Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Protest przeciwko władzy

GM
Wczoraj, niecały rok po wyborach samorządowych, w Wadowicach zorganizowano pikietę demonstracyjną wymierzoną w wadowickie władze samorządowe. Wszystko wskazuje na to, że to dopiero początek.

Na czele pikiety stanął radny miejski Mateusz Klinowski. Fot. Mirosław Gawęda

WADOWICE. Pikieta protestacyjna wymierzona w magistrat

W Wadowicach powstał ruch nazwany "Inicjatywa Wolne Wadowice". Działa w formie stowarzyszenia. Skupia ludzi, którzy krytycznie oceniają miejscowe władze. Na czele ruchu stoi radny miejski Mateusz Klinowski. Co ciekawe, jesienią zeszłego roku został wybrany z ramienia tego samego komitetu, co urzędująca burmistrz Ewa Filipiak. Bardzo szybko jednak zmienił zdanie o obecnych władzach. Ostatnio jest ich głównym krytykiem.

We wczorajszej pikiecie uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Był także Mateusz Klinowski, który - jak się okazuje - w ciągu tygodnia po raz drugi został pozwany do sądu w trybie wyborczym przez rzecznika urzędu miejskiego i kandydata na posła Stanisława Kotarbę (PO). W pierwszym przypadku, jak już pisaliśmy, na mocy zawartej w sądzie ugody, Klinowski usunął z jednego z portali sporny tekst i przeprosił Kotarbę.

Wczoraj przed południem Klinowski miał stawić się na rozprawie w Krakowie, ale nie pojechał. O tym, że o godzinie 12 obędzie się pikieta było wiadomo od kilku dni.

Podczas pikiety padały mocne słowa m.in. o to, że wadowickie władze odgradzają się od mieszkańców i nie rozmawiają z nimi, zwłaszcza jeśli dotyczy to kontrowersyjnych tematów.

- W Wadowicach od wielu lat władza znajduje się w rękach wąskiego kręgu osób, które traktują miasto jako swoją prywatną własność - dowodzi Klinowski.

Zgłaszał postulaty, m.in. taki, żeby władza była kadencyjna. - Jeśli nie ma kadencyjności władzy, jeżeli są burmistrzowie wiecznie sprawujący swoją władzę, kończy się to tak, jak w Wadowicach - mówił Mateusz Klinowski.

Wspierał go m.in. radny powiatowy Zbigniew Jurczak, który w ub. roku był konkurentem Ewy Filipiak w wyborach na stanowisko burmistrza. Burmistrzem wtedy nie został. Opowiadał, jak przed wyborami sklepikarze nie chcieli wieszać jego plakatów.

Protest zorganizowano przy ulicy Zatorskiej. Organizatorzy rozdawali przechodniom ulotki, piętnujące lokalne władze. Tylko niektórzy się zatrzymywali i na chwilę słuchali. - To jakaś przedwyborcza manifestacja? - pytała zdziwiona pani Urszula. Ulotkę wzięła, obiecała, że przeczyta w domu i pobiegła do sklepu.

- Jest nas dużo i z każdym miesiącem będzie nas coraz więcej - mówił Mateusz Klinowski do uczestników pikiety.

O godz. 13 uczestnicy pikiety przeszli przed urząd miejski. Tam niespodziewanie z własnym głośnikiem wyszedł do nich rzecznik urzędu i kandydat na posła Stanisław Kotarba (PO). Próbował przemawiać, ale ludzie gwizdali. - Tak niszczycie w Wadowicach demokrację. To jest ta kultura lewicy. Pluć, targać, niszczyć moje plakaty. Na to was stać. Policja was będzie tropić za to - mówił do manifestantów Stanisław Kotarba.

Te ostatnie słowa przyjęto z oburzeniem. - Za komuny też policja ludzi ścigała! Czas z nami rozmawiać, a nie ścigać nas przez policję - krzyczał do Kotarby ktoś z tłumu.

(GM)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski