Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Proszowice. Kto odejdzie: dyrektor czy lekarze?

Magdalena Uchto
Sytuacja między dyrekcją a lekarzami z proszowickiego szpitalu jest napięta
Sytuacja między dyrekcją a lekarzami z proszowickiego szpitalu jest napięta Fot. Piotr Hukało
Spotkania z władzami powiatu i dyrekcją szpitala nie uspokoiły lekarzy. Nadal domagają się odwołania szefowej placówki, wzrostu zatrudnienia i płac. Zarząd Powiatu zapewnia, że bada wszystkie zarzuty i postulaty. Z kolei dyrektorka sprawdza grafiki dyżurów

Wszystko zaczęło się od pism, które lek. med. Piotr Watoła, przewodniczący Międzyzakładowego Oddziału Terenowego OZZL w Oświęcimiu, wysłał do proszowickiego starosty i dyrektor szpitala. Wynika z nich, że w placówce brakuje lekarzy. Aby mogła ona funkcjonować, ci, którzy zostali muszą brać dużą liczbę dyżurów. Zdarza się, że pracują nawet przez kilka dni bez przerwy. Są sytuacje, że swoje obowiązki pełnią na dwóch czy trzech stanowiskach jednocześnie. To z kolei przekłada się na zmęczenie, na czym mogą dodatkowo ucierpieć pacjenci.

Umowy są, ale jakie?

Starosta Grzegorz Pióro spotkał się zarówno z lekarzami, jak i z dyrekcją szpitala. - Pani dyrektor twierdzi, że dyżury odbywają się zgodnie z prawem, a przekroczenie godzin pracy mogło zdarzyć się jedynie w pojedynczych przypadkach. Ale to cały czas jest sprawdzane. Prawdą jest, że lekarzy brakuje. To powoduje, że na dyżury zawierane są umowy z firmą zewnętrzną, a w niej pojawiają się ci sami lekarze, którzy pracują na etacie. Zarząd Powiatu bada wszystkie wątki poruszone w piśmie. Dlatego dopiero w najbliższym czasie będziemy się mogli do nich odnieść - zaznacza starosta.

Piotr Watoła podkreśla w piśmie: „Lekarze wykonują na dyżurach tę samą pracę, którą świadczą w ramach podstawowego czasu pracy. Nie ma tu więc znaczenia, na jakiej podstawie dyżurują, w szczególności to, że dyżury są obsługiwane w ramach umów cywilno-prawnych, w tym w ramach działalności gospodarczej lekarzy”.

Podkreśla, że zatrudnianie lekarzy na podstawie umów cywilno-prawnych, a nie umów o pracę to sposób na ominięcie przepisów o czasie pracy. „Dodatkowo szpital nie odprowadza składek ZUS za lekarzy dyżurujących na podstawie kontraktów, co stanowi złamanie prawa” - czytamy w piśmie do starosty.

- Ten temat też jest przez nas analizowany - mówi Grzegorz Pióro.

Kto i jaki ma grafik?

Janina Dobaj, dyrektor SP ZOZ w Proszowicach, w rozmowie z „Dziennikiem Polskim” podkreśla, że pismo od szefa związków dotarło do niej dopiero w miniony wtorek, a więc na dzień przed spotkaniem z władzami powiatu i lekarzami. Nie zaprzecza, że lekarzy w szpitalu jest za mało.

Ten problem dotyczy szczególnie pediatrii. - Ale o tym wszyscy, również lokalne władze, wiedzą od dawna - mówi. Do zarzutu drastycznego przekroczenia norm czasu pracy odniesie się po dokładnej analizie każdego miesiąca. - Bo ja mam zupełnie inne grafiki niż te, o których się mówi. Owszem, problem jest na pediatrii. Ale ja nikogo do pracy nie zmusiłam. Duża liczba dyżurów jest kwestią odpowiedzialności ordynatora za ten oddział - dodaje.

Łukasz Goliński, lekarz pracujący w proszowickim szpitalu, też powołuje się na grafiki. - Są przypadki pracy na przykład przez 72 godziny. Jest też przykład lekarza, który jednocześnie pracował w karetce, izbie przyjęć i opiece całodobowej - mówi.

Lekarze mają już dość takiego traktowania.

Sprawdzą, ile zarabiają po sąsiedzku

Odrębną sprawą są warunki płacowe. Te, zdaniem związkowców, powinny być wyższe. Podkreślają oni, że np. lekarz mający dwie specjalizacje i nawet 20-letnie doświadczenie zawodowe zarabia 4 tys. zł brutto (3100 netto z wysługą lat - red.). Ale są przypadki, w których trzeba jeszcze wziąć pod uwagę koszty na dojazdy do pracy, wynoszące nawet tysiąc złotych miesięcznie.

- Przyglądamy się tym wynagrodzeniom, choć jest to problem ogólnopolski. Zrobimy rozeznanie wynagrodzeń w szpitalach w ościennych powiatach. Jeżeli u nas jest gorzej, to na pewno sytuacja będzie musiała ulec zmianie. Ale konieczna jest motywacja dla młodych lekarzy, by chcieli tu pracować. Naciskamy na dyrekcję, by wprowadziła taki tryb - zapewnia starosta Pióro.

Dyrektor Janina Dobaj zaznacza, że w najbliższym czasie odniesie się do kwestii zarobków w proszowickim szpitalu.

Są gotowi na złożenie wypowiedzeń

Łukasz Goliński, po środowych spotkaniach m.in. z władzami powiatu i dyrekcją szpitala, raczej nie liczy na porozumienie. Jak twierdzi, ze strony szefowej szpitala nie ma takiej woli. Zarząd Powiatu w ciągu dwóch tygodni ma określić swoje stanowisko dotyczące sytuacji w placówce. Tym bardziej, że do Zarządu wpłynęło nie tylko pismo, ale już oficjalna skarga. - Przekazaliśmy sprawę komisji rewizyjnej Rady Powiatu - twierdzi starosta.

Łukasz Goliński mówi, że jeśli nie zostaną spełnione podstawowe postulaty, lekarze złożą wypowiedzenia z pracy. - Myślę, że może to zrobić około 90 procent z nich. Aby tak się nie stało, najważniejsze jest przeprowadzenie zmian kadrowych. Dyrektorka musi odejść ze stanowiska, a liczba lekarzy musi się zwiększyć. Drugim postulatem są podwyżki - dodaje.

Do sprawy proszowickiego szpitala powrócimy na łamach „Dziennika Polskiego”.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 23

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski