Krzysztof Kawa: KAWA NA ŁAWĘ
Dziennikarze BBC dokonali zestawienia gaży Walijczyka z pensją mającego szkockie korzenie premiera Wielkiej Brytanii i wyszło im, że 24-letni piłkarz będzie inkasował w ciągu tygodnia... dwukrotność rocznych zarobków zapracowanego Davida Camerona.
Mnie to nie dziwi. Czy ktokolwiek z was chciałby co kilka dni wysłuchiwać 90-minutowych przemówień brytyjskiego (czy jakiegokolwiek innego) polityka? A ilu z was wolałoby w zamian oglądać występy na boisku Bale’a? No właśnie, oto mamy odpowiedź – to, co się sprzedaje na masową skalę, jest warte masy pieniędzy. Oczywiście zgadzam się, że nawet jedno wystąpienie Camerona może zmienić zamieszkiwany przez pięć miliardów istnień świat – szczególnie jeśli mówi prawdę o tym, co myśli na temat muzułmanów; natomiast nawet setka goli Bale’a, poza wprawieniem w dobry nastrój kilkudziesięciu milionów kibiców "Królewskich” i reprezentacji Walii, niczego więcej ludzkości nie przyniesie.
Chociaż...
Pewnie bez problemów znaleźlibyśmy psychologa społecznego, który naukowo udowodniłby, że człowiek w dobrym humorze jest dwa razy bardziej kreatywny, pięć razy bardziej pracowity i dziesięć razy bardziej skłonny do wydawania swoich oszczędności w dyskontach na kompletnie niepotrzebne mu rzeczy, co – jak wiadomo – dla twórców jaśnie oświeconego kapitalizmu jest największą obywatelską cnotą.
W Rzeczypospolitej Polskiej także nie brak piłkarzy, którzy zarabiają znacznie więcej niż premier. Ale czy należy kogoś winić za to, że Donald Tusk minął się z powołaniem i zamiast więcej trenować, bezsensownie traci czas na połajanki Jarosławów – Kaczyńskiego i Gowina?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?