Damian Romanek, pomocnik Przeciszovii, oszukał Łukasza Ryłkę FOT. JERZY ZABORSKI
IV LIGA. Przeciszovia wiosną wciąż bez punktu i bramki
Przed przyjazdem do Nowej Wsi przeciszowianie przegrali dwa mecze, więc liczyli na przełamanie. Przecież trzy tygodnie wcześniej wygrali w Nowej Wsi finał rozgrywek Pucharu Polski oświęcimskiego podokręgu. Poza tym, Niwa była zespołem z gatunku tych tzw. leżących. Tymczasem skończyło się porażką.
- Nie ma się czemu dziwić, że wiosną przegraliśmy trzeci mecz z rzędu, choć po pierwszej rundzie byliśmy trzecią siłą rozgrywek - rozpoczyna Tomasz Bernas, trener przeciszowian. - Kadrowo prezentujemy się słabiej niż w pierwszej rundzie. Mamy obecnie w składzie sporo młodzieży, uczącej się dorosłego futbolu. Potrzebujemy zatem czasu. Oczywiście, że - mimo wszystko - nie spodziewaliśmy się takiego wiosennego falstartu. Zwłaszcza, że po zwycięskim dla nas finale Pucharu Polski, w Nowej Wsi, powiało optymizmem.
Nie dość, że zimą Przeciszovia straciła kilku najbardziej doświadczonych zawodników, to jeszcze w Nowej Wsi przyszło jej zagrać bez Rafała Mikołajczyka. - To zawodnik będący sercem naszego zespołu - podkreśla Tomasz Bernas. - W trakcie gry wypadła nam kontuzja Rafała Ortmana, a wchodzący z ławki po chorobach nie byli w pełni sił. W dodatku, od 41 minuty, przyszło nam grać w osłabieniu, bo drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Rafał Jarosz.
Na temat tej kartki szkoleniowiec przeciszowian ma swoje zdanie. - Nasz piłkarz w błahej wręcz sytuacji ujrzał żółtą kartkę, co wyprowadziło go z równowagi i dlatego za dyskusję z sędzią otrzymał drugą, a przecież kilkadziesiąt sekund wcześniej brutalnie potraktowany został Tomek Całus i rywalowi ten występek uszedł na sucho. Uważam, że mając o jednego zawodnika mniej, częściej byliśmy stroną dominującą na boisku. To kosztowało nas sporo sił i być może dlatego po stracie bramki zabrakło nam ich trochę do uratowania remisu - analizuje trener Bernas.
W Pucharze Polski przeciszowianie też odrabiali straty. - Jednak wtedy straciliśmy gola w 5 minucie - wspomina Tomasz Bernas. - Tym razem dostaliśmy bramkę w 77 minucie. Myślę, że obu tych spotkań nie można porównywać.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?