Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Procenty pod Wawelem, czyli co i jak pijano w dawnym Krakowie

Paweł Stachnik
Jerzy Besala, historyk, autor książek popularnonaukowych
Jerzy Besala, historyk, autor książek popularnonaukowych Piotr Smoliński
Dawni Polacy raczyli się piwem, miodem, winem i wódką. Ważnym ośrodkiem picia był Kraków. Powstał tu nawet klub towarzyski, który nazywano „towarzystwem hulaszczym płci obojga Sodalitium” - mówi Jerzy Besala, autor książki „Alkoholowe dzieje Polski”

- Pierwszym alkoholowym trunkiem, jakim raczyli się Polacy, było piwo. Co o nim wiemy?

- Nie mamy pewności co do jego składu. Kiedyś prof. Henryk Samsonowicz opowiadał anegdotę, że w latach 70. czy 80. ubiegłego wieku próbował z archeologami odtworzyć skład chemiczny średniowiecznego piwa. Okazało się, że było ono jeszcze gorsze niż piwne wyroby w tamtych socjalistycznych czasach… A mówiąc poważnie: piwo pito powszechnie, bo zwierało alkohol i dezynfekowało. Poza tym piwo nie było napojem alkoholowym w dzisiejszym znaczeniu. Było traktowane raczej jako zwykła potrawa. Polewkę piwną spożywano na obiad czy kolację.

- Piwo spożywali też piastowscy władcy.

- Gall Anonim zapisał, że Bolesław Chrobry urządzał biesiady integracyjne dla swoich komesów na 40 stołów. Sam chyba pił sporo piwa, bo w kronice Nestora zachowała się wzmianka, że był gruby, co w owych czasach mimo wszystko było rzadkie.

- Drugim bardzo popularnym w Polsce trunkiem był miód.

- W XV i XVI wieku stał się napojem codziennym. Niektóre miody zyskały sławę: ruskie, litewskie, lipcowe, trójniaki. Najlepsze były miody wystałe; niektóre z nich stały po osiem lat. To były wspaniałe trunki, w niczym nieustępujące ówczesnym winom.

- Trzeci chronologiczne alkoholowy napój używany przez naszych przodków to wino. Skąd się wzięło?
- Jego pojawienie się na ziemiach polskich związane było z przyjęciem chrześcijaństwa. Wino było niezbędne do Eucharystii i dlatego trzeba je było importować. Potem zaczęli je uprawiać zakonnicy, co udawało się we względnie łagodnym klimacie Dolnego Śląska. W XV wieku, w czasach Bony, doszło do ocieplenia klimatu, co pozwoliło zakładać winnice również w innych częściach kraju. Królowa założyła taką np. w Czersku pod Warszawą. Winnica była też na wzgórzu wawelskim.

- Wino pojawiło się w Krakowie szeroką falą wraz ze studentami węgierskimi uczącymi się na Akademii.

- Oni wprowadzili modę na nie, spychając nieco w cień dotychczas przodujące piwo. W Krakowie pojawiły się pierwsze winiarnie, oznaczane wieńcem. Z kolei piwiarnie oznaczano wiechą, a miodownie krzyżykiem. Wino, jak wiadomo, ma więcej procentów i idzie do głowy. Węgrzy zasłynęli więc w Krakowie z zamiłowania do bójek. Wiele razy musiał interweniować rektor. Tak pisał o tym historyk Jan Ptaśnik: „Zjeść, napić, kazać sobie coś zrobić, a potem nie zapłacić, to było u nich czymś zwyczajnym. Szczególniej zaś jako dobrzy patrioci węgierscy lubili zapijać się winem węgierskim. A mieli je niedaleko swej bursy, bo na ulicy Wiślnej u winiarza Jana Medyka, któremu uważali za święty obowiązek wypić jak najwięcej, a gdy się upomniał o zapłatę, obić go za to”…

- Kraków był stolicą Rzeczypospolitej. Tu rezydował król i jego dwór. Tu przybywali kupcy, dyplomaci i inni goście. Tu była Akademia Krakowska. Alkohol musiał się lać strumieniami.

- Za panowania Zygmunta Starego powstał w Krakowie specyficzny klub towarzyski. Kierował się hasłem „carpe diem”, co wyrażało się m.in. w nadużywaniu alkoholu, biesiadach i hulankach. Do klubu należała elita polityczna kraju, a jego członkowie porobili potem kariery. Andrzej Krzycki został prymasem, Jan Dantyszek polskim ambasadorem na dworze cesarskim, a Jan Zambocki sekretarzem na dworze królewskim. Klub nazywano „Towarzystwem hulaszczym płci obojga Sodalitium” lub z łacińska „Bibones et comedones”.

Miłośnikami picia byli też oczywiście studenci. Odwiedzali tłumnie rozliczne lokale, gdzie nocą pod wpływem alkoholu dopuszczali się rozmaitych wybryków. Krakowianie domagali się u rady miejskiej i samego króla Zygmunta Starego, by młodzież została poskromiona. Nie lepiej bywało z kadrą akademicką. W 1527 r. rektor ukarał grzywną magistra Macieja z Przedborza za to, że pił z chłopami, zapominając o kształceniu młodzieży… To tylko dwa przykłady pokazujące popularność alkoholu pod Wawelem w XVI wieku.

- Czy wiemy, gdzie pijano w dawnym Krakowie?

- W XV wieku głównym miejscem nocnego życia była Piwnica Świdnicka pod ratuszem na Rynku Głównym, do której schodziła się biedota, by zabawić się przy alkoholu i tańcu. Gospodę zamknięto ze względu na uciążliwość za czasów Kazimierza Jagiellończyka. Dla zamożniejszych przeznaczona była miodosytnia przy ul. Kazimierzowskiej 9 na Kazimierzu, która przetrwała od XIV w. do II wojny światowej. Była też winiarnia pani Haski, w której sprzedawano małmazję po 7 groszy za kwartę i słynne wątróbki cielęce. Biedniejsi mogli zajść do winiarni Mynica, położonej blisko mennicy koło furtki św. Anny (u wylotu ul. św. Anny). Kwarta marnego wina kosztowała tam zaledwie 2 grosze. Były też karczmy Błażka i Waszykowej, gospody Loryncowej, Zieleńskiego i Szymona na Kleparzu, winiarnie Ziemianina przy Szpitalnej i „Murzyny” na Floriańskiej.

- Pijaństwo musiało być uciążliwe dla większości mieszkańców Krakowa.

- Władze miejskie i kościelne szczególnie uczulone były na wyszynk w pobliżu kościoła Mariackiego. Dochodziło tam często do libacji alkoholowych i awantur. Po interwencjach wzburzonych mieszczan i duchownych w 1524 roku władze kazały zamknąć gospodę. Nie poszło jednak łatwo, bo szynk był źródłem niemałych dochodów nie tylko dla właścicieli, ale też dla władz i urzędników miejskich.

- Po winie nastąpiła epoka wódki. Okowita stała się królową polskich stołów.

- Pojawienie się wódki to XVI wiek. Rzeczpospolita zaczynała prowadzić coraz więcej wojen, a wódka była łatwa do transportu w warunkach polowych. Żołnierz, mając do wyboru taszczenie ze sobą beczek wina czy miodu, wolał wziąć dwie manierki mocniejszej wódki. Początkowo wcale nie pito na umór. Były bardzo ostre artykuły wojskowe dotyczące picia na wyprawie. Np. za spożywanie po capstrzyku delikwenta bezwarunkowo ścinano lub wieszano. Wódka swą karierę rozpoczęła w Polsce w czasach wojen kozackich i potopu. Wcześniej traktowana była jak lek.

- Pisze Pan, że jednym z powodów wybuchu powstania Chmielnickiego były sprawy propinacyjne. Na czym polegał ten konflikt?

- Otóż przepisy i właściciele ziemscy na Ukrainie zakazywali Kozakom pędzenia wódki, a nawet posiadania jej w domu. Mołojcy musieli więc pić pańską wódkę i to bardzo często u arendarzy Żydów. Na zakończenie każdego przegranego powstania Kozakom narzucano warunek, że nie mogą produkować gorzałki, handlować nią i trzymać jej w domu. Nic więc dziwnego, że byli wściekli i gdy powstanie już wybuchło, to cała kozacka nienawiść poszła na polskich podstarościch, starostów i żydowskich karczmarzy.

- W XVIII wieku pijaństwo stało się w Polsce plagą.

- W XVI i XVII w. picie było normalną rozrywką towarzyszącą rozmowie. Natomiast w czasach saskich przerodziło się w nieumiarkowane pijaństwo. W dobrym tonie było upijanie gościa przez gospodarza. Alkohol stał się plagą. Wpływał też na życie polityczne. Gdy magnat chciał zyskać sobie „kreski” szlachty, to spraszał ją na biesiadę i upijał czym prędzej, zwykle najtańszym alkoholem, czyli siwuchą.

Tak pisano o zdążającym do Krakowa nowym królu Auguście II Sasie: „29 lipca [1697 r.] w Sławkowie traktował senatorów, i z nimi, i z nami, ze stanu rycerskiego napił się do woli. […] Nareszcie przeniósł się do Krakowa 6 sierpnia, dokąd dobrze napiwszy się […] wjeżdżając do miasta perukę zrzucił, mówiąc: niech jako Polak i król polski wjeżdżam do stolicy, nie jako cudzoziemiec”. Król, choć Sas, był wybitnym miłośnikiem alkoholu. W ten sposób przykład szedł z góry.

- Którzy jeszcze polscy władcy mieli szczególne zamiłowanie do alkoholu?

- Prawdopodobnie wspomniany Chrobry, u którego dostrzegam rozmach w polityce napędzany alkoholem, podobnie zresztą u Chmielnickiego. W kronikach odnotowany jest Jan Olbracht, który pijany włóczył się po Lwowie, aż go pachołkowie zdzielili obuchem, że ledwo przeżył. Jego brat, kard. Fryderyk Jagiellończyk, pił straceńczo. Był uzależniony od alkoholu i zmarł w wieku 34 lat w Krakowie. Często po kielich sięgał Władysław IV Waza, który chorował na nerki i na nie zmarł. Szczyty osiągnął natomiast opisywany tu już August II Sas. Wskutek picia doznał tzw. cukrzycowej nogi. Amputowano mu palec, a potem poruszał się tylko na wózku. Wiele opisów wskazuje, że wcześnie zapadł na chorobę alkoholową. Antytezą tych władców-opojów był Stanisław August Poniatowski, który pił głównie wodę, a jeżeli już sięgał po alkohol, to wyłącznie po mały kieliszek wina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski