Proszowice po ulewach liczą na pomoc województwa

Pismo, zawierające opis szkód wyrządzonych przez majowe i lipcowe opady, zostało wysłanej na adres zarządu województwa i małopolskiego sejmiku. - Nie wiemy jakie będą skutki naszego listu, ale trzeba próbować - powiedział burmistrz Grzegorz Cichy podczas wtorkowego spotkania z sołtysami.

W tegorocznym budżecie gmina miała 165 tys. zł jako rezerwę na zadania związane z zarządzaniem kryzysowym. Tymczasem tylko usuwanie skutków ulew majowych kosztowało ponad 168 tys. Największe kwoty w tej sumie pochłonęły koszty wynajęcia firm świadczących usługi koparkami (momentami pracowało ich sześć). Wydano na to ponad 71 tys. zł. Druga pod względem wielkości pozyska to 51 tys. zł jako ekwiwalent dla strażaków ochotników. - To efekt tego, że akcje były bardzo długotrwałe. W niektórych miejscach, jak oczyszczalnia ścieków czy MOSiR, druhowie pracowali przez kilka dni - przekonuje burmistrz. Inne koszty to m. in. zakup paliwa (8 tys.), udrożnienie przepustów (10 tys.) itp. Do tego należy jeszcze doliczyć koszty poniesione na usuwanie skutków ulewy z 21 lipca, której efekty okazały się bardziej dotkliwe niż tygodniowych opadów w maju.

Jednak usuwanie bezpośrednich skutków nawałnic to jedno, a naprawa uszkodzonej infrastruktury drugie. Koszt odtworzenia zniszczonych w maju dróg, mostów, przepustów oszacowano na ponad 300 tys. zł. Na ponad 50 tys. wyceniono zniszczenia sprzętu strażackiego, wykorzystywanego podczas powodzi. Zdaniem burmistrza wykazane koszty i tak nie są pełne. - Wielu szkód ludzie nie zgłaszają. Gdybyśmy wszystko wyliczyli skrupulatnie, te koszty byłyby większe - zapewnia i apeluje, by na zabezpieczenie przeciwpowodziowe mieszkańcy poszczególnych wsi przeznaczyli środki z funduszu sołeckiego.

WIDEO: Trzy Szybkie