Strażacy dostali się do budynku po wyważeniu drzwi, bo lokatorów zamieszkujących na piętrze nie było w domu. - Aby ugasić poddasze strażacy musieli zdjąć dachówki i blaszane okucia - mówi kpt. Łukasz Szewczyk, rzecznik Komendy Miejskiej PSP w Krakowie. Gdy ratownicy dostali się do źródła ognia, ugasili je bardzo szybko.
Lokatorzy mają ostatnio mnóstwo kłopotów w związku z remontem domu. Kilka razy zwracali uwagę na nieprawidłowości, związane z zalewaniem pokoju i opóźnieniami prac. Interweniowali u inwestora - w Kompani Węglowej oraz w prasie. Dlatego zastanawiają się, czy pożar podczas ich nieobecności to przypadek.
- Na strychu nie było instalacji elektrycznej, a pożar pojawił się właśnie tam i to w czasie deszczowym - mówi Halina Pawłowska, mieszkanka budynku. - W tym dniu robotnicy wykonujący remont przyjechali, ale nie zabrali się do pracy. Do naszego domu weszli po rusztowaniach przez dach - mimo, że byliśmy w domu i mogli wejść normalnie drzwiami. Pozbierali swoje narzędzia, drabiny i odjechali - relacjonuje kobieta. Po pożarze na wizję lokalna przyjechali przedstawiciele spółki będącej właścicielem obiektu oraz inspektora nadzoru związanego z prowadzeniem remontu.
Mieszkańcy domu ucieszyli się z wizyty i liczą na zdyscyplinowanie wykonawców. Najpierw jedna ekipa ze Śląska zaczęła pracę od kominów. W połowie prac, z niedokończonymi kominami, zostawiła wszystko na tydzień i odjechała. Gdy interweniowaliśmy w Kompani Węglowej, Ireneusz Sakowski, wicedyrektor ds. Zarządzania Nieruchomościami mówił, że zakres remontu jest spory i mieszkańcy budynku powinni być zadowoleni.
Roboty przejął podwykonawca i dokończył budowę kominów. Zabrał się za wymianę pokrycia dachowego. - Przy kominach nie ma zabezpieczeń, z dachu cieknie, na strychu stoją kałuże - żalili się Halina i Zdzisław Pawłowscy. Przyszła ulewa, wichura i zerwała folię, którą był zabezpieczony dach. Lało się do środka. Mieszkańcy podstawiali miski, bo z sufitu i po ścianach ciekło strumieniami.
Teraz nieszczęścia dopełnił pożar. A wraz z nim strumienie wody ze strażackich węży. - W pokoju jest jezioro. Sufit cały przemoknięty, tylko patrzeć jak runie. Nawet strażak powiedział nam, że tu niebezpiecznie jest mieszkać - mówi pani Halina. Liczy, że teraz inwestorzy dostrzegą, jaki problem jest z remontem budynku i przypilnują wykonawców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?