Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pozostał tylko lekki żal

Rozmawiał Daniel Weimer
Marcin Makuch nie założy już czarno-białej koszulki Sandecji
Marcin Makuch nie założy już czarno-białej koszulki Sandecji fot. Jerzy Cebula
Rozmowa z MARCINEM MAKUCHEM, który po przeszło 6 latach gry rozstał się z Sandecją

– Pańskie odejście z sądeckiego klubu było dla jego kibiców ogromnym zaskoczeniem. Raptem przed dwoma miesiącami przedłużył Pan z Sandecją swój kontrakt.

– Ja też byłem zaskoczony. Przecież po wyleczeniu kontuzji w meczu z Chrobrym Głogów wybiegłem wreszcie na boisko w podstawowym składzie, by parę dni później za porozumieniem stron rozwiązać umowę. Coś jednak przeczuwałem. Wcześniej zatelefonował bowiem do mnie dyrektor klubu Paweł Cieślicki, dając delikatnie do zrozumienia, że nie jestem już dla Sandecji postacią niezastąpioną. Przeczucie, jak widać, mnie nie zawiodło.

– Ma Pan zatem żal do działaczy Sandecji, że w taki sposób potraktowano człowieka, który przeszło sześć najlepszych sportowo lat poświęcił właśnie sądeckiemu pierwszoligowcowi?

– Nie należę do tych osób, które długo się złoszczą lub gniewają. Wszystko się kiedyś kończy. Mam już swoje lata i jestem w stanie zrozumieć tok myślenia ludzi z zarządu. Trudno wiązać ze mną nadzieje na przyszłość. Po wyleczeniu kontuzji, która po raz pierwszy w życiu zmusiła mnie do poruszania się o kulach, czuję się naprawdę dobrze i myślę, że w jakiś sposób przydałbym się jeszcze drużynie. Ale szanuję wolę działaczy. Żałuję jedynie, że o rezygnacji z moich usług oficjalnie powiadomiono mnie na kilka zaledwie dni przed zamknięciem okienka transferowego. Na znalezienie sobie nowego klubu miałem zatem bardzo niewiele czasu. Nie zdążyły też wpłynąć pod mój adres żadne oferty.

– Znalazł Pan jednak nowego pracodawcę...

– To w dużej mierze zasługa Rafała Jędrszczyka, którego kibice powinni pamiętać Sandecji z lat, kiedy wspólnie występowaliśmy w jej linii obrony. Rafał jest obecnie trenerem grającej w IV lidze Skawinki. Zaproponował mi, bym wzmocnił jego zespół. A ja nie odmówiłem. Kopanie piłki w tej klasie rozgrywkowej znacząco różni się od występów na zapleczu ekstraklasy, ale dobre i to. Najważniejsze, że tak nagle, z dnia na dzień nie zerwałem z uprawianiem futbolu.

– Mam przez to rozumieć, że schodzi Pan powoli z rozświetlonej jupiterami piłkarskiej areny?

– W życiu niczego nie można być pewnym, ale wszystko na to wskazuje. Trudno wymagać od 35-latka, by nagle zaczął przeżywać swoją drugą sportową młodość.

– Na początku sezonu zadeklarował Pan, że z własnej woli nigdy Sandecji nie opuści.

– I dotrzymałem słowa. Inicjatywa przedwczesnego rozwiązania kontraktu nie wyszła ode mnie. Ja ją tylko zaakceptowałem. Przy okazji zapewniam, że bez względu na okoliczności mego odejścia, do końca życia śledził będę wyniki uzyskiwane przez zespół z Nowego Sącza.

– Skoro o przyszłości mowa, to jak ocenia Pan szanse biało-czarnych w trwających rozgrywkach?

– Uważam, że po fatalnym poprzednim sezonie wszystko wskazuje na to, że ten będzie zdecydowanie pomyślniejszy. W klubie następują zmiany na lepsze, trener Robert Kasperczyk dba o to, by w szatni panowała właściwa atmosfera, chłopaki tworzą zwarty kolektyw, pozyskano kilku klasowych zawodników z ekstraklasową przeszłością, a nawet byłego reprezentanta Polski (Macieja Małkowskiego – przyp. DW). Jestem zatem przekonany, że nie powtórzy się historia z poprzedniej edycji, kiedy do końca nie było pewne, czy utrzymamy się w pierwszej lidze. Powiem więcej: Sandecja powinna zamieszać w czołówce.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski