Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyłapani idą do sądu, zarząd do prokuratury

Ewelina Skowron
Nie tylko pomywaczki i kucharze wynosili resztki z sanatoryjnej kuchni. Pierogi zabierała do domu również dietetyczka i kierownicy
Nie tylko pomywaczki i kucharze wynosili resztki z sanatoryjnej kuchni. Pierogi zabierała do domu również dietetyczka i kierownicy Fot. Stanisław Śmierciak
Krynica-Zdrój. Do tej pory już 19 osób straciło pracę w związku z kradzieżami jedzenia z kuchni sanatoryjnej. Wśród nich 9 pracowników kadry kierowniczej.

– Działania zarządu są karygodne – mówi Grażyna Zachradnik, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ Solidarność. – Zwolnienia były bezpodstawne. Ludzi, co wzięli do domu parę pierogów i trochę zupy, która i tak wylądowałyby w koszu, nazywa się złodziejami. Jak tak można traktować ludzi?– dziwi się.

Oprócz 10 pracowników kuchni przyłapanych na kradzieży, spółka Uzdrowisko Krynica-Żegiestów zwolniła 9 osób z kadry kierowniczej. Wśród nich dietetyczkę z punktu żywienia i szefów administracji.

W poniedziałek prezes uzdrowiska Jarosław Wilk powiadomi prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez kadrę kierowniczą spółki. Zarzuca im niegospodarność.

– Mieli nadzorować pracę kuchni sanatoryjnej, ale to podczas ich zmian dochodziło do kradzieży. Musieliśmy wyciągnąć w stosunku do nich konsekwencje. Nie mieliśmy wyjścia – mówi Jarosław Wilk. Podkreśla też , że kadra kierownicza nie dopełniła warunków umowy, dlatego straciła pracę. – Proponowałem im rozwiązanie umowy za porozumieniem stron, ale wolą iść do sądu – mówi Wilk. – W prywatnej firmie podstawą zwolnienia z pracy może być utrata zaufania – podkreśla.

Jednak zdaniem pracowników, to tylko pretekst do wyeliminowania członków zakładowej „Solidarności” oraz wymiany starej kadry na nową.

Prawdopodobnie proceder kradzieży w spółce trwał kilka lat. Straty związane z wynoszeniem jedzenia oraz środków czystości opiewały na ponad milion złotych rocznie.

W końcu spółka zdecydowała się na radykalne kroki i wynajęła agencję detektywistyczną, która doprowadziła do ujęcia sprawców. Aresztowano 11 osób. Tylko jedna dostała naganę i mogła zostać, resztę zwolniono z pracy. – Wszyscy odeszli za porozumieniem stron – podkreśla Jarosław Wilk. – Niektórzy w ogóle nie ucierpieli, bo przeszli na emeryturę. Nie zależało nam na piętnowaniu tych ludzi. Chcieliśmy ukrócić proceder kradzieży – dodaje.

Grażyna Zachradnik zauważa, że żywność znalezioną przy zatrzymanych wyceniono na 260 zł. Wcześniej tego nie wyceniano. Na dodatek nie było procedur utylizacji żywności, która pozostawała po każdym dniu.

– Nam nie chodzi o kradzież resztek, ale o świeże surowce, takie jak masło, cukier czy chleb – twierdzi Jarosław Wilk.

Zwolnieni oskarżają zarząd uzdrowiska o mobbing, łamanie przepisów Kodeksu pracy i ustawy o Związkach Zawodowych, naruszenie dóbr osobistych oraz fałszywe oskarżenia. Pisma w tej sprawie wysłali już do ministra skarbu państwa, Marka Sowy, marszałka Małopolski i posła Arkadiusza Mularczyka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski