Nazywa się bardziej egzotycznie niż kurort wakacyjny z plakatu oferty last minute. Pozwala przenieść się z chłodnego polskiego klimatu wprost do południowych rejonów Afryki. Kurs kizomby – tańca pochodzącego z Angoli – ma w swojej ofercie to, czego nie zagwarantuje biuro podróży. Uczy, jak rozkochiwać w sobie kobiety.
Kizomba to stosunkowo młody styl taneczny. Powstał w latach 80. XX wieku w Angoli – stamtąd przez Wyspy Zielonego Przylądka odbył podróż do Europy. Po zdobyciu popularności w Portugalii i Francji, kizomba wkroczyła na arenę krakowskiej kultury tanecznej.
W tym gatunku rządzą niebezpieczne paradoksy. Intymna specyfika tańca przypomina tango argentyńskie, jednak ograbione z nerwowego napięcia i sztywnej dyscypliny. Partnerzy trzymają się w ramionach bardzo blisko i przez cały czas stykają głowami.
Akcja toczy się poniżej pasa. W trakcie gdy nogi partnerów na zmianę splatają się ze sobą i oddalają, ramiona pozostają względnie nieruchome. Do tego dochodzą zmysłowe ruchy biodrami.
Eksperci twierdzą, że jest to taniec bardzo prosty, lecz niełatwy do nauczenia.
– Tu nie chodzi o technikę czy show. Kizomba jest jak uścisk kobiety i mężczyzny. Pozwala wyrazić cały wachlarz pozytywnych emocji – od gorącej namiętności po czułość i przyjacielską serdeczność. To jest taniec, którego się nie tańczy, tylko czuje – mówi Łukasz Raś, właściciel pierwszej szkoły tańca w Krakowie oferującej kurs kizomby.
To widać – pary zanurzone w rytmach kizomby robią wrażenie zahipnotyzowanych. Partnerki często mają zamknięte oczy, aby w pełni skupić się na subtelnych sygnałach, wysyłanych przez mężczyznę. Partner wyznacza rytm, wsłuchuje się w muzykę i prowadzi kobietę. W ten sposób wprowadza ją w trans, który może (chociaż nie musi) przenieść się poza parkiet.
– W tym tańcu ludzie chcą poczuć to, o czym się mówi – tajemniczo tłumaczy Łukasz, jeden z niewielu profesjonalnych instruktorów kizomby w Polsce. Przyznaje też, że mężczyźni traktują to jak dodatkowy kurs uwodzenia. I słusznie.
– Kobiety zakochują się w kizombie, ponieważ oprócz całej fizyczno–zmysłowej otoczki, taniec uczy mężczyzn, jak trzymać partnerkę w stanie rozedrgania i niepewności – dodaje Raś.
Sensualność i wdzięk kizomby to cechy, które przyciągają uwagę i zachęcają do podjęcia nowego wyzwania balansującego na pograniczu tańca, flirtu i erotyki.
Agnieszka, która niedawno rozpoczęła kizombową przygodę wyznaje: – Dla mnie kizomba jest prawie jak seks! Po tańcu z atrakcyjnym facetem czuję się lekko zawstydzona, trochę jak po pierwszej randce.
– Wcześniej tańczyłem salsę. Dowiedziałem się, że startuje kurs Kizomby, zobaczyłem na YouTube, co to właściwie jest, i postanowiłem sprawdzić. Kizomba uczy współpracy z partnerem bardziej niż inne tańce. To fajny i specyficzny taniec, szczególnie, jeśli nie zniechęcimy się bliskością fizyczną. Lubię w kizombie to, że tańczy się ją do współczesnej muzyki, której można słuchać też na co dzień – mówi Tomek, który ma za sobą półroczny kurs.
Pasjonatów kizomby przybywa. Niektórzy są już ostro nakręceni i nie wyobrażają sobie życia bez tego specyficznego klimatu.
– Mój przyszły facet musi Kizombę czuć i znać! To jest taaakieee seksowne, gdy facet świetnie prowadzi w tańcu. W kizombie jesteśmy bardzo blisko i musimy wyłapywać każdy swój ruch – stwierdza Kasia, stała bywalczyni imprez poświęconych rytmom kizomby i salsy.
Kizomba przecież bierze pod uwagę także męskie potrzeby – w końcu który facet nie chciałby, aby wymarzona dziewczyna zaufała mu i wpadła wprost w jego ramiona?
Umiesz tańczyć?
Kursy kizomby prowadzi szkoła tańca LofToDance przy ulicy Fabrycznej 13.
ANTONINA DĘBOGÓRSKA
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?