Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokurator na tropie nieudolnych lekarzy

Marcin Banasik
Marcin Banasik
Minister Ziobro sam jest zaangażowany w sprawę sądową z lekarzami
Minister Ziobro sam jest zaangażowany w sprawę sądową z lekarzami fot. piotr smoliński
Prawo. Zbigniew Ziobro powołał zespoły śledczych do spraw błędów medycznych. Lekarze obawiają się, że osłabi to zaufanie pacjentów do placówek służby zdrowia.

Małgorzata Ciężkowska-Gabryś pokieruje zespołem trzech śledczych z Prokuratury Regionalnej w Krakowie, którzy będą prowadzili sprawy błędów medycznych. Chodzi o przypadki zakończone śmiercią pacjentów. W czterech prokuraturach okręgowych podległych jednostce regionalnej takich spraw jest ok. 150.

Podobne zespoły powstają w każdej z jedenastu prokuratur regionalnych w kraju. To efekt rozporządzenia wydanego w kwietniu przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Arkadiusz Jaraszek z biura prasowego Prokuratury Generalnej tłumaczy, że powodem była coraz większa liczba spraw karnych dotyczących lekarskich błędów. - A także ich skomplikowany charakter - dodaje. Jak mówi, aż w 60 proc. spraw stwierdzono niedociągnięcia. Niektóre miały wpływ na rozstrzygnięcie, a czasem podejmowano decyzje przedwczesne.

Jak można się było spodziewać, środowisko lekarzy na ruch ministerstwa zareagowało z niepokojem. Doktor Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej, ostrzega, że wprowadzenie komórek do szukania błędów medycznych może podważyć zaufanie pacjentów do lekarzy. Szef Prokuratury Regionalnej w Krakowie prok. Marek Woźniak zapewnia jednak, że śledczy nie będą szukać błędów lekarzy, chodząc po szpitalach. - Zareagujemy na sygnały od pacjentów i szpitali - mówi.

Z kolej prof. Andrzej Matyja, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie, zwraca uwagę, że prokurator nie jest lekarzem i potrzebna mu pomoc biegłych. - Spraw dotyczących błędów medycznych jest coraz więcej, a biegłych coraz mniej. Dokładne zbadanie, czy mamy do czynienia z błędem, czy tak zwanym zdarzeniem niepożądanym, możliwe jest tylko dzięki ekspertom. Trzeba zatem stworzyć zespoły biegłych, najlepiej przy Okręgowych Izbach Lekarskich - radzi prof. Matyja.

Porównanie sum, jakie przeznaczane są z budżetu państwa na prace Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, z kwotami wypłacanych odszkodowań jest bulwersujące. Średnie odszkodowanie wypłacane poszkodowanemu pacjentowi to ok. 40 tys. zł, a przeciętna kwota zadośćuczynienia wynosi niemal 115 tys. zł. Tymczasem średni koszt pracy komisji nad jedną doprowadzoną do końca sprawą to aż 239 tys. zł. - To pokazuje kompletną niewydolność obecnego systemu - twierdzi Ewa Borek, prezes fundacji „My Pacjenci”.

Błędami lekarskimi zajmą się prokuratorskie specgrupy
Prezes fundacji „My Pacjenci” Ewa Borek twierdzi, że osoba poszkodowana przez lekarzy w starciu z urzędniczą machiną służby zdrowia z góry skazana jest na przegraną. W latach 2012-2015 do Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych wpłynęło ok. 3,5 tys. wniosków od pacjentów z całego kraju, domagających się odszkodowania za błędy medyczne. Jednak tylko w 563 przypadkach (17 proc.) komisja uznała, że błędy zostały rzeczywiście przez lekarzy popełnione. Jeszcze mniej, bo jedynie 98 pacjentów zgodziło się przyjąć kwoty odszkodowania zaproponowane przez szpitale. Inni pogodzili się z losem albo skierowali sprawy do sądów. Kwoty odszkodowania orzekane przez sądy kształtowały się średnio na poziomie 40 361 zł, zaś zadośćuczynienia - 114 700 zł.

Najczęściej umorzenie

Radca prawny Jolanta Budzowska, specjalistka od błędów medycznych, z którą obszerną rozmowę opublikowaliśmy w „Dzienniku Polskim” 6 maja, zwraca uwagę, że do tej pory zgłaszanie błędów medycznych do prokuratury w większości kończyło się umorzeniem sprawy. Według prawniczki składa się na to kilka przyczyn.

- Prokuratorzy mają niewielkie doświadczenie w sprawach medycznych. Bywają też problemy z opiniami biegłych, często słabej jakości lub niewyczerpującymi tematu. Dodatkowo opinie są bardzo drogie, potrafią kosztować nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, a czas oczekiwania na nie sięga nawet kilku lat - wylicza mecenas Budzowska.

Dlatego powołanie specjalnych zespołów śledczych do spraw błędów medycznych daje poszkodowanym pacjentom nadzieję. Takie specgrupy mają liczyć po kilku prokuratorów i zajmować się wyłącznie sprawami, w których pacjenci zmarli w wyniku błędów lekarzy lub pomyłek personelu medycznego. Ponadto śledczy ci mają odbyć szkolenia, które zwiększą ich kompetencje w sprawach dotyczących medycyny. Prowadzenie i nadzorowanie przypadków „mniejszej wagi”, których skutkiem jest ciężkie uszkodzenie ciała pacjenta, powierzono jednostkom prokuratur okręgowych.

Potrzebny zespół biegłych

Mecenas Budzowska zwraca jednak uwagę na słabe punkty koncepcji specjalnych zespołów śledczych. - Nie przewidziano nowej instytucji, o skali ogólnopolskiej, w której zatrudnieni zostaliby biegli, opiniujący kontrowersyjne sprawy medyczne na użytek prokuratur i sądów. Taka instytucja powinna być finansowana przez Skarb Państwa i niezwiązana z żadną uczelnią medyczną czy szpitalem - dodaje. Zdaniem pani mecenas wyłącznie takie rozwiązanie może rzeczywiście usprawnić postępowania karne.

Sprawa śmierci ojca Zbigniewa Ziobry

Wydaje się, że problem błędów medycznych nieprzypadkowo tak bardzo zajmuje Zbigniewa Ziobrę. Rzecz wiąże się z ojcem ministra, który w 2006 r. trafił na badania kardiologiczne. Okazało się, że wskazany jest zabieg, ale pacjent zmarł - jak twierdzą lekarze - w wyniku komplikacji po operacji.

Zawiadomienie o podejrzeniu błędu lekarskiego złożył w prokuraturze brat Zbigniewa Ziobry - Witold. W 2008 r. - już za rządów Platformy Obywatelskiej - postępowanie umorzono, jednak rodzina Ziobrów zamówiła ekspertyzy specjalistów z kilku krajów, które mają dowodzić, iż lekarze popełnili rażące błędy. W tej sytuacji sąd nakazał prokuraturze wznowienie śledztwa.

Obecnie postępowanie toczy się przed krakowskim Sądem Rejonowym. Niedawno wpłynęły kolejne uzupełniające opinie biegłych lekarzy. Sędzia ma teraz wyznaczyć termin rozprawy. Tymczasem w Ministerstwie Zdrowia trwają prace nad ustawą, która miałaby zmienić system przyznawania odszkodowań za błędy medyczne. Obecnie poszkodowany pacjent kieruje skargę do Wojewódzkiej Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych, działającej przy wojewodzie. Rocznie w kraju wpływa ponad tysiąc takich wniosków. Specjalnemu zespołowi rozpatrzenie sprawy powinno zająć cztery miesiące, średnio trwa to jednak dwa razy dużej.

Jeśli komisja potwierdzi, że do błędu doszło, szpital albo jego ubezpieczyciel zobowiązany jest wypłacić odszkodowanie. Proponowane przez placówki kwoty zazwyczaj są jednak niskie i większości pacjentów nie satysfakcjonują. Część decyduje się na żmudną walkę o pieniądze w sądzie.

1 proc. uszczerbku = 780 zł

Po obecnych zmianach wyznaczanie wysokości odszkodowania ma się stać domeną lekarzy orzeczników ZUS. Wstępne propozycje przewidują 780 zł za 1 proc. uszczerbku na zdrowiu. Dodatkowo ze składek opłacanych przez szpitale utworzony zostałby fundusz wypadkowy, z którego opłacana byłaby rehabilitacja i terapia ułatwiająca powrót do zdrowia.

W praktyce miałoby to wyglądać w ten sposób, że jeśli w placówce dojdzie do błędu medycznego, spisuje się okoliczności zdarzenia i kieruje pacjenta do orzecznika. Ten bada poszkodowanego, stwierdza uszczerbek na zdrowiu i przyznaje odszkodowanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski