Powinni unikać kar

Hokeiści "Pasów" w tym sezonie nie wygrali jeszcze z sanoczanami FOT. ANDRZEJ BANAŚ

HOKEJ. "Pasy" w Sanoku rozpoczynają walkę o awans do finału ekstraligi

W meczu sanoczan z Cracovią faworytem jest na pewno Ciarko PBS. Ten zespół był zdecydowanie najlepszy w sezonie regularnym ("Pasy" były czwarte), był też górą we wszystkich siedmiu starciach tych drużyn (sześciu w lidze, jednym w Pucharze Polski). W Krakowie twierdzą jednak, że nie mają kompleksu sanoczan. - Teraz mamy play-off, to inna bajka. Wiemy, o co gramy. Jesteśmy bojowo nastawieni, chcemy utrzeć nosa faworytowi - mówi kapitan Cracovii Daniel Laszkiewicz.

Atutem krakowian może być to, że są w rytmie meczowym. Przed paroma dniami zakończyli ćwierćfinałową walkę z HC GKS Katowice, podczas gdy sanocki zespół w ciągu ostatniego miesiąca rozegrał tylko jeden mecz. Najpierw była bowiem przerwa na reprezentację, potem w I rundzie play-off lider nie grał.

- Dobrze byłoby to wykorzystać w pierwszym meczu - mówi trener Cracovii Rudolf Rohaczek. - Kluczem do dobrego wyniku będzie konsekwentna gra od pierwszej do ostatniej minuty. Musimy się wystrzegać kar, bo, jak pokazały poprzednie mecze, kiedy gra toczyła się pięciu na pięciu, to nie ustępowaliśmy rywalom, bramki traciliśmy głównie w osłabieniu. Bardzo liczę na naszego bramkarza Rafała Radziszewskiego, który w meczach z Katowicami prezentował świetną formę. W poprzednich latach, kiedy "Radzik" był w wysokiej formie, sięgaliśmy po tytuł mistrzowski. Dobry bramkarz to więcej niż połowa sukcesu.

W Cracovii do gry wraca zawieszony na jeden mecz Czech Patrik Valczak, przez co na sile zyska drugi atak. Zabraknie jedynie Roberta Kosteckiego, który w meczu z HC GKS doznał urazu barku. Być może będzie gotowy na wtorkowe spotkanie w Krakowie.

W Sanoku daje się wyczuć niepewność. Drugi trener Marcin Ćwikła narzeka, że zespół nie jest w rytmie meczowym: - Nie mieliśmy z kim grać, zgrywać formacji, a doszło do nas pod koniec okienka transferowego dwóch słowackich napastników.

Podobnego zdania jest czołowy napastnik sanoczan, Krzysztof Zapała. - Takie przerwy z reguły nie wychodzą na dobre, to może odbić się na płynności naszej gry. Pozytywne jest jednak to, że czujemy już głód gry. Cracovia zapewne spróbuje to wykorzystać. Musimy tak zareagować, by wygrać. Pierwszy mecz jest bardzo ważny, ale on jeszcze o niczym nie decyduje. Gra się przecież do czterech zwycięstw. Nawet przy złym wyniku rywalizacji, wszystko można jeszcze odrobić. Krakowianie mają mocny zespół, w klasyfikacji kanadyjskiej prowadzi Patrik Valczak, wysoko jest Leszek Laszkiewicz. Na każdego gracza jest recepta - krótkie, agresywne krycie, gra ciałem. Świetnie broni Radziszewski, ale nie ma niepokonanych bramkarzy - twierdzi Zapała.

W meczach z Cracovią na pewno nie zagra napastnik Michał Radwański, który doznał poważnego urazu pleców i jest wyeliminowany z zajęć na kilka miesięcy.

ANDRZEJ STANOWSKI

UNIA FAWORYTEM

Jutro Aksam Unia Oświęcim zacznie walkę w grupie o miejsca 5.-7. W Sosnowcu rywalem będzie Zagłębie, najsłabszy zespół rozgrywek. Z nim oświęcimianie w tym sezonie jeszcze nie przegrali. Podczas ostatniej wyprawy do Sosnowca zwyciężyli, ale po ciężkim boju 5:3. Gospodarze podkreślali, że zostali skrzywdzeni przez arbitra. - Na pewno rywale mają słabszą kadrę od nas, ale w play-off każdy szuka wygranej. O ile w ćwierćfinale to my mieliśmy bić faworyta, którym był tyski GKS, tak teraz w takich samych kategoriach do rywalizacji podejdą sosnowiczanie - uważa Waldemar Klisiak, II trener Unii.

We wczorajszym meczu tej grupy: Zagłębie Sosnowiec - HC GKS Katowice 2:7 (1:1, 1:3, 0:3).

(ZAB)