Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prawnicy walczą o miliony

Marcin Banasik
Radca prawny Bartłomiej Marzec twierdzi, że jedna lista obrońców to sprawiedliwe rozwiązanie
Radca prawny Bartłomiej Marzec twierdzi, że jedna lista obrońców to sprawiedliwe rozwiązanie Adam Wojnar
Prawo. Krakowscy adwokaci zarabiają krocie na reprezentowaniu przed sądem biednych, nieletnich i kalekich. Od 1 lipca będą musieli podzielić się dochodowym "biznesem" opłacanym z budżetu państwa z radcami prawnymi. Mecenasi nie oddadzą jednak tego przywileju bez oporu

Obrońca z urzędu przysługuje osobom m.in. nieletnim, głuchym, niemym, niewidomym, niepoczytalnym i tym, którzy potrafią udowodnić przed sądem, że nie stać ich na opłacenie prawnika.

Okazuje się, że reprezentowanie przed Temidą młodocianych, niepełnosprawnych i ubogich to całkiem dochodowy interes opłacany jest ze skarbu państwa. Tylko w nielicznych przypadkach sądy nakazują oskarżonym opłacenie kosztów sądowych.

Krakowski adwokat, który nie zabiega o prowadzenie spraw karnych z urzędu ma ich od kilku do kilkunastu w roku. Ci, którzy chcą bronić oskarżonych za pieniądze z budżetu państwa mogą prowadzić nawet kilkadziesiąt spraw rocznie. - Są i tacy, którzy żyją tylko z takich "państwowych" zleceń - mówi jeden z krakowskich adwokatów.

Opłacalny biznes
Jeśli za postępowanie przygotowawcze prawnik dostaje 600 zł, to po każdej wizycie na rozprawie do jego kieszeni wpada po 120 zł. Jeśli przyjmiemy, że proces jest szybki i ciągnie się przez 5 rozpraw, prawnik łącznie dostaje minimum 1200 zł. Na sądową listę adwokatów z urzędu wpisani są wszyscy prawnicy z Okręgowej Rady Adwokackiej, czyli ponad 1200 mecenasów, którzy są czynni zawodowo. Jeśli przyjmiemy, że każdy z nich prowadzi rocznie 10 spraw karnych z urzędu, daje nam to sumę prawie 15 mln zł, jeśli 20 spraw to 30 mln zł.

Do tej pory mecenasi w zielonych żabotach na togach mieli monopol na obrońców z urzędu w sprawach karnych. 1 lipca stracą ten przywilej. Od połowy roku, w ramach reformy procedury karnej, będą musieli podzielić się dochodowym "obowiązkiem" z radcami prawnymi, którzy otrzymali takie same uprawnienia w sprawach karnych co adwokaci.

W Okręgowej Izbie Radców Prawnych w Krakowie zapisanych jest ok. 2 tys. radców. Jeśli połowa z nich zdecyduje się na wpisanie na listę obrońców z urzędu, adwokaci stracą 50 proc. dochodów, czyli nawet kilkadziesiąt milionów złotych. Jeśli wszyscy radcowie staną się karnistami, sprzątną adwokatom sprzed nosa większość klientów z urzędu.

Radca chętnie się szkoli
Wszystko wskazuje na to, że radcowie skuszą się możliwością obrony z urzędu. - Szkolenia z prawa karnego cieszą się dużą popularnością wśród radców - mówi Marcin Sala-Szczypiński, rzecznik samorządu radców w Krakowie.

Do tej pory w sądach funkcjonuje jedna, alfabetyczna lista adwokatów. Sędzia wskazuje obrońców z urzędu po kolei. Projekt rozporządzenia Ministerstwa Finansów przewiduje utworzenie dwóch list obrońców z urzędu - adwokackiej i radcowskiej. Od połowy roku sędzia wybierałby obrońców na zmianę, raz z listy "zielonych" raz "niebieskich".

Pomysł ten spotkał się z aprobatą adwokatów, ale ze sprzeciwem radców prawnych. Mecenasi chwalą dwie listy i chcą, aby oskarżony miał dodatkowo wpływ na to, kto będzie jego obrońcą

Jacek Trela, wiceprezes Okręgowej Rady Adwokackiej w Krakowie w liście skierowanym do ministerstwa przekonuje, że podział na dwie listy zagwarantuje podejrzanym i oskarżonym "odpowiednią wiedzę, doświadczenie i umiejętności" obrońców. Radcowie dopatrują się jednak w podziale dyskryminacji. - Adwokaci, chcą pokazać oskarżonym, że mają bogatsze doświadczenie w procesach karnych, więc są lepsi od nas.

Liczą na to, że osoby potrzebujące obrońcy będą wybierali ich - mówi jeden z krakowskich radców. Z kolei dr Arkadiusz Bereza, wiceprezes Krajowej Rady Radców Prawnych zauważa, że przyznanie oskarżonym możliwości wyboru obrońcy to iluzja, ponieważ ostateczne zdanie, kto kogo będzie bronił, i tak należy do sądu. W piśmie do resortu sprawiedliwości Bereza podkreślił również, że reforma postępowania karnego ma zlikwidować różnice między adwokatami i radcami, a nie budować podziały.

Ostatni przywilej
Bartłomiej Marzec, krakowski radca twierdzi, że dwie listy to niesprawiedliwy podział. - Adwokaci próbują zachować kontrolę nad ostatnim bastionem swoich przywilejów. Szkoda tylko, że naszym kosztem
- mówi mec.Bartłomiej Marzec.

Pomysłu stworzenia dwóch list nie chwalą również sędziowie. - To jest mnożenie niepotrzebnych problemów. Adnotację, że ktoś jest adwokatem lub radcą można zamieścić przy nazwiskach, które będą zamieszczane na jednej liście - mówi Waldemar Żurek, członek Krajowej Rady Sądowniczej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski