Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prezes Puszczy Niepołomice: Szanuję naszego trenera. To dobry człowiek

Tomasz Bochenek
Tomasz Bochenek
Tak było w sobotę, po meczu z Gryfem. Puchar w rękach Jarosława Pieprzycy - prezesa Puszczy od 2011 roku
Tak było w sobotę, po meczu z Gryfem. Puchar w rękach Jarosława Pieprzycy - prezesa Puszczy od 2011 roku Fot. Andrzej Wiśniewski
Rozmowa z JAROSŁAWEM PIEPRZYCĄ, prezesem Puszczy Niepołomice, której piłkarze zapewnili sobie w sobotę awans do I ligi

- Jak smakuje ten awans do I ligi - w porównaniu do poprzedniego, sprzed czterech lat?

- Wtedy byliśmy w trochę innej sytuacji. Były dwie grupy drugiej ligi. Nie mówię, że było łatwiej, bo...

- Awansowały wówczas z grupy nie trzy, a dwie drużyny.

- No właśnie. Awans zapewniliśmy sobie nieco wcześniej, nie przy okazji rozgrywania meczu - ale gdy korzystny dla nas wynik uzyskał Pelikan Łowicz. Tegoroczny awans odbył się na naszym stadionie, bardzo smakuje. Świętujemy, ale już musimy się zastanawiać, jak wszystko poukładać.

- No właśnie, przede wszystkim: co ze stadionem? Czy trzeba na nim coś zmienić, żeby mogły się w Niepołomicach odbywać mecze I ligi?

- Przed rozpoczęciem rundy wiosennej dzwoniono do nas z PZPN w sprawie wizytacji delegatów, pod kątem pierwszej ligi. Powiedziałem, że raczej nas to nie będzie dotyczyć.

- No, pięknie! Inna sprawa, że mieliście wtedy 8 punktów straty do strefy awansu.

- Ale parę kolejek przed końcem sezonu delegaci już przyjechali sami. Sporządzili listę, bodaj 15-punktową, ewentualnych poprawek. Są, można powiedzieć, kosmetyczne - poza jedną: instalacją oświetlenia. Bez niego nie da się rozgrywać meczów w I lidze. Na spełnienie tego wymogu jest jednak pół sezonu - oświetlenie trzeba przygotować na marzec 2018.

- Czyli będziecie mogli grać jesienią w Niepołomicach - z zastrzeżeniem, że na rundę wiosenną pojawią się jupitery.

- Tak.

- Macie już projekt oświetlenia i plan działania?

- Można stosować różne rozwiązania. Nasz obiekt nie jest bardzo obszerny, będziemy musieli więc zastanowić się z projektantami, jak wygospodarować miejsce. Są na przykład możliwości założenia świateł skierowanych na boisko z trybuny głównej - i wtedy postawienia tylko dwóch masztów. My jesteśmy klubem miejskim, musimy rozmawiać z władzami miasta. Bez ich zaangażowania i pomocy nie jesteśmy w stanie udzielać wiążących odpowiedzi.

- Co z drużyną? Chyba dość licznej grupie zawodników kończą się kontrakty.

- To nie jest prawdą, bo większość kontraktów przedłużyliśmy. Zostały dwie-trzy osoby, mające swoich menedżerów, którzy, moim zdaniem, mają nie do końca zbieżne cele z rozwojem zawodników. Trochę tym młodym ludziom w głowach motają, ale nic na siłę... My musimy się obracać w pewnych realiach finansowych. Awans awansem, dzisiaj się cieszymy, ale pamiętamy też, że spadek z I ligi (po sezonie 2013/14 - przyp.) odbył się dużym kosztem, później musieliśmy długo dochodzić do siebie.

- Z kim umowy zostały przedłużone?

- Na przykład z Maciejem Domańskim, Marcelem Kotwicą, Michałem Mikołajczykiem, Michałem Czarnym, Piotrem Stawarczykiem...

- Marcin Orłowski też zostaje?

- Też.

- A z kim nie udało Wam się dogadać? Te „dwie-trzy osoby” to kto?

- Powiem tyle, że w jednym przypadku chodzi o kluczową pozycję, o młodzieżowca.

- Czyli o bramkarza Marcina Staniszewskiego.

- Mieliśmy już z jego menedżerem do czynienia, spalił mu drogę rozwoju w Termalice. Liczyłem na zdrowy rozsądek, ale go nie było.

- Czy na stadionie, poza oświetleniem, będziecie musieli wykonać inne prace, które wpłyną na jego wygląd?

- Nie, to drobne sprawy - typu pomalowanie bram wejściowych na inny kolor... Ale klub czekają też inne wydarzenia - w czerwcu odbędzie się walne zebranie sprawozdawczo-wyborcze.

- Pan zamierza się ubiegać o kolejną kadencję?

- Nosiłem się dawniej z zamiarem rezygnacji, ale kiedy spadaliśmy z I ligi trudno było odchodzić z tonącego okrętu. Łatwiej odejść po sukcesie. Decyzję będę uzależniał od rozmów, jakie przed nami. Bo pierwsza liga niesie za sobą wyższe wymagania organizacyjne. Myślę, że struktura klubu musi być trochę inna. Ja jestem prezesem, który nie pobiera pieniędzy z tytułu sprawowanej funkcji. Mam też mnóstwo innych spraw, którymi zajmuję się na co dzień.

- Klubowi przydałby się profesjonalny menedżer? Ktoś, kto będzie nim zawodowo zarządzać? I więcej rąk do pracy?

- Tak. Ja swoją osobą mogę gwarantować uczciwość, rzetelność ponoszonych wydatków. Ale też musi być osoba, która ma wiedzę z zakresu ekonomii, finansów i która może wspomóc zarządać na co dzień. Na pewno jest też potrzebny większy sztab ludzi do prowadzenia klubu. Sam dyrektor Roman Koroza czy Wiesław Bobowski (skarbnik klubu - przyp.), który pełni także funkcje publiczne, to za mało.

- Drużynę do awansu poprowadził trener, którego zatrudniliście w sierpniu 2015 roku. Co wtedy zadecydowało o tym, że postawiliście na Tomasza Tułacza - człowieka spoza Małopolski, mielczanina?

- Rozmowa z nim. Odbyła się po rozmowie z innym kandydatem, z którym już porozumieliśmy się... W małopolskim środowisku jest mnóstwo powiązań koleżeńskich. Do nikogo nie mam żadnych pretensji, nikogo nie chcę wskazywać, ale uważałem, że człowiek całkowicie z zewnątrz będzie odcięty od układów, układzików. Efekt pracy trenera Tułacza pokazuje, że stawiając na niego, nie pomyliliśmy się. Bardzo go szanuję. Bo poza tym, że ma świetny warsztat, jest dobrym, porządnym i uczciwym człowiekiem.

- Trener w klubie zostaje, ma ważny kontrakt.

- Tak, chociaż myślę, że ten człowiek wypłynie na szersze wody. Póki co, mam jednak nadzieję, że jeszcze nam pomoże.

Autor: Tomasz Bochenek

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski