Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Posiłek po poselsku

Redakcja
Furorę zrobiła ostatnio informacja o kolejnej propozycji grupy posłów. Parlamentarzyści z komisji zdrowia postulują, aby w telewizyjnych programach kulinarnych prowadzący je obywatele poświęcali więcej uwagi zdrowemu żywieniu, a nie propagandzie posiłków tuczących i obciążających wątrobę. Taki sobie apel. Ani dobry, ani zły. Ani skuteczny, ani nieskuteczny. Ani mądry, ani głupi. Tymczasem część dziennikarzy zobaczyła w tej zachęcie próbę ocenzurowania programów zajmujących się kuchnią, na niektórych łamach rozległ się nawet lament o ograniczaniu wolności swobody wypowiedzi. To taka dziennikarska manipulacja.

Tomasz Domalewski: KRĘCĄC PRZEŁĄCZNIKIEM TV

A swoją drogą posłowie święcie wierzą w moc telewizyjnych agitacji i trochę mają do tego prawo. Przecież telewizyjne stacje wraz z niektórymi gazetami brały czynny udział nie tylko przy obalaniu jadłospisów, ale i rządów. Teraz pewna prywatna stacja, Kisiel napisałby - zgadnij, która koteczku, jest nieoficjalnie telewizją rządową, gdyż nie ma dnia ani godziny, by redaktorzy tej telewizji nie napadali wciąż na opozycję, wychwalając za to pod niebiosa ekipę rządzącą. To ciekawy przyczynek do studium nad rzetelnością i niezależnością mediów, ale nie to jest dziś tematem naszych rozważań.
Przypuszczam, że ludzie prowadzący w telewizji kulinarne audycje specjalnie się nie przejmą nawoływaniem posłów do kultywowania biesiad przy twarożku i gotowanej rybce, bo znacznie ograniczyliby swą widownię, a zatem i wpływy od reklamodawców. A telewizyjni kucharze bardzo często chodzą na pasku dawców reklam, czego najlepszym dowodem są zachęty do używania w kuchni wszelkiego rodzaju przypraw, których prawdziwy mistrz kuchni do ręki by nie wziął. Jak choćby rozmaitych sztucznych kostek czosnkowych, sosów w proszku itp. A prawie każdy z tych kucharzy z tego rodzaju substytutami na wizji się nie rozstaje! Dlatego moja ocena ich zawodowej solidności jest dość surowa. To raczej swego rodzaju prestidigitatorzy zarabiający na kuchennych popisach niż prawdziwi mistrzowie. Z całego tego towarzystwa wyróżniam niezmiennie dr. Grzegorza Rusaka, wybitnego znawcę i prawdziwego specjalistę. Mistrza polskiej kuchni, w szczególności zaś kuchni opartej na dziczyźnie i jadalnych dobrach leśnych. To faktycznie wybitny znawca przedmiotu, a na dodatek wspaniały gawędziarz. Przy nim cała reszta, to domowi majsterkowicze z wielkimi ambicjami.
Telewizja publiczna jednak nie docenia należycie Rusaka i pokazuje jego programy wczesnym rankiem, więc nie ma z tego powodu należytej widowni. Tym samym szkodzi sobie i nam, bo dziczyzna nie rozprzestrzenia cholesterolu. A posłowie, zamiast apelować, powinni w gmachu Sejmu zlikwidować filię Hawełki i w zamian zafundować sobie skromny bar mleczny. Byłoby szczerze, trzeźwo i zdrowo. Ot i co.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski