MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przeciszovia postawiła kropkę nad i

BK
Runda wiosenna od początku układała się po myśli Przeciszovii, która systematycznie powiększała dystans nad grupą pościgową i już jakiś czas temu mogła być pewna swego. Formalnie drużyna Sławomira Frączka przypieczętowała awans po niedzielnej potyczce z Jordanem Sum Zakliczyn (1-1).

V LIGA KRAKOWSKO-WADOWICKA. W Przeciszowie mogą już myśleć o przygotowaniach do gry w IV lidze

Tak się złożyło, że gospodarze nie musieli nawet tego spotkania wygrać, bo dzień wcześniej Spójnia Osiek Zimnodół, która mogła im jeszcze ewentualnie zagrozić, uległa Wróblowiance. Dodać jednak trzeba, że jeszcze w piątek nie było wiadomo, czy mecz dojdzie do skutku, bo boisko było zalane wodą. Pierwotnie miał odbyć się w sobotę, ale nie było szans, żeby tak szybko odpompować wodę. Przeciszowianie koniecznie jednak chcieli grać i przypieczętować awans.

- Boisko było ciężkie, bo wody wprawdzie nie było, ale grząskie miejsca nie pozwalały na swobodne rozgrywanie akcji. W takiej sytuacji łatwiej się było bronić. Oczywiście piłkarze, znając już wynik Spójni, także mieli kłopoty, aby wykrzesać z siebie więcej determinacji. Mimo wszystko w pierwszej połowie mieliśmy kilka okazji, aby ustawić spotkanie po swojej myśli - mówi trener Sławomir Frączek.

Wykorzystali jedną za sprawą Ortmana. Poza tym na listę strzelców mogli się wpisać się Jarosz i Mikołajczyk. Na przerwę Przeciszovia zeszła z zaliczką jednego gola i wydawało się, że będzie w stanie utrzymać prowadzenie.

- Trzeba przyznać, że po przerwie odważniej do ataku ruszyli goście. Tak się składa, że w tej części grali na połowie, gdzie można było pograć lepiej piłką. Zaraz na początku dostaliśmy dwa ostrzeżenia, że Jordan będzie walczył do końca o lepszy wynik. Raz świetnie spisał się Kudłacik. Jego tajemnicą pozostanie, jak obronił strzał jednego z rywali z najbliższej odległości. W drugiej sytuacji piłkarz gości na szczęście dla nas chybił obok słupka. Oczywiście my również nie rezygnowaliśmy z poprawienia wyniku i przy jednej z takich prób nadzialiśmy się na kontrę. Goście wyrzucili daleką piłkę z autu, zabrakło przy tym asekuracji i Kosałka wyrównał bodajże z 6 m - mówi szkoleniowiec Przeciszovii.

Gospodarze nie forsowali już raczej tempa, a z kolei Jordan również sprawiał wrażenie zadowolonego z remisu i nie chciał ryzykować jakimiś zbyt otwartymi atakami.

Dodajmy, że w składzie Przeciszovii zabrakło kilku podstawowych zawodników z powodu kontuzji, kartek bądź obowiązków zawodowych, w tym Kapery, Laburdy, Gałgana, Błasiaka, a w trakcie gry na skutek urazów boisko musieli opuścić jeszcze Żurek i Ortman. Nie miało to już jednak wpływu na wynik tej potyczki.

- Oczywiście po udanej rundzie jesiennej wiadomo było, że będziemy walczyć awans, ale nie przypuszczałem, że w ten sposób i tak szybko się to rozegra. Wiosna rzeczywiście układała się po naszej myśli. Mam na myśli nie tylko nasze wyniki, ale także najgroźniejszych rywali, którzy tracili punkty, remisując czy przegrywając swoje spotkania - dodaje trener Frączek.

W Przeciszowie już więc mogą się cieszyć z awansu i myśleć o przygotowaniach do gry w IV lidze, a do sukcesu Przeciszovii wrócimy jeszcze w jednym z najbliższych wydań "DP".

(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski