Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Potrzebny Big Bang

Redakcja
W świecie finansów funkcjonuje ważne pojęcie: "Big Bang”. Nie oznacza wybuchu wulkanu ani erupcji na słońcu, tylko śmiałą, wizjonerską reformę na początku rządu Margaret Thatcher. Zmiotła ona jednym ruchem dziesiątki przepisów, krępujących działanie londyńskiego centrum finansowego. City, jak się je popularnie nazywa, odetchnęło i zaczęło robić interesy. Tak skutecznie, że do dzisiaj Londyn jest stolicą finansową świata.

Tadeusz Jacewicz: Z BLISKA

Żelazna Dama wniosła do rządzenia Wielką Brytanią zasady zwykłej, życiowej mądrości i logiki. Jej poprzednicy pod numerem 10 na Downing Street wygłaszali górnolotne przemówienia. Wiele patriotycznych treści, wielkich haseł i podniosłych apeli, mało konkretów. Pani Thatcher wniosła do polityki realizm i postawę, którą tam nazywają "no nonsense”, czyli zdrowego rozsądku. Nie był to nasz "chłopski rozum”, z całym szacunkiem dla tego cennego przymiotu, tylko mądre założenie: im prościej, tym sprawniej. Dobra to była polityka, W. Brytania świetnie dzięki niej prosperowała.

My też możemy. Nie mamy szansy na "Żelazną Damę”, bo kobieta nie będzie po wyborach premierem, ale nowy (stary?) szef rządu mógłby spróbować. Bez piętrowych komisji z piękną nazwą jak ta "Przyjazne państwo”, tylko z grupą zaufanych ludzi. Mają wiedzieć, czego życzy sobie boss i sprawnie to wykonać. Polsce potrzebny jest Big Bang. Po nim szybciej ruszymy naprzód. Mówią nam to zresztą międzynarodowi specjaliści, którzy zawodowo analizują, jak i co trzeba robić, żeby było lepiej. Nie wierzę ślepo w ich diagnozy, ale też nie można z góry odrzucać wniosków, które przedstawiają. Szczególnie, kiedy dotyczą one wielu krajów i są publikowane bez widocznego interesu komercyjnego. Tak jak niedawny raport Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). Na jej zlecenie eksperci zbadali w 24 krajach, jak uproszczenie przepisów wpłynęłoby na ich wyniki gospodarcze. To są rezerwy, które można uruchomić za darmo. Potrzeba tylko woli rządzących, ponieważ naturalną reakcją urzędów i urzędników jest zaciekła obrona przed zmianami.

OECD twierdzi, że deregulacja, czyli zmniejszenie liczby i szczegółowości przepisów przysporzyłaby Polsce 14 proc. dodatkowego wzrostu w ciągu dziesięciu lat. Prawie półtora procent rocznie w czasie, kiedy Francja marzy o wzroście jednoprocentowym, to fantastyczna stawka. Podobna do tej, o którą zagrała pani Thatcher trzydzieści lat temu. Czy my też o nią zagramy? Niewiele na to wskazuje. Reforma państwa przez rząd wymaga dużego wysiłku i żelaznej woli. Tak jak rzucenie palenia czy skuteczne odchudzanie. Wielu to zapowiada, niewielu zaczyna, a jeszcze mniej kończy. Sądząc po przedwyborczej gadaninie polityków, nie będą ryzykowali ciężkiej, niewdzięcznej pracy, której skutkiem będzie znacznie mniej posad dla swoich.

Tylko w ubiegłym roku przybyło ponad 10 tysięcy urzędników administracji państwowej. Przez cztery ubiegłe lata ta armia wzrosła o 60 tysięcy. Tłumaczenie jest proste: Unia Europejska, nowoczesne państwo, lepsza obsługa obywateli wymaga urzędników. W państwowej pracy nie najlepiej płacą, ale bez opóźnień. Harować też przesadnie nie trzeba. Mam ostatnio nieszczęście dzwonienia do urzędów. Rzadko można kogoś zastać za biurkiem. Na ogół "jest w terenie”, "na gmachu”, "u kierownika”, "na zwolnieniu” lub ma dzień wolny. Tłum urzędników miele górę kulawych przepisów. Są władzą, a władza nie może się spieszyć, bo traci wtedy autorytet. Musi przeczołgać petenta, żeby miał do niej szacunek. Dzięki temu pozwolenie na budowę wymaga wykonania 32 czynności urzędowych i czeka się na nie przeciętnie 311 dni. Trzy razy dłużej niż w słynących biurokracją Niemczech. Przepisy podatkowe to dopiero nieprzebyta knieja. Nikt nie wie dokładnie, jak powinno być, każde województwo ma własne poglądy. Nie ma jednego numeru telefonu czy adresu mailowego w Ministerstwie Finansów, gdzie można by uzyskać jednoznaczną interpretację. Wszystko jest gumowe. Korzystają z tego doradcy podatkowi – i oszuści.

Posłowie pilnie pracują, żeby komplikować system. Ustawa o PiT od 1991 roku, kiedy wprowadzono ją po raz pierwszy, była zmieniona 191 razy. Na VAT zna się tylko jeden profesor, który pierwszą ustawę opracował. Porad udziela chętnie, acz kosztownie. W rankingu Banku Światowego Polska jest na 121. miejscu w przejrzystości systemu podatkowego, za licznymi państwami afrykańskimi.

Mieliśmy już rządy wszelkich możliwych orientacji, od lewicowych po skrajnie prawicowe. Żaden nie zreformował państwa, nawet niespecjalnie udawał, że chce to zrobić. Czy po wyborach czeka nas Big Bang? Chyba wpierw wybudujemy autostrady niż zafundujemy sobie 14 proc. wzrostu gospodarczego za darmo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski