MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przyjaciele z Nowego Sącza

SZEL
Czerwiec 1991 r., Krynica. Lech Kaczyński podczas kampanii wyborczej do parlamentu. Fot. Jerzy Cebula
Czerwiec 1991 r., Krynica. Lech Kaczyński podczas kampanii wyborczej do parlamentu. Fot. Jerzy Cebula
Prezydent RP Lech Kaczyński miał w swojej politycznej karierze nowosądecki epizod. W latach 1991-93, w skróconej kadencji Sejmu RP, był posłem ziemi sądeckiej z listy Porozumienia Centrum.

Czerwiec 1991 r., Krynica. Lech Kaczyński podczas kampanii wyborczej do parlamentu. Fot. Jerzy Cebula

Nasze wspomnienia

- To był czas trudny, czas kształtowania się III RP. Od rządów Tadeusza Mazowieckiego, czyli od dnia, w którym Polska ostatecznie przestała być państwem komunistycznym, minęło wtedy zaledwie dwa lata - wspominał 9 listopada 2009 r., w dniu, w którym od mieszkańców Nowego Sącza otrzymał najwyższe wyróżnienie - honorowe obywatelstwo. Nowy Sącz był pierwszym miastem w Polsce, które tak uhonorowało prezydenta. Kilka dni temu, już po tragicznej śmierci prezydenta w Smoleńsku, zrobiła to również stolica.

Wygłaszający laudację przewodniczący Rady Miasta Artur Czernecki podkreślił wówczas, że honorowe obywatelstwo dla głowy państwa jest wyrazem wdzięczności za jego niezłomność i konsekwencję w walce o niepodległą Polskę i wdrażanie w życie kanonu zasad i wartości patriotycznych. Ryszard Nowak, prezydent Nowego Sącza, nazwał prezydenta symbolem suwerennej Polski. - Jestem bardzo wdzięczny, jest mi po ludzku bardzo miło - dziękował krótko prezydent Kaczyński, odbierając z rąk przewodniczącego statuetkę. Był wtedy szczerze wzruszony.

W Nowym Sączu prezydent Kaczyński miał przyjaciół i znajomych jeszcze z lat 90. Wśród nich był Redemptus Kurp, prawnik, który prowadził sądeckie biuro poselskie. Po latach, już jako prezydent RP, o przyjaźni z Redemptusem mówił publicznie. Wyłowił go wzrokiem w tłumie sądeczan zaproszonych do ratusza na uroczystość nadania honorowego obywatelstwa i przywitał serdecznie jak przyjaciela.

- Rzeczywiście, to Lechu zawsze podkreślał naszą przyjaźń i to on chciał się spotykać za każdym razem, gdy gościł w Nowym Sączu. Ja unikałem eksponowania tego, że znam prezydenta RP. Nigdy też tej przyjaźni nie wykorzystywałem. Teraz, w obliczu tej wielkiej tragedii, nie mogę znaleźć sobie miejsca... - mówił poruszony tuż po katastrofie. W czwartek z delegacją urzędników pojechał do Warszawy, spędził wiele godzin w podróży, żeby przez kilkanaście minut trzymać honorową wartę przy trumnach prezydenckiej pary. Do delegacji zaprosił go prezydent Nowego Sącza Ryszard Nowak, który braci Kaczyńskich znał z czasów, gdy na Sądecczyźnie współtworzył Porozumienie Centrum, później był posłem Prawa i Sprawiedliwości.

Z parlamentu pierwszej kadencji znał Lecha Kaczyńskiego Krzysztof Pawłowski, twórca Wyższej Szkoły Biznesu-NLU w Nowym Sączu. - Był to szczególny czas, gdy ludzie zaangażowani w proces przemian w wolnej Polsce stanowili rodzaj klanu, niemal rodziny, w której wszyscy zwracali się do siebie po imieniu, choć często nie poprzedziło tego oficjalne przejście na ty - wspomina. Lech Kaczyński w 1991 roku był na pierwszej inauguracji roku akademickiego w WSB. Wtedy sceptycznie odnosił się do szans powodzenia niepublicznej szkoły. 18 lat później, gdy Kaczyński miał odebrać w Nowym Sączu statuetkę honorowego obywatela miasta, postanowił odwiedzić szkołę Pawłowskiego.

Rektor, goszczący w swoim gabinecie głowę państwa, zaczął rozmowę od kurtuazyjnego wstępu "Panie prezydencie".
- Na to Lech Kaczyński zareagował z uśmiechem i rzucił krótko: Nie wygłupiaj się, Krzysiek. Przecież mówimy sobie po imieniu - wspomina dziś dr Pawłowski.

- Przekonywałem go wtedy do korekty myślenia o patriotyzmie, który nie powinien ograniczać się do czczenia bohaterów, często przegranych powstań czy wojen. Mówiłem, że do młodzieży bardziej przemówi patriotyzm budowany wokół zwycięstw, bo wielu Polakom coś się jednak udało. Ku mojemu zdziwieniu w przemówieniu z okazji święta 11 Listopada prezydent wspomniał o konieczności budowania nowego patriotyzmu. To przeczy dość powszechnemu przekonaniu, że Lech Kaczyński był osobą niereformowalną. Potrafił słuchać i był otwarty na poglądy innych. Potem dotarło do mnie, że, paradoksalnie, jego także będziemy czcić, dlatego że zginął pełniąc służbę dla ojczyzny - mówi Pawłowski.

Monika Kowalczyk, (SZEL)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski