Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przewodnik po skarbie kibica

Ryszard Niemiec
Preteksty. Przedsezonowa ściąga, czyli tak zwane skarby kibica, przy uważnej ich lekturze otwierają przed czytelnikami rozległe pole do snucia prognoz, ocen i kalkulacji.

Z tegorocznych, faktograficznie bogatych wydawnictw, bije pretensjonalnie narzucana wiara w nadchodzącą erę prymatu warszawskiej Legii w rozgrywkach ekstraklasy. Nie muszę dodawać, że sedno tak formułowanej narracji otwiera nóż w kieszeni piłkarskiego sympatyka z Małopolski - regionu, który wybił się wreszcie na pozycję najliczniejszej potencji w ekstraklasie.

Dlatego z atencją przyjmuję oświadczenie trenera Dariusza Wdowczyka, niegdysiejszego legionisty, ze stoickim spokojem stawiającego przed swoimi zawodnikami zadanie zdobycia 14. tytułu mistrza Polski.

Mniej ekspresyjny jest trener Jacek Zieliński, rzucający hasło zdobycia medalu i prawa do kontynuowania raczkowania Cracovii po przestworzu europejskich rozgrywek. No, ale on - futbolowy wyraziciel filozofii stoików - nie ma w zwyczaju uderzać w tarabany sukcesu. Najbardziej skromny w deklaracjach pozostaje Czesław Michniewicz, ale jemu - stawiającemu pierwsze kroki w Niecieczy - zdążyli chyba opowiedzieć o wynikach zespołu w pojedynkach z warszawską Legią.

Stołeczny klub, trzymając się słów prezesa Bogusława Leśnodorskiego, opublikowanych w skarbie kibica „Przeglądu Sportowego”, chce powtórzyć dominację swego antenata - CWKS („chcemy wygrać wszystko!”). Niegdysiejsza omnipotencja „zielonych kanonierów”, jak ją kiedyś opisywał „PS”, a ja trawestowałem: „sierżantów”, powtórzona w dzisiejszych czasach, ma się opierać nie na kartach powołania rekruta do zaliczenia powszechnego obowiązku obrony PRL, ale na finansowej masakrze konkurencji.

Ponieważ ówczesny dyktat skutkował negatywnie na rozwój reprezentacyjnej piłki i nie wnosił wiele wartości w piłkę klubową, przypuszczam, że i drastyczny odjazd Legii we współzawodnictwie budżetowym nie przełoży się na efekt sportowy. Wprawdzie rozbuchany skauting stołecznego klubu co roku wybiera z Małopolski najzdolniejszych piłkarzy, już w wieku trampkarza, ale na szczęście nie każdego rodzica w tej stronie da się zbałamucić wizją mieszkania i pracy na dolnym Mokotowie. Przykład Bartka Kapustki, którego ojciec (należy mu się tytuł honorowego członka Tarnowskiego OZPN) nie poszedł na lep tokowania o najlepszym klubie, w którym można zrobić karierę.

Z kart „skarbu” jasno wynika, że małopolska ziemia stanowi najbardziej płodny kawałek Polski, rodzący nie tylko największą liczbę uprawiających piłkę nożną (blisko 80 tysięcy), działa na niej najwięcej klubów (843), ale i stąd pochodzi najwięcej ligowców (34), Wisła zaś wychowała ich największą liczbę, a Kraków, jako miejsce ich urodzenia, ustępuje tylko o jednego Warszawie. Jeśli do tych danych dodać informację o trzech krakowskich klubach, występujących od początku istnienia Centralnej Ligi Juniorów, optymistyczna pointa niniejszego utworu ułoży się sama.

e-mail: [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski