gryzoniu symbol pożądliwości seksualnej, znikomości doczesnych spraw i rzeczy oraz szatana. Prawdziwą karierę zrobiły myszy w średniowieczu. Zyskały wtedy miano środka odstraszającego przeciwko łamaniu praw boskich i ludzkich. Powiadano, iż grom z jasnego nieba zabija natychmiast. To stado głodnych myszy zrazu prześladuje człowieka, a potem żywcem go pożera. Rzecz dotyczyła - rzecz jasna - tylko grzeszników. Z tej też racji w średniowiecznych kronikach roiło się od mysich stad, które wymierzały zasłużoną karę dla grzeszników. Zatem myszy były narzędziem w ręku Stwórcy. I to bardzo groźnym narzędziem.
W naszej tradycji myszy łączą się z legendą o Popielu, noszącym z racji rzadkich włosów przydomek Chościsko, od słowa "chost, chwost, czyli ogon". Historia o zjedzeniu Popiela przez myszy pojawiła się u kronikarza Galla Anonima: Powiadają też starcy sędziwi, że ów Popiel wypędzony z królestwa, tak wielkie cierpiał prześladowania od myszy, iż z tego powodu przewieziony został przez swoje otoczenie na wyspę, gdzie tak długo w drewnianej wieży broniono go przed owymi rozwścieczonymi zwierzętami, które tam przypły-wały, aż opuszczony przez wszystkich dla zabójczego smrodu unoszącego się z mnóstwa pobitych myszy zginął śmiercią najhaniebniejszą, bo zagryziony przez te potwory.
Tu przypomnijmy, że Popiel mieszkał w Kruszwicy, nad jeziorem Gopłem. Należał do władców okrutnych, gnębiących lud. Ludzi mordował. Nikogo nie chciał też słuchać prócz żony Niemki, która go namawiała do wszystkich gwałtów i niesprawiedliwości. Pewnego dnia sprosił do siebie stryjów i krewniaków na wielką ucztę. Stoły obficie zastawił jadłem i napojem. Podany stryjom miód był zatruty. Goście jedli, ucztowali, aż jeden za drugim zaczęli spadać z ław na podłogę i umierali w straszliwych męczarniach. Ciała ich Popiel nakazał wrzucić do jeziora Gopła. Legenda powiada, że z ciał potrutych gości lęgły się gromady myszy i rzuciły się na Popiela. Popiel wraz z żoną i najbliższymi schronił się do wielkiej kamiennej wieży, ale i tam dopadły go myszy i zagryzły wszystkich. W XIII wieku potwierdził ten fakt swoim autorytetem Wincenty Kadłubek, który na kartach "Kroniki Polskiej" za- notował: Z zepsutych bowiem ciał, które nie pochowane wyrzucić kazał (Popiel) wyroiła się nadzwyczajna mnogość myszy, które go ścigały poza bagna, jeziora, rzeki, poza stosy ognia, aż z żoną i dwoma synami w bardzo wysokiej wieży zamkniętego, najokropniej zagryzły. Myszy działały w imię Bożej sprawiedliwości.
Temu bajecznemu wydarzeniu z naszych narodowych dziejów poświęcił też sporo miejsca historyk Jan Długosz, który w XV stuleciu nie tylko dokładnie opisał tragedię Popiela, przyczynę inwazji myszy, ale także wskazał główną winowajczynię tej całej historii. Długosz porównał Popiela do samego Sardanapala, okrutnego władcy Asyrii. Jednak winą za otrucie stryjów obciążył nasz kronikarz żonę Popiela, bowiem to pod jej namową dokonał tego okrutnego dzieła. Żona króla Popiela pochodziła z niemieckiego rodu, zatem nic dziwnego, że postanowiła wytruć współplemieńców swego męża. To ona miała zgotować truciznę, którą potem dolano do miodu. Zatem wszystkiemu winna zła Niemka. Resztę już znamy. Zresztą w wielu miejscach swojego dzieła ("Annales seu kronice") Długosz obciążał Niemców wszystkim, co najgorsze w polskich dziejach. Nie tylko morderstwo dokonane przez Popiela obraziło Boga, lecz także bezwstydne prowadzenie się króla Popiela. Długosz pisał: Tymczasem tyran Popiel (...) przejawił jeszcze większy pęd do zbrodni, oddając się rozpuście z bezwstydnymi nierządnicami, tak jakby to były rzeczy godziwe, mniemając, że po zamordowaniu stryjów i panów do końca życie jego będzie szczęśliwe i że mu nie przeszkodzi w zabawach (...), tańcach, kąpielach, namaszczeniach, śnie, pijaństwie, biesiadach i zbytku. Lecz nie w mocy ludzkiej ni zdolnościach wstrzymać rękę Boga, kiedy zechce pomścić przewinienia. Przeto mściciel i sędzia wszystkich nieprawości - Bóg srogo ukarał zbrodnię, której Popiel usiłował się wyprzeć i zatrzeć ją swymi oszustwami.
Groźny starotestamentowy Jahwe zesłał jako narzędzie zemsty okrutne myszy, które dokonały swego. Tak - jak zaatakowały kiedyś Filistynów - tak teraz ukarały za zbrodnię króla Popiela. Przez analogię Długosz przypomniał, że król Franków Arnulf (zm. 899) zagryziony został nie od myszy, jak ten nasz Popiel, lecz od wszy wydobywających się zewsząd w wielkiej ilości, które mu pożarły wszystko ciało, a nocą i dniem bez wypoczynku wgryzając się poprzez kości i ścięgna przeniknęły aż do wnętrzności.
Opowieść swoją Długosz kwituje moralizatorskim zdaniem: ...wyrzeknij się pychy, czcij Boga Wszechmogącego z wszystkich sił duszy i ciała; potężniejszych od siebie znoś cierpliwie, równych szanuj za zasługi, niższym pobłażaj miłościwie, a o przykazaniach Najwyższego rozmyślaj dniem i nocą.
Nie tylko Popiela spotkała kara boska w postaci myszy. Europejskie kroniki doby średniowiecza roją się od takich przykładów moralizatorskich. Mysie stada, albo też pojedyncze myszy, skutecznie wymierzały grzesznikom boską sprawiedliwość. Współczesny czasom króla Bolesława Chrobrego biskup merseburski Thietmar opowiada na kartach swojej kroniki, jak to pewien niemiecki rycerz w roku 1012 uszczuplił dobra kościelne, za co za karę zaatakowały go myszy. Podobnie jak Popiel, zamknął się w wieży i tam oczekiwał na gryzonie, które go zagryzły. Zmarł w okrutnych męczarniach. Podobna historia wydarzyła się z biskupem mogunckim Hattonem. Otóż hierarcha ten - najpewniej na początku X wieku - podczas wielkiego głodu, spowodowanego klęską nieurodzaju, zamiast wspierać swoich poddanych, zebrał wszystkich ubogich i głodu-jących w jednej szopie, zamknął ją, a potem kazał podpalić. Spotkała go natychmiastowa kara boska. Otóż dopadło go stado myszy. Hatton ukrył się na jednej z reńskich wysepek, w wieży do dzisiaj zwanej Mysią. Tutaj dopadła go sfora gryzoni, które pożarły znanego z okrucieństwa biskupa. Historia ta została spisana w XIV stuleciu, a potem spopularyzowali ją bracia Grimm, w jednej ze swoich baśni.
Podobny przypadek zdarzył się w Strasburgu, gdzie tamtejszy Widerolf źle obchodził się z relikwiami świętej Attalii. Za niecne czyny z relikwiami dopadły go myszy. Jednak biskup żałował swoich czynów i zostało mu wybaczone. Myszy go nie dosięgły. Harcowały z powodzeniem myszy w legendach europejskich. Tak na dobrą sprawę w każdym z krajów Starego Kontynentu spotykamy się z opowieściami o zjedzeniu kogoś przez myszy.
Gryzonie te raz jeszcze pojawiły się na kartach polskich kronik. Otóż w "Roczniku Świętokrzyskim" pod datą 1238 kronikarz opowiada o sprawie księcia Mieszka, syna słynnego Konrada Mazowieckiego, który z racji rzadkich włosów nazywany był - tak jak Popiel - Chościszko. Został on podczas uczty zaatakowany przez mysią hordę. Historia ta ma wątek legendarny, niczym mający się do rzeczywistości. Źródła ją jednak odnotowały.
W ikonografii chrześcijańskiej mysz pojawia się bardzo rzadko. Patronką strzegącą wiernych przed plagą myszy była św. Gertruda z Nivelles. Na myszy jedynym lekarstwem były koty, które miały ambiwalentną symbolikę. Kot łapiący myszy jest podobny do diabła starającego się usidlić dusze grzeszników, by skazać ich na wieczne potępienie.
W kościele św. Katarzyny i Małgorzaty na Kazimierzu, w nawie południowej, nad wejściem do kościoła znajduje się barokowy obraz wyobrażający koło śmierci, namalowany na podstawie grafiki Andreaniego, wykonanej z końcem XVI wieku. Tematem tej niezwykłej kompozycji jest znikomość życia ludzkiego. Dostrzegamy tutaj alegorię Dnia i Nocy, postacie Adama i Ewy, wreszcie trzy Parki snujące nić życia człowieczego. Pośrodku koła napis MUS, czyli mysz, której wizerunek namalowany jest poniżej jako symbol śmierci. To właśnie mysz podcina drzewo żywota. Obecność jej w dawnych wierzeniach zawsze sygnalizowała śmierć.
Michał Rożek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski