MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porozumienie między Izraelem a Hamasem zawisło na włosku

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
STREFA GAZY. Dopiero po siedmiu dniach od rozpoczęcia akcji "Filar obrony" znalazł się czas na rozmowy dyplomatyczne. Wczoraj wieczorem palestyński Hamas ogłosił, że jest porozumienie w sprawie zawieszenia broni. Jednak władze Izraela nie potwierdziły tego.

To dowód, na jak kruchych podstawach prowadzone są rozmowy w Kairze, gdzie prezydent Egiptu - po kilku telefonach od Baracka Obamy - stara się przejąć dyplomatyczną inicjatywę. Wczoraj nawet ogłosił sukces. "Izraelska agresja zakończy się we wtorek" - przytaczała jego słowa agencja Mena.

Wcześniej władze Izraela odrzuciły plan szybkiego wkroczenia na teren Strefy Gazy. "Zawieszamy warunkowo plan inwazji lądowej, żeby dać szansę na przeanalizowanie egipskiej propozycji rozejmu" - informowali współpracownicy izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu po nocnym spotkaniu kluczowych ministrów.

W rozwiązanie konfliktu - w którym od tygodnia rakiety wystrzeliwane ze Strefy Gazy spadają na terytorium Izraela, a ten regularnie przeprowadza naloty na zwolenników palestyńskiego Hamasu - włączył się też sekretarz generalny ONZ Ban Ki-moon. Jego żądanie o "natychmiastowe przerwanie ognia, bo eskalacja konfliktu zagrozi bezpieczeństwu w całym regionie", nie znalazło jednak wielkiego odzewu, bo samoloty izraelskie nie przestawały latać nad Strefą Gazy. I siać strach.

Według różnych źródeł nawet sześciu Palestyńczyków zginęło wczoraj od bomb, co oznacza, że liczba ofiar wzrosła już na tym terytorium do ponad 100 osób. Dlatego jeden z liderów Hamasu Mohammad Deif w oświadczeniu radiowym - cytowanym później również przez lokalną telewizję al-Aqsa - przestrzegł, że "nieprzyjaciele drogo zapłacą, jeśli tylko przekroczą granicę Strefy Gazy".

Zdaniem lokalnych mediów, władze państwa żydowskiego zamierzają jednak przerwać działania wojskowe na 24 albo 48 godzin, żeby wypracować zawieszenie broni.

Po dotychczasowych akcjach odwetowych komentatorzy nie mają jednak złudzeń. "Izrael musi teraz zdecydować, która z dwóch złych opcji jest lepsza: rozejm, który na pewno nie będzie łatwy (bo trudno w takich warunkach przekonać do niego opinię publiczną) czy inwazja lądowa. Tak czy inaczej, w Strefie Gazy nie będzie jednoznacznego zwycięstwa" - napisał komentator dziennika "Haarec" Ari Shavit.

Tymczasem w sprawę konfliktu po raz pierwszy włączył się wczoraj premier Turcji Recep Erdogan, oskarżając Izraelczyków o "czystkę etniczną" wśród Palestyńczyków.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski