MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Powinien osiągnąć więcej

Paweł Panuś
Mirosław Lotka reprezentował barwy kilkunastu krakowskich klubów
Mirosław Lotka reprezentował barwy kilkunastu krakowskich klubów Fot. Zbigniew Wojtiuk
Dawne gwiazdy krakowskich boisk. Mirosław Lotka największe sukcesy osiągał w Hutniku, ale reprezentował także śląskie kluby.

Zaczynał w nowohuckiej Sparcie, gdzie szybko na jego talencie poznali się działacze lokalnego rywala – Krakusa i zaproponowali przejście do drużyny juniorów. – W Krakusie grałem tylko pół roku, ale szybko dostałem powołanie do kadry Krakowa. Nawiązane w niej przyjaźnie trwają do dziś – wspomina Mirosław Lotka.

Miał talent, był rozgrywającym i szybko zatrudnił go największy wówczas klub w rejonie, czyli Hutnik. – Byłem juniorem, ale szybko trafiłem do drugoligowej wówczas drużyny seniorów. Sporo grałem, to był dla mnie najlepszy okres w karierze – wspomina.

O młodego zawodnika upomniało się jednak wojsko i jedyną możliwością, aby kontynuować grę na wysokim poziomie było przejście do „wojskowego” klubu. – _Chciał mnie Wawel Kraków, ale ja miałem opory. Trafiłem w końcu do Piasta Gliwice, w __czym pomogli mi działacze Krakusa – _mówi.

Piast grał wówczas w drugiej lidze i Mirosław Lotka spisywał się tak jak w Hutniku, czyli bardzo dobrze. Zaczęły pojawiać się ciekawe propozycję, o krakowianina pytał nawet Widzew Łódź, który wówczas był jednym z ligowych potentatów.

W końcu wróciłem do Hutnika. Takie były czasy, o losach zawodnika decydowali w dużej mierze działacze. Za pieniądze zarobione w Piaście kupiłem sobie samochód.

Drugie podejście do Hutnika nie było już tak udane jak za pierwszym razem. Zawodnik trafił do rezerw, nie mógł się pogodzić ze swoją nową rolą w klubie.

Dziś na pewno inaczej bym pokierował swoją karierą. Po zesłaniu do rezerw zacząłem prowadzić się, delikatnie mówiąc, mało sportowo, forma spadła i w Hutniku nie miałem czego szukać. Kilka osób doradzało mi, abym zacisnął zęby, jednak ja miałem żal do trenera, że stawiał na innych graczy. Uważałem, że byłem od nich lepszy – wspomina Lotka. Trafił na chwilę znów do Piasta, następnie reprezentował Gwarka Tarnowskie Góry i LKS Łabędy. Potem wrócił do Krakowa.

Byłem w trudnej sytuacji, ale rękę podał mi Jan Cyniewski. Prowadził wówczas trzecioligowy Kabel, zaproponował grę. Jestem mu za to wdzięczny. Szybko jednak wróciłem do Sparty, która reaktywowała działalność. Nie chodziło mi wówczas o pieniądze za grę, szukałem pracy, a dzięki grze w macierzystym klubie otrzymałem etat w Philipie Morrisie. Miałem też ciekawą ofertę z Górnika Wieliczka, jednak postawiłem na stabilizację – _mówi. _

Gdy wydawało się, że jego kariera zbliża się do końca Mirosław Lotka zmienił się. Zaczął prowadzić bardziej sportowy tryb życia i po 30. zaczął odnosić sukcesy. Wieczystej pomógł awansować do czwartej ligi, Prokocimowi do ligi okręgowej, a z Pogonią Miechów wywalczył awans do IV ligi.

Potem zajął się trenerką i jako grający szkoleniowiec występował w Liszczance, Clavii Świątniki Górne i Wiarusach Igołomia. – Przez pewien czas grałem jeszcze w Victorii Kraków oraz oldbojach Hutnika. Teraz od futbolu odpoczywam, choć nie ukrywam, że poprowadziłbym chętnie jakiś klub w niższej klasie. Jestem taksówkarzem, mam więc siedzącą pracę i trochę mi tęskno za futbolem. Jednak nic na siłę, teraz mam więcej czasu dla żony i syna, a rodzina jest jednak najważniejsza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski