Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prokuratura i dyrekcja szpitala reagują na postępowanie Anety M.

Ewelina Sadko
Chrzanów. Prokuratura rozpoczęła śledztwo, a dyrektor szpitala wreszcie podjął kroki w sprawie pracownicy, która prawdopodobnie okradała placówkę.

Aneta M., rejestratorka szpitalnego oddziału ratunkowego w Chrzanowie, została przeniesiona. - Kobieta została przesunięta na inne stanowisko pracy i ma inny zakres obowiązków. Nie ma już dostępu do leków, materiałów medycznych oraz bazy danych pacjentów - wyjaśnia Agnieszka Dyba, rzecznik chrzanowskiego szpitala. Obecnie wykonuje pracę fizyczną.

Kobieta przez kilka miesięcy prawdopodobnie kradła w placówce leki i handlowała nimi wśród znajomych. Ci twierdzą, że świadczyła też usługi medyczne, to jest wykonywała zastrzyki, bandażowanie, gipsowanie nie mając wykształcenia medycznego. Prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa powiadomił dyrektor szpitala dopiero po interwencji mediów. Wcześniej na skargi pacjentów nie było żadnej reakcji.

- Dotąd nie znaleziono wystarczających dowodów, by potwierdzić winę tej pani - podkreśla Agnieszka Dyba. - Dowód mamy na to, że dokumenty zostały wyniesione z placówki, ale nie mamy potwierdzenia, że winna temu jest ta konkretna osoba - tłumaczy.
Aneta M. mogła sprzedawać też dokumenty medyczne zawierające wyniki badań, pełne dane osobowe pacjentów wraz z adresami, PESEL-em, informacjami o wieku, chorobach konkretnych osób i zaleceniami lekarzy. Za jedno pudełko kartotek chciała 8 zł. Dokumenty używane były też jako podpałka.

- Wciąż mam setki tych papierów i nikt się po nie nie zgłosił - mówi Mateusz Then, który poinformował naszą redakcję o sytuacji w szpitalu. Nasi dziennikarze też dysponowali stosem dokumentacji głównie pacjentów z Trzebini, Libiąża i Chrzanowa. Przez kilkanaście dni papiery leżały na naszym biurku i mimo próśb nie udało się doprosić, aby kto się nimi zainteresował. W dniu kiedy ukazał się informacje o tym, że żadne służby nie chcą zabezpieczyć materiału dowodowego, zadzwonili policjanci z Chrzanowa. Po pliki zgłosili się niemal natychmiast. Setki kolejnych materiałów wciąż leżą na podwórku Barbary i Łukasza z Bestwinki.
- Na początku czytaliśmy te dziwne nazwy chorób i śmialiśmy się z tego, ale teraz chcemy się tego pozbyć, skoro to dowód przestępstwa Anety M. - mówi nam pani Barbara.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski