MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Porządki jesienne

Redakcja
Każdy z nas na własnej skórze przekonał się, co znaczą porządki przedświąteczne dokonywane przy zachowaniu należytego ceremoniału co najmniej dwa razy do roku, przed Wielkanocą i przed Bożym Narodzeniem.

Władysław A. Serczyk: ZNAD GRANICY

Stały się one wdzięcznym tematem najprzeróżniejszych opowiadań i facecji. Wyciąganie spraw z nimi związanych raz jeszcze byłoby w tej sytuacji po prostu nieprzyzwoite.

Moje życie w tej mierze układa się wedle odmiennego kalendarza.

Po pierwsze – porządki domowe bez wcześniej ułożonego terminu zarządzam, gdy kupki papierów zajmujące duży blat biurka przekształcają się w zwały wszelakiej makulatury, spadającej na podłogę. Jakoś się jeszcze w niej orientuję, ale wiem, że za dwa, trzy tygodnie całkowicie stracę nad nią panowanie. Ratunek znajduję w stojącym przed domem sporym pojemniku na śmieci, przyjmującym bez najmniejszego sprzeciwu wszystko, co do niego wrzucę, nawet zabrany z przyziemia kawałek łopaty i rozpadający się zeszłoroczny karmnik dla ptaków (nowy, wypełniony ziarnami słonecznika już stoi w ogródku).

Po drugie – mniej więcej na przełomie października i listopada zaczynam porządki o charakterze zasadniczym. Na początku odmrażam lodówkę i bawię się w Syzyfa, sprzątając liście nie tylko pochodzące z "moich” drzew, lecz także ze wszystkich sąsiedzkich brzózek, lip, topoli, głogów, tudzież innych roślinek, które wprawdzie urosły nie wyżej niż krzewy, ale sypią liśćmi jak potężne rozrośnięte wierzby i klony, o kasztanach nie wspominając.

Potem przychodzi pora na bibliotekę. Zadanie niełatwe, chociaż ceny książek skutecznie ograniczyły możliwości ich kupna. Zawsze jednak znajdą się piszący koledzy z dobrego serca przesyłający drukowane świadectwa kolejnych osiągnięć, niekiedy wielosetstronicowe, zewnętrznie przypominające – jako żywo – Pismo Święte, bo to i oprawa płócienna, i papier niezgorszy, i druk czytelny, a reprodukowane ilustracje wabią jakością wyszukanych albumów z reprodukcjami malarstwa światowego. One nie podlegają selekcji, natomiast bez żalu rozstaję się z różnego rodzaju czasopismami fachowymi, przeważnie o charakterze regionalnym, nijak nie mieszczącymi się wśród bardzo troskliwie dobranego kilkutysięcznego księgozbioru. Te zbiory rozpraw trafiają do biblioteki instytutowej, w której także umieszczam podwójne egzemplarze dzieł, zwanych fachowo dubletami.

Wszystkie NIESŁYCHANIEWAŻNENOTATKI wywalam na śmieci, bo wiem, że już w swoim życiu – niestety – nie zdążę ich w żaden sposób wykorzystać. Zawiadomienia, zaproszenia etc. niszczę natychmiast bez żalu, podobnie jak stare gazety. Ze zdjęciami nie mam kłopotu. Wszystkie nowe znajdują się w olbrzymiej pamięci aparatu fotograficznego oraz miniaturowej kamery filmowej. Część starych znika z niej bezpowrotnie.

Po tygodniu–dwóch takiej harówki oglądam się zadowolony za siebie i… stwierdzam z przerażeniem, że już mógłbym zacząć przygotowania do nowych porządków, tym razem nie jesiennych, lecz zimowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski