Profesor Majchrowski po raz czwarty

Czytaj także: Jacek Majchrowski zdecydowanym faworytem wyborów [SONDAŻ] >>

Kontrkandydaci profesora Majchrowskiego mieli niezłą pozycję wyjściową. Prezydent był w ostatnich miesiącach osłabiony porażką w referendum olimpijskim, kiedy to po raz pierwszy od wielu lat tak bardzo rozminął się z poglądami krakowian. A jednak nikomu nie udało się wyciągnąć z tego wniosków. Ci bardziej znani nie mieli żadnego oryginalnego pomysłu na kampanię, ci mniej znani – pozostali anonimowi.

Niewiele do walki wyborczej wniósł odważny pomysł PiS, by w inteligenckim Krakowie postawić na Marka Lasotę, szefa krakowskiego IPN, człowieka wykształconego i kulturalnego, możliwego do zaakceptowania dla wszystkich sierot po POPiS-ie. Okazało się jednak, że kandydat silny w świecie idei i wartości nie błysnął niczym, co przekonałoby wyborców, iż zna się na sprawach miasta.

Największym przegranym nadchodzących wyborów można ogłosić tylko jednego kandydata – Platformę Obywatelską. Specjalnie używam tu nazwy partii, a nie personaliów kandydatki PO Marty Pateny. Jej należy się raczej nagroda za odwagę. Od początku było przecież wiadomo, że liderzy krakowskiej PO, zajęci walkami frakcyjnymi w swoim prowincjonalnym światku, wolą oddać władzę profesorowi Majchrowskie-mu, niż wystawić silnego kandydata, który mógłby z czasem uniezależnić się zbytnio od lokalnych „struktur”.

Z sondażu wynika jeszcze jeden, dość smutny wniosek. W dzisiejszej Polsce szansę na prezydenturę w dużych miastach mają tylko ludzie pełniący już tę funkcję, ewentualnie kandydaci wielkich partii. Czas aktywistów miejskich wciąż nie nadszedł. Brakuje im doświadczenia, silnego zaplecza, dobrze opłacanych kadr. Ważne jednak, że tacy ludzie są i będzie ich coraz więcej.