Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przed szczytem NATO w Warszawie. Bezpieczeństwo zapewni nam armia

Rozmawiał Damian Witek
Romuald Szeremietiew: Możemy spodziewać się ataków ze strony IS
Romuald Szeremietiew: Możemy spodziewać się ataków ze strony IS fot. Bartek Syta
Rozmowa. Sprawy związane z bezpieczeństwem ustalono już wcześniej. NATO działa na zasadzie konsensusu, dlatego ważne decyzje już zapadły - zapewnia ROMUALD SZEREMIETIEW, były szef Ministerstwa Obrony Narodowej.

- Czy do szczytu NATO w Warszawie, oprócz służb polskich, będą zaangażowane także służby innych krajów, np. do ochrony prezydenta Baracka Obamy?

- Zwykle jest tak, że każdy przywódca ma własną ochronę, a prezydent Stanów Zjednoczonych w szczególności. Gdziekolwiek się pojawi, tam są służby amerykańskie. Działa to niejako automatycznie.

- Czego możemy, jako Polacy, oczekiwać po tym szczycie? Czy jest tak, że wszystko jest ustalone, czy ważne decyzje będą podjęte dopiero w trakcie szczytu?

- Zasadnicze sprawy powinny być ustalone, dlatego że NATO jest strukturą, która działa na zasadzie konsensusu, więc decyzje ogłasza się dopiero po uzgodnieniu szczegółów i gdy wiadomo, że nie będzie żadnej opozycji. Nie wyobrażamy sobie takiej sytuacji, że zbiera się szczyt NATO, ogłaszane jest jakieś rozwiązanie i któryś z krajów mówi, że się na to nie zgadza. Należy więc sądzić, że prawie wszystko zostało ustalone.

- Czy Polska powinna sama się zbroić, a mniej polegać na gwarancjach Sojuszu Północnoatlantyckiego?

- Jest to pytanie retoryczne. Wiadomo, że Sojusz powinien być elementem pomocniczym jeśli chodzi o nasze bezpieczeństwo narodowe. Podstawą są siły własne i wiadomo też, że Traktacie Waszyngtońskim zapisano, iż każde z państw członkowskich ma obowiązek zadbania o własne zdolności obronne. Dopiero później można liczyć na pomoc innych - podstawą są nasze własne siły.

- Na czym polega pomoc ze strony państw sojuszniczych?

- Pomoc będzie zależna od tego, jakie decyzje podejmą poszczególne państwa w chwili zagrożenia. Nie wiemy dziś, jakie te decyzje będą. Procedura jest następująca: musi być ktoś zgłaszający, że został naruszony artykuł 5 Traktatu Waszyngtońskiego, doszło do bezpośredniego zagrożenia militarnego państwa należącego do NATO. Takie państwo wzywa sojuszników, aby udzieliły wsparcia. Następnie każde z państw członkowskich ustala, czy zachodzi przypadek reakcji na agresję i decyduje, w jaki sposób to zrobi. Mogą być decyzje wysłaniu wojsk, ale mogą uznać, że nie zachodzi taka potrzeba. Więc wszystko zależy od tzw. woli politycznej ośrodków władzy każdego z państw natowskich.

- Czy jest jakaś linia graniczna, której przeciwnikowi przekroczyć nie wolno?

Ustala to kierownictwo NATO. Musi być stwierdzenie, że doszło do naruszenia bezpieczeństwa Sojuszu i konsekwencją tego będzie podjęcie stosownych działań obronnych. Pamiętajmy jednak, że NATO - podkreślam to raz jeszcze - jest sojuszem suwerennych państw, to nie jest Układ Warszawski. W NATO każde państwo podejmuje własną decyzję, bez względu na to, czy jest supermocarstwem jak USA, czy nie należy do potęg militarnych jak np. Dania albo Islandia.

- Czy istnieją jakieś wytyczne do tego jakimi środkami powinno być wsparte zaatakowane państwo?

- Takie wytyczne powinny zawierać natowskie plany ewentualnościowe. Wiadomo, że jeśli obce wojska wejdą w granice państwa natowskiego, to trzeba je wygonić. Natomiast pojawiły się różnego rodzaju wątpliwości chociażby w przypadku tzw. wojny hybrydowej. Jak reagować, gdy napastnik nie przyznaje się, z jakiego państwa pochodzi? Tak przecież postępuje Rosja na Ukrainie, mówiąc, że tam nie ma jej wojsk. Inną taką strefą są ataki w cyberprzestrzeni. Trwa w związku z tym dyskusja w NATO, czy cyberatak należy traktować tak jak agresję z użyciem wojska, czy nie.

- Jak wygląda kwestia stałych baz NATO w naszym kraju, o których mówi się od dawna?

- Baz zdaje się nie będzie dlatego, że przyjęto stanowisko stwierdzające, że Sojusz stałych baz już nie buduje. Mówi się obecnie, że zamiast baz będziemy mieli w naszym regionie obecność „rotacyjną” większych sił, w tym amerykańskich. Będzie przywożony sprzęt, a żołnierze co jakiś czas będą się wymieniali.

- W jaki sposób obecność Amerykanów na terytorium naszego kraju zwiększa bezpieczeństwo Polski?

- Wojny wybuchają wraz ze wzrostem sprzeczności między państwami, które w końcu ktoś postanawia rozstrzygnąć siłą. Zanim jednak do tego dojdzie, gremia państwowe oceniają szanse użycia sił zbrojnych, ustalają, czy istnieją warunki polityczne do tego, żeby zaatakować i zwyciężyć. W 2008 r. Rosja uznała, że takie warunki istniały w przypadku Gruzji i doszło do wybuchu wojny. Obecność amerykańskich żołnierzy na terenie Europy Środkowej dla Kremla oznacza, że planując ewentualną wojnę, trzeba uwzględnić, że będzie się miało do czynienia nie tylko z atakowanym krajem, ale i Amerykanie będą się przeciwstawiać. To bardzo utrudnia planowanie agresji.

- Jak ocenia Pan plany Ministerstwa Obrony Narodowej w kwestii utworzenia obrony terytorialnej? Czy poprawi to bezpieczeństwo Polski?

- W naszym położeniu geopolitycznym, przy widocznej dysproporcji sił, system obrony terytorialnej jest Polsce niezbędny. Jest to rodzaj sił zbrojnych przeznaczony do działań w defensywie. Powinien w wymiarze strategicznym zagwarantować bezpieczeństwo całemu krajowi.

- Czy aktualnie Polska jest zagrożona ze strony tzw. Państwa Islamskiego (IS), szczególnie po wysłaniu tam polskich wojsk?

- Niebezpieczeństwo terroryzmu na kontynencie europejskim jest rzeczywistością i trzeba zakładać, że polskie zaangażowanie wojskowe na Bliskim Wschodzie będzie generować tego rodzaju zagrożenia dla naszego kraju.

- Czy poza IS Polska ma jakichś potencjalnych agresorów, którzy chcieliby ją zaatakować? Myślę głównie o Rosji.

- Z polskiego punktu widzenia zachowania Rosji mają zasadnicze znaczenie. Rosja bardzo konsekwentnie realizuje plan budowania swojej mocarstwowości w świecie. Polska popierająca wolnościowe dążenia byłych republik sowieckich, będąc sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i członkiem NATO, stała się jedną z przeszkód na drodze realizacji tej polityki.

- Czy Polska nie jest nadgorliwa w stosunku do USA? Mówi się, że jesteśmy trochę lekceważeni przez Amerykanów.

- Obawiamy się tego, co zamierzają zrobić Rosjanie. Jednocześnie ciągle nie potrafimy dostrzec, jak zbudować własną siłę i dlatego upatruje się ratunku w pomocy silnego sojusznika. W obecnym położeniu Amerykanie wydają się być jednymi, którzy mogą Polsce pomóc. A silniejszy sojusznik nie zawsze potrafi po partnersku układać wzajemne relacje. Czasem bierze górę taka mocarstwowa pycha. Mimo to sojusz z USA jest dla nas koniecznością.

- Ostatnie dane mówią o tym, że Polska najbardziej rozbrojonym krajem w Europie. Czy zwiększenie dostępności do broni poprawi bezpieczeństwo w naszym kraju?

- Poprawiłoby bez wątpienia. Kłopot jest jednak taki, że władze nie mają przekonania, czy można zezwolić obywatelom na powszechny dostęp do broni. Jednak znajomość broni, posiadanie jej, w moim przekonaniu spowoduje wzrost bezpieczeństwa, a nie jego osłabienie. Jest to też jeden z czynników, który mówi potencjalnemu agresorowi, że uzbrojone społeczeństwo stawi opór.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski