– Do startu Euroligi został nieco ponad tydzień. Czy Pański zespół jest gotowy na walkę w europejskiej elicie?
– Cóż, w meczach ekstraklasy nie możemy dać odpowiedniej ilości minut wszystkim tym zawodniczkom, które będą nam potrzebne w meczach pucharowych.
Nie mamy np. szansy potrzymać na parkiecie jednocześnie Gintare Petronyte i Jantel Lavender. Z prostej przyczyny – nie można grać w ekstraklasie jednocześnie pięcioma zagranicznymi zawodniczkami, jak w Eurolidze. To jest właśnie powód dla którego nie jest mi łatwo odpowiedzieć na to pytanie.
– Nowe zawodniczki nie mogą przez to nabrać boiskowej pewności siebie. W efekcie, tak jak w pierwszej połowie meczu z Ślęzą Wrocław, boją się rzucać i wybierają najbardziej oczywiste rozwiązanie – kierują wszystkie podania do Jantel Lavender.
– Zgadzam się. Musimy się jeszcze lepiej poznać i dograć. „Gigi” Petronyte najpewniej w Eurolidze dostanie większą ilość minut, niż w ekstraklasie. Farhiya Abdi też w polskiej lidze nie ma odpowiedniej możliwości, by się wykazać.
Tymczasem Abdi zaczęła bardzo dobrze ten sezon, w niedzielę też nie grała źle. Ale już np. w meczu z MKK Siedlce trochę „miotała się”, była nieskuteczna.
To zrozumiałe, bo jest tu nowa. Po prostu potrzebuje jak najczęściej grać. Ale jak ma wywalczyć sobie więcej minut, gdy z powodu tej reguły o dwóch Polkach na parkiecie np. Agnieszka Skobel musi grać praktycznie przez cały mecz?
– Ta zasada została na powrót wprowadzona w polskiej ekstraklasie po protestach rodzimych zawodniczek. Czy Pana zdaniem to jest odpowiednia metoda promowania polskich koszykarek?
– Cóż, jest, jak jest. Musimy z tym żyć. Wiedzieliśmy o tym przepisie doskonale, było tak też w zeszłym sezonie. Mówię o tym tylko w kontekście tego, czy jesteśmy gotowi na Euroligę. Mam nadzieję, że tak. Ale – przyznaję – trudno mi to osądzać, bo nie miałem nawet możliwości zobaczyć moich zawodniczek w warunkach meczowych w tych euroligowych schematach i konfiguracjach. Czyli nie wiem, jakbyśmy wypadli grając np. pięcioma zagranicznymi koszykarkami.
– Problemem jest też to, że w lidze dwie Polki muszą spędzać na parkiecie ponad pół godziny, bo kontuzjowana jest Agnieszka Szott. Czy szukacie jakiejś doświadczonej Polki, która dołączyłaby do zespołu?
– Zobaczymy. Nie jest łatwo znaleźć dobrą zawodniczkę, która w tym momencie mogłaby trafić do Wisły. Ale zrobimy, co w naszej mocy, by poprawić nieco tę sytuację. Nie szukamy oczywiście żadnej gwiazdy, raczej niezłej koszykarki, która byłaby wartościowym elementem tej drużyny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?