MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powinien być remis

Redakcja
IKS REM TD Olkusz po raz pierwszy wiosną przegrał pod wodzą Romana Madeja. Dla piłkarzy było to o tyle smutne, że stało się to przed własną widownią ze Szreniawą Nowy Wiśnicz 0-1 (0-0).

IV LIGA PIŁKARSKA. Skończyła się seria spotkań Olkusza bez porażki

Zespół z Nowego Wiśnicza walczy o awans, ale olkuszanie nie mieli z tego powodu żadnych kompleksów. Przecież po zmianie trenera, odkąd ster nad zespołem objął Roman Madej, nie przegrali sześciu spotkań z rzędu. - Zdaję sobie sprawę z tego, że każda, nawet najlepsza seria, musi się kiedyś skończyć, ale wcale nie musiało to nastąpić w konfrontacji przeciwko Szreniawie Nowy Wiśnicz - uważa Adam Przybyła, prezes olkuskiego klubu. - O naszej porażce zdecydował szereg nieszczęśliwych zbiegów okoliczności. Sporo było zamieszania z terminem rozegrania meczu. W czwartek zgłosiliśmy do okręgowej centrali w Krakowie, że nasze boisko nie nadaje się do gry, co zostało przyjęte ze zrozumieniem. Skoro nasz mecz miał być odwołany, trener zarządził drużynie ostry trening, który piłkarze czuli w nogach. Tymczasem w piątek dostaliśmy sygnał z centrali, że musimy jednak zagrać, bo brakuje wolnych terminów - prezes Przybyła zdradza otoczkę poprzedzającą to spotkanie.

Sędziowie przed meczem widzieli bardzo dobrze przygotowaną murawę, więc zdecydowali się przeprowadzić zawody. - Tak, tylko jak ona wyglądała po ich zakończeniu, skoro przyszło walczyć na "gąbce" - podkreśla prezes olkuskiego klubu. - Tak, czy inaczej, w trudnych warunkach najsprawiedliwszym wynikiem byłby remis, bo oddałby to, co działo się na boisku. Każda ze stron miała swoje pozycje bramkowe, ale rywalom dopisało szczęście. Było to spotkanie z gatunku tych do pierwszego trafienia. Bramkarz Trela (na zdjęciu) przy straconej bramce nie miał zbyt wiele do powiedzenia - uważa Adam Przybyła.

Jednak pierwsze trafienie mogło należeć do olkuszan. - Zupełnie nie rozumiem, dlaczego sędzia nie uznał nam gola, zdobytego po strzale z 16 m, doszukując się spalonego - dziwi się prezes olkuskiego klubu. - Zresztą sędziowskich "kwiatków" było znacznie więcej. Nie rozumiałem też decyzji, że skoro naszego zawodnika wycieło się z tyłu, tuż przed linią pola karnego, dlatego nikt nie oczekiwał dla nas "jedenastki", ale jakież było nasze zdziwienie, kiedy po przerwaniu gry rozjemca przyznał piłkę rywalom, doszukując się faulu naszego zawodnika. Potrafię się pogodzić z porażką, gdy mój zespół jest słabszy, ale jeśli rywal dopina swego w wyniku dziwnych zbiegów okoliczności, trudno nie kryć rozgoryczenia - kończy prezes Przybyła.

W nadchodzącej kolejce Olkusz zagra w Mogilanach, więc działacze będą mieli czas na doprowadzenie murawy do stanu używalności.

Jerzy Zaborski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski