To źle postawione pytanie. Owszem, trudno nie przyznać racji krytykom, według których poziom wielu studiów dramatycznie się obniżył. To cena umasowienia – która rośnie. W roku 2000 mieliśmy w Polsce 310 szkół wyższych, a dekadę później już 467.
Za sprawą niżu większość z nich walczy teraz o przeżycie i przyjmuje kandydatów jak leci, radykalnie obniżając wymagania. Nigdy nie było tak łatwo skończyć studiów. Z tego powodu – oraz za sprawą ogólnego trendu – na uczelnie idzie dziś wiele osób przypadkowych, słabych intelektualnie, nieciekawych świata, oczekujących papierka – a nie umysłowego i mentalnego rozwoju.
Mimo to właśnie studia dają absolwentom generalnie dużo większe szanse na znalezienie pracy niż inne szkoły. Nie pytajmy więc, po co ci wszyscy ludzie studiują, tylko zastanówmy się, jak podnieść i wykorzystać ich wykształcenie w bliższej i dalszej przyszłości.
Jeśli Polska zadowoli się obecnym poziomem rozwoju i będzie z zachwytem przyjmować inwestycje typu magazyny Amazona, hipermarkety, montownie AGD czy centra outsourcingowe, a zarazem ograbiać rodzimy biznes z kapitału na inwestycje w innowacje, rynek pracy będzie proponował zajęcia proste, mało satysfakcjonujące i niskopłatne. Potencjał wykształcenia zostanie zmarnowany: jedni absolwenci wyemigrują, inni będą pracować poniżej możliwości.
Ale może być inaczej: skoro postawiliśmy na wiedzę – powinniśmy budować gospodarkę opartą na wiedzy. Tu jedna ważna uwaga – do absolwentów: nie oczekujcie, że ktoś wam tę nowoczesną gospodarkę zbuduje i cokolwiek da. Zainwestowaliśmy w wasze wykształcenie m.in. po to, byście współtworzyli lepszą Polskę. Studia zwiększają wasze szanse. Ale nie dają stuprocentowej gwarancji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
