Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawdziwy maraton dla Skobel i Żurowskiej

Justyna Krupa
We wczorajszym spotkaniu wiślaczki tylko początkowo miały problemy z beniaminkiem z Wrocławia
We wczorajszym spotkaniu wiślaczki tylko początkowo miały problemy z beniaminkiem z Wrocławia Anna Kaczmarz
Koszykówka. Wiślaczki nie od razu znalazły sposób na beniaminka z Wrocławia, ale ostatecznie pewnie i wysoko pokonały Ślęzę.

Wisła Can-Pack Kraków 83
Ślęza Wrocław64
(21:17, 20:19, 20:15, 22:13)

Wisła: Quigley 16, Petronyte 10, Skobel 10 (1x3), Żurowska-Cegielska 7, Ouvina 1 - Lavender 20, Vandersloot 11, Abdi 4, Kaczmarczyk 4.
Ślęza: Player 24, Brown 10, Mistygacz 8 (1x3), Pawlak 7 (1x3), Śnieżek 7 - Bandyk 4, Czarnecka 4, Głocka 0, Jasnowska 0.
Sędziowali: Maciej Kotulski, Grzegorz Czajka i Tomasz Trybalski. Widzów: 700.

Kapitanem zespołu Ślęzy, który w niedzielę przyjechał do Krakowa, jest ta, która do niedawna nosiła opaskę kapitańską w Wiśle - Paulina Pawlak. W uznaniu za cztery i pół sezonu spędzone w barwach "Białej Gwiazdy" rozgrywająca otrzymała przed meczem piękny bukiet kwiatów.

Na tym jednak wzajemne uprzejmości się skończyły i zaczęła się boiskowa walka. I ani się wiślaczki obejrzały, jak zrobiło się 9:4 dla Ślęzy. - Nie zaczęliśmy dobrze tego meczu. Nie wykonywaliśmy dobrej roboty w obronie - przyznał trener Stefan Svitek.

W końcu wiślaczki jednak podkręciły tempo. Po kontrataku Agnieszka Skobel trafiła za trzy i Wisła objęła prowadzenie. Nie czując się na siłach, by walczyć z Jantel Lavender pod koszem, wrocławianki atakowały z obwodu i półdystansu. Krakowianki mogły liczyć na skuteczność swojej środkowej, która już po 1. kwarcie miała na koncie 10 punktów.

Trener wrocławianek Radosław Czerniak zorientował się, że atak wiślaczek bazuje na Lavender. Przyjezdne robiły więc, co mogły w 2. kwarcie, by utrudnić środkowej wejścia pod kosz. W efekcie przez pół kwarty gospodynie zdobyły 5 punktów. Dopiero gdy Svitek zdecydował się dać Amerykance odpocząć, wiślaczki poszukały innych rozwiązań w ataku.

W drugiej połowie błysnął duet Allie Quigley - Courtney Vandersloot. Dość szybko Wisła odskoczyła na 10 oczek i mogła już kontrolować to spotkanie.

Mimo wszystko Svitek nie był zadowolony. Przyznał, że ma problem z rotacją Polek pod nieobecność kontuzjowanej Agnieszki Szott.

- Mieliśmy wahania formy. Na taki obraz wpływało to, że według przepisów cały czas dwie Polki muszą być obecne na parkiecie. W efekcie zarówno Agnieszka Skobel, jak i Justyna Żurowska musiały grać ponad pół godziny. Nie da się przez tak długi czas zachować tego samego poziomu koncentracji - podkreślał Słowak.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski