Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przepis przeszkadza

Redakcja
Krystian Dziubiński w KTH Krynica rozegrał w tym sezonie 15 meczów FOT. MACIEJ ZUBEK
Krystian Dziubiński w KTH Krynica rozegrał w tym sezonie 15 meczów FOT. MACIEJ ZUBEK
- 31 października zagrał Pan ostatnie spotkanie. Od tego dnia hokejowe mecze obserwuje Pan z pozycji kibica...

Krystian Dziubiński w KTH Krynica rozegrał w tym sezonie 15 meczów FOT. MACIEJ ZUBEK

Rozmowa z KRYSTIANEM DZIUBIŃSKIM, wychowankiem Podhala, ostatnio graczem KTH

- Niestety. W tym przypadku niewiele ode mnie zależy. Grać nie mogę z powodu przepisu, jaki obowiązuje w polskim hokeju. Wiadomo, że zawodnik, który do momentu, kiedy nie skończy 26 lat, tak naprawdę nie może swobodnie decydować o swojej przyszłości. Tak jest w moim przypadku. Do końca października grałem w Krynicy, bo to był termin, do którego działacze tego klubu mieli przelać na konto mojego macierzystego klubu MMKS Podhale Nowy Targ, ustaloną kwotę za transfer. Termin nie został dotrzymany, stąd transfer został przyblokowany, a ja wylądowałem na trybunach.

- Jest Pan tym faktem mocno rozżalony?

- Ani do władz Podhala, ani do władz Krynicy żalu nie mam. To system jest zły, przepis, który tak naprawdę staje na drodze kariery większości młodych zawodników. Powoduje, że albo kończą oni przygodę z hokejem, albo drastycznie obniżają swój poziom. Aby się rozwijać, iść do przodu, trzeba stale czynić postępy, grać w lepszych zespołach, pracować z najlepszymi trenerami. W Polsce tak naprawdę nie istnieje rynek transferowy. Kluby nie mają pieniędzy, aby płacić za zawodników. Taniej jest wziąć obcokrajowca i przez to nasz hokej wygląda, jak wygląda. Przyznam, że zastanawiam się na tym, aby zwrócić się oficjalnie do władz Polskiego Związku Hokeja na Lodzie z prośbą o dokonanie korekt w tym konkretnym przepisie. Już nie chodzi o mnie, bo ja za rok przekroczę tę barierę i będę wolnym zawodnikiem, ale problem ten dotyczyć będzie kolejnych pokoleń. A chyba nie stać nas na to, aby kolejni utalentowani gracze kończyli z hokejem w wieku 22, 23 czy 24 lat.

- Przepis ten ma gwarantować w jakimś sensie zwrot kosztów, jakie klub przez lata łożył na szkolenie konkretnego zawodnika...

- To tak naprawdę jest tylko teoria. Nie wiem, jak to jest teraz w Nowym Targu, ale kiedy ja zaczynałem grę w hokeja, to tak naprawdę całość związanych z tym kosztów ciążyła na moich rodzicach. Oni kupowali mi sprzęt, oni dawali na wyjazdy, oni składali się na trenera. W klubie nigdy nie było na nic pieniędzy.

- W identycznej sytuacji jak Pan był Dariusz Gruszka. On jednak zdecydował się na powrót do Podhala...

- Ja wciąż czekam, trenuję z chłopakami w Krynicy. Myślę, że wszystko rozstrzygnie się w tym tygodniu. Ludzie się z nas śmieją, że dajemy się wciąż wodzić na nos. Może tak faktycznie jest, ale my po prostu widzimy sens tego całego projektu. Zresztą efekty widać było na turnieju EIHC w Budapeszcie. Te dwa-trzy miesiące wspólnych treningów, pod wodzą trenera drużyny narodowej Igora Zacharkina, zaczyna procentować. Mimo wszystko warto było trenować i grać w drużynie z Krynicy, choć większość z nas straciła swoje oszczędności, bo przez te kilka miesięcy za coś musieliśmy przecież żyć.

- Jeżeli cały projekt upadnie, zdecyduje się Pan na grę w Podhalu?

- Nigdy nie wypierałem się gry w nim. Podobnie jest teraz. Rozmawiałem kilkakrotnie z panią prezes Agatą Michalską, przed sezonem i w jego trakcie. Dostałem propozycję i niewykluczone, że znów zagram w Nowym Targu. Mam dosyć już tej ponad trzyletniej tułaczki. Tutaj mam żonę i małą córeczkę. Wiadomo, że chciałbym być z nimi.

Rozmawiał Maciej Zubek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski