Do zuchwałej kradzieży doszło pod osłoną nocy z 30 na 31 lipca. Mężczyźni cicho podkradli się pod stadninę koni w Wiatowicach koło Gdowa. Zdemontowali elektronicznego pasterza i dostali się do stajni. – Podejrzani wybrali konie, które stawiały najmniejszy opór, wsiedli na nie i odjechali – mówi Barbara Zamojska, rzecznik policji w Wieliczce.
Gospodarz stadniny i właścicielki koni nie dali jednak za wygraną. Rano zgłosili sprawę na policję. Zorganizowali również poszukiwania wierzchowców na własną rękę. – Jeździliśmy po okolicy, na targi końskie, przeczesywaliśmy lasy, a nawet pytaliśmy pracowników stacji benzynowych – mówi Karolina Plucińska-Brandys, właścicielka Ventusa.
Informacje o kradzieży pojawiły się również na portalach miłośników koni. – Dla jednych to zwierzę – jak każde inne, do pracy, pozbawione uczuć, inni mierzą je wagą mięsną i potencjalnym zyskiem, jaki może przynieść jego śmierć. Dla nas to żywa istota, o mentalności trzyletniego dziecka, rozumiejąca, czująca ból, doskonale wyczuwająca emocje ludzi – tak uczucia do porwanych zwierząt przedstawiały ich właścicielki.
Konie zostały dokładnie opisane. „Matrix ma ok. 150 cm wzrostu, jest drobny, a na tylnych nogach ma białe skarpetki. Ventus to ośmioletni wałach mierzący ok. 165 cm, ma gniade umaszczenie, bujną czarną grzywę i bardzo rzadki ogon. To zdecydowanie jego znak szczególny, dodatkowo ma jasne obwódki wokół oczu i jasną plamkę na górnej wardze.”.
Właścicielka Ventusa dodała nawet, że jej wałach jest owocem pewnej nocnej ucieczki gorącokrwistego ogiera z sąsiedztwa, stąd lekkość oraz gracja, z jaką ten olbrzym potrafi się poruszać.
Gospodarz stadniny w Wiatowicach najbardziej obawiał się tego, że konie zostaną sprzedane na rzeź.
Nie próżnowali też złodzieje. Na jednym z serwisów internetowych zamieścili ogłoszenie o sprzedaży dwóch koni. Kupiec pierwszej sztuki szybko jednak zorientował się, że nowy nabytek pochodzi z kradzieży, o której aż huczy w wirtualnej sieci. W tej sytuacji kupił także drugiego konia i zawiadomił policję.
Okazało się, że zwierzęta znalazły się 50 km od stadniny, z której zostały skradzione. Konie po trzech dniach wróciły do Wiatowic.
Złodzieje przyznali się do winy. – Tłumaczyli, że chcieli zarobić na zwierzętach – mówi Barbara Zamojska. 21 i 20-latek usłyszeli zarzuty kradzieży. Przyznali się do winy, chcą dobrowolnie poddać się karze 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata. Zobowiązali się również do zapłaty grzywny po 800 zł każdy i zwrotu 3,6 tys. zł osobie, której sprzedali Matrixa i Ventusa. Sprawę prowadzi prokuratura w Myślenicach.
Właścicielki koni do tej pory nie mogą uwierzyć, że ich pupile szczęśliwie wróciły do stadniny. – Cała ta historia zakończyła się happy endem dzięki temu, że sprawa została szybko nagłośniona – mówi Karolina Plucińska-Brandys.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?