– Dwa złote medale mistrzostw Polski, zdobyte w miniony weekend, są dla Pana osłodą po nieudanym sezonie?
– Nie do końca... Znam swoje miejsce na świecie, wiem, że na igrzyskach było bardzo kiepsko. Chociaż ostatni start, w sztafecie, dał cień nadziei na to, że może być lepiej. Inna sprawa, że już przed igrzyskami liczyłem się z tym, że dobrze nie będzie, bo te zawody były rozgrywane w górach, a ja praktycznie przez całą karierę na wysokości czułem się gorzej. Trudno powiedzieć, jak bym wyglądał w konfrontacji ze światem teraz, gdy zjechaliśmy na dół. Ale sądzę, że lepiej.
– Sezon dla Pana się skończył?
– Nie. Na przyszły tydzień zaplanowany jest Puchar IBU w Martell we Włoszech. Mam nadzieję, że tam pojedziemy. A pod koniec marca wystartujemy w mistrzostwach świata armii, w Finlandii.
– Co stanie się z Panem i Łukaszem Szczurkiem po zakończeniu sezonu? Nie obawia się Pan, że do kolejnego sezonu będziecie musieli przygotowywać się tak jak dwa lata temu – na własną rękę, poza kadrą? Że mężczyźni nie zostaną objęci centralnym szkoleniem?
– Mamy wielkie nadzieje, że tak nie będzie, że jakieś szkolenie dla nas też zostanie zagwarantowane. Może nie takie jak przed tym sezonem, ale ważny będzie okres od października – by być wtedy na lodowcu, mieć kontakt ze śniegiem. Do października możemy trenować w Polsce, warunki są dobre.
– A nie przemknęła Panu przez głowę myśl, by skończyć ze sportem?
– Nie. W głowie siedzi mi taka myśl, że najlepsze lata przede mną. Tyle lat poświęciłem na trening, wiem, że choroba dużo mi w tym wszystkim przeszkodziła, ale widzę też, że w ciągu dwóch ostatnich lat sporo się odbudowałem, postęp jest zauważalny. Na razie nie w zajmowanych miejscach, ale w czasach biegów.
– Jaki był najprzyjemniejszy moment sezonu? Jakiś bieg, po którym był Pan zadowolony?
– Przede wszystkim okres przygotowawczy. Podczas lata czułem się rewelacyjnie, przez całą swoją karierę nie byłem latem tak mocny jak w 2013 roku. Niestety, na zimę się to nie przełożyło. Być może dlatego, że latem byłem za mocny i do zimy przystąpiłem z rozładowanymi bateriami... Ale, mimo wszystko, nawet zimą było widać, że w porównaniu z ubiegłym sezonem jest lepiej. W biegu na 10 km poprawiłem się o pół minuty, na dystansie 20 km straty do najlepszych miałem mniejsze o półtorej minuty. Niestety, strzelanie w tym sezonie było trochę gorsze, jednak dla nas najważniejsze jest to, żeby poprawiać bieg.
– Główne źródło utrzymania ma Pan dzięki przynależności do Wojskowego Zespołu Sportowego we Wrocławiu czy otrzymuje Pan też jeszcze stypendium jako kadrowicz?
– Stypendium było do grudnia. Teraz zostaje już tylko wojsko.
– Więc mistrzostwa wojskowe to dla Pana ważna impreza?
– Bardzo ważna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?