Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przy Rynku nie da się żyć. Centrum staje się skansenem

Małgorzata Mrowiec, Sylwia Nowosińska
Co zrobić, by zatrzymać i przyciągnąć mieszkańców do centrum?
Co zrobić, by zatrzymać i przyciągnąć mieszkańców do centrum? FOT. WOJCIECH MATUSIK
Kontrowersje. Mieszkańców mogłyby przyciągnąć poprawione przepisy i place zabaw.

Ścisłe centrum Krakowa wyludnia się. W kamienicach przy Rynku Głównym można się dziś doliczyć góra dwudziestu mieszkańców. W latach 90. w granicach Plant mieszkało ponad 20 tysięcy osób, dziś – poniżej tysiąca.

Ponieważ do poprawki idą właśnie przepisy Parku Kulturowego Stare Miasto, niektórzy widzą szansę na odwrócenie tego trendu i przyciągnięcie mieszkańców.

– Idea jest taka, by – jeśli to możliwe – zapisać w uchwale o Parku Kulturowym, że na wyższych kondygnacjach kamienic mają być mieszkania. To szukanie sposobu na przyciągnięcie ludzi do centrum miasta. Próba wyjścia z sytuacji, kiedy wieczorem idzie się przez centrum z wygaszonymi oknami – mówi radny PO Grzegorz Stawowy, przewodniczący Komisji Planowania Przestrzennego Rady Miasta.

Tych, którzy mieszkają lub są właścicielami nieruchomości przy Rynku, taki pomysł nie przekonuje. Ich zdaniem nowy przepis nic nie zmieni, bo tu zwyczajnie nie da się żyć. Wymieniają uciążliwości: hałas, związany z dziesiątkami imprez i tłumami imprezowiczów, ogródki kawiarniane czynne do nocy, brak zieleni, placów zabaw, problemy z parkowaniem.

– Sądzę, że nawet ludzie, którzy zdecydowaliby się płacić szalenie wysokie czynsze za mieszkanie z widokiem na Wieżę Ratuszową – w końcu uciekną. Czy oprócz przepisu o mieszkaniach przewidywana jest możliwość uspokojenia placu? – pyta Barbara Klesz­czyńska, historyk sztuki, współwłaścicielka jednej z kamienic przy Rynku. Uważa, że salon miasta powinien pozbyć się imprez sportowych. – Nigdy nie był do biegów, a nawet do rycerskich turniejów – mówi.

Zdaniem Grzegorza Tur­naua, który od lat mieszka przy ul. Brackiej, głośne lokale rozrywkowe przy Rynku to nieporozumienie. – W kamienicy, w której mieszkam, za ścianą od strony Rynku był kiedyś klub. Drgania, które dało się wtedy odczuć w mieszkaniu, były nie do zniesienia – wspomina artysta. Sam jest w stanie znieść hałas tylko dlatego, że dużo czasu spędza w podróży. Na ul. Brackiej nie bywa więc często.

– W mojej parafii jest ok. 2,9 tys. osób, z czego tylko połowa osób mieszka w centrum. Reszta to ludzie, którzy są tylko tam zameldowani – mówi z kolei ks. Dariusz Raś, proboszcz parafii mariackiej. Dlaczego mieszkańcy wyprowadzają się z Rynku? – Rynek staje się centrum turystyczno-handlowo- usługowym. Niestety, ludziom trudno tu zasnąć w nocy z powodu ciągłych imprez, zwłaszcza w sezonie letnim. Brakuje też infrastruktury i parkingów, a ceny najmu lokali są wysokie – wymienia proboszcz.

Dr Michał Wiśniewski z fundacji Instytut Architektury komentuje, że to turystyka wypędza mieszkańców z serca miasta. Bez nich traci ono na autentyczności, zamienia się w skansen. – Dzieje się tak na całym świecie. Wenecja została w ten sposób „zjedzona” przez turystykę – wskazuje.

– Miasto bez mieszkańców nie żyje. A martwego centrum również turyści nie będą chcieli oglądać – zwraca uwagę wiceprezydent Krakowa Elżbieta Koterba.

Jej zdaniem trzeba się zastanowić nad konkretnymi zachętami dla mieszkańców. Powinno to być m.in. stworzenie placu zabaw w obrębie centrum oraz ograniczenie liczby imprez na Rynku.

RYNEK NIE DLA LUDZI
Prof. Ewa Miodońska-Brookes - historyk literatury UJ, mieszka w okolicach rynku:

Z każdym rokiem Rynek jest coraz mniej przyjazny dla mieszkańców. Na dole widać jaskrawe światła i dym, a u góry, w oknach wieczorami zwykle jest ciemno.

Mieszkam tutaj od 1963 roku. Dawniej były krótkie okresy, kiedy sytuacja się poprawiała, szczególnie w PRL-u. Teraz hałas, który przekracza wszelkie normy, utrudnia nam życie. Często organizowane są tu imprezy, które trwają bez przerwy nawet przez 14 godzin.

Zdarza się, że ludzie podczas rozmów w mieszkaniach nie słyszą się nawzajem. W każdej kamienicy na dole są co najmniej dwie knajpy, których klienci piją alkohol i hałasują do wczesnych godzin rannych. Nawet w kawiarnianych ogródkach pije się alkohol.

Kluby korzystają z reflektorów oświetlających ulicę, przez co mieszkańcy przez całą noc mają w oknach jaskrawe światła. Cisza nocna tu nie obowiązuje, a funkcjonariusze policji wezwani na interwencję rozkładają ręce. Zmiana przepisów nie sprawi, że mieszkańcy od razu wrócą na Rynek, taki proces może trwać latami.

(SN)
[email protected]

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski