MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Przypadek posŁa KŁopotka w czterech odsŁonach

Redakcja
Z góry zastrzegam, iż posła Eugeniusza Kłopotka (PSL) nie znam ani nie jestem zwolennikiem PSL, które jest - w mojej ocenie - bardziej grupą interesu "rolników z ul. Marszałkowskiej" niż dojrzałą partią polityczną.

ANTONI Z. KAMIŃSKI*

Sprawa interesuje mnie wyłącznie jako symptom stylu myślenia, który wykształcił się w kręgach władzy państwowej w Polsce.

Odsłona pierwsza: z inkwizytorką

Przed paroma tygodniami tematem dnia stała się kontrowersja między posłem Kłopotkiem a posłanką Piterą, sekretarzem stanu w rządzie premiera Tuska. Posłanka Pitera zarzuciła posłowi Kłopotkowi, że jego interwencja na rzecz działającego w jego okręgu wyborczym przedsiębiorcy, stanowiła czyn korupcyjny. Przedsiębiorca, wedle wyjaśnień posła Kłopotka, uzyskał pozwolenie na budowę stacji benzynowej na planowanej trasie ważnego połączenia komunikacyjnego. Po wybudowaniu stacji okazało się, że władze zmieniły plan zagospodarowania przestrzennego, co pozbawiło inwestycję jakiegokolwiek sensu ekonomicznego. Poseł zapewniał, że interwencja była zgodna z formalną procedurą. W tym świetle, gdyby przyjąć stanowisko posłanki Pitery, trzeba by uznać każdą interwencję poselską na rzecz przedstawicieli biznesu za korupcję, pozbawiając tym samym tę kategorię ludzi statusu obywateli.

Odsłona druga: z komentatorem

Do interwencji posła odniósł się pewien znany polityk, obecnie polityczny komentator. Wyraził on w swym felietonie zdziwienie, że poseł Kłopotek zajmuje się tak trywialnymi sprawami, gdy tyle ważnych spraw państwowych jest niezałatwionych. Sprawa, w której wystąpił poseł, nie jest jednak błaha. Planowanie rozwoju przestrzennego jest jedną z tych funkcji państwa, od której zależy rozwój gospodarczy kraju. Po pierwsze, ludzie powinni wiedzieć, jak będzie wyglądać przestrzeń ich gmin powiatów itp., chociażby po to, by mogli racjonalnie podejmować ważne decyzje życiowe: np. o lokalizacji domu lub firmy. Brak takich planów lub częste ich zmiany uniemożliwiają jednostkom i instytucjom racjonalne prowadzenie swoich spraw. Posłowi Kłopotkowi można tylko zarzucić, iż nie przeszedł od szczegółu do ogółu i nie zajął się generalnie problematyką planowania przestrzennego w Polsce, a jest tu wiele do zrobienia.

Odsłona trzecia: z panią senator

Pewna ogólnie szanowana pani senator oświadczyła publicznie, iż interweniowanie w sprawach indywidualnych wyborców zwiększa szansę wyborczego sukcesu polityka, ale obniża efektywność jego pracy na rzecz kraju. Wynika stąd, że politycy, zajmując się kłopotami obywateli poświęcają dobro kraju na rzecz osobistej kariery, co już ociera się o definicję korupcji. Polityk, interesując się problemami swoich wyborców traci cenny czas, który mógłby poświęcić na myślenie o ogólnych problemach kraju. Zakłada się tu więc rozłączność obu zbiorów: zbioru problemów kraju oraz zbioru problemów jego obywateli, które są jakby mniej ważne. Obywatele nie są w stanie zrozumieć interesu ogólnego, w czym może zastąpić ich jedynie polityk. Ergo, polityk, który "zniży się" do podjęcia problemów nękających jego wyborców, traci zdolność rozumienia spraw ogólnych. Im mniej polityk zajmuje się swoimi wyborcami, tym lepiej służy krajowi. To już trąci paternalizmem, jakże typowym dla niektórych kręgów polskiej inteligencji.

Odsłona czwarta: z konstytucją w tle

Przypuszczalnie swą inspirację czerpała pani senator z art. 104 par. 1 Konstytucji RP. Mówi on: "Posłowie są przedstawicielami Narodu. Nie wiążą ich instrukcje wyborców". Trudno kwestionować zasadę, że posłowie powinni mieć pewien stopień autonomii w stosunku do wyborców. W innym wypadku można by oczekiwać, że każdorazowo, gdy przyjdzie im zająć stanowisko w jakiejkolwiek sprawie publicznej, musieliby przeprowadzać referendum w swoim okręgu.
Całość tego sformułowania wzbudza jednak co najmniej dwa zastrzeżenia. Po pierwsze, czyni ono odpowiedzialność posłów zagadnieniem czysto abstrakcyjnym. Odpowiedzialność przed "narodem", tj. przed wszystkimi, jest odpowiedzialnością przed nikim, bo naród nie jest instytucją - jest zbiorowością obywateli. Co więcej, politycy nie są wybierani przez tę zbiorowość, lecz jedynie przez jej stosunkowo niewielką część - wyborców w danym okręgu. Skoro zaś wyborcy w okręgach stanowią tylko niewielką część narodu, to czy jest rzeczą właściwą, by decydowali oni o losie przedstawicieli całości narodu? Cytowany artykuł konstytucji skłania ku odpowiedzi negatywnej.
Wracając do stanowiska pani senator, które mówi nie tylko, że posłów nie wiążą instrukcje wyborców, ale że kontaktując się z nimi, polityk działa na szkodę państwa, można uznać, że istotną słabością przyjętej w Polsce konstrukcji ustrojowej jest powszechne prawo wyborcze. Należałoby zatem, kontynuując tę linię rozumowania, pozbawić obywateli praw wyborczych i przekazać je jakiemuś ciału mędrców, którzy lepiej rozumieliby interes narodu niż sam naród. Uwolniłoby to polityków od zależności od obywateli, pozwoliłoby im oderwać się od kłopotów wyborców i poświęcić całą uwagę "interesowi ogólnemu", a zarazem przywróciłoby też spójność konstytucyjnej konstrukcji.

Akcja bez reakcji

Interesujące jest, że żadnej reakcji nie wywołała propozycja posła Palikota, znanego producenta wyrobów alkoholowych i przewodniczącego sejmowej komisji "Przyjazne państwo", której zadaniem jest eliminacja niepotrzebnych lub szkodliwych przepisów prawa. Poseł ten wystąpił z apelem, by znieść zakaz sprzedaży wyrobów alkoholowych w wagonach restauracyjnych "Wars". Jak pogodzić ze sobą to, że poseł jest "przedstawicielem Narodu" z wyraźnym promowaniem przez niego prywatnego interesu jego firmy? Jak interpretować fakt, że to wystąpienie posła-producenta alkoholu nie wzbudziło protestów innych polityków ani żadnego z politycznych komentatorów? Jedyną odpowiedź, jaką znajduję, jest, że skoro poseł Palikot jest przedstawicielem Narodu, to jego interes prywatny staje się automatycznie interesem tegoż: "Państwo to my" - mówią nasi politycy i jest to zgodne z konstytucją. Zawadą są obywatele. Trwa to już od z górą sześćdziesięciu lat: za PRL też politycy wzdychali, że ustrój jest bardzo dobry, tylko społeczeństwo do niego nie dorosło.

Prognoza w roli puenty

Przewiduję, że poseł Kłopotek albo załatwi sprawę przedsiębiorcy, albo jej nie załatwi. Nie wpłynie to natomiast na dalsze losy działania administracji w Polsce. Pani senator dalej będzie ignorować swoich wyborców, poświęcając czas sprawom dla kraju najważniejszym i zostanie wybrana na następną kadencję, co nie przyniesie krajowi żadnych korzyści. Przewiduję też, iż poseł Palikot nie tylko doprowadzi do zniesienia zakazu sprzedaży napojów alkoholowych w "Warsie", ale również zapewni swojej firmie monopol na tę sprzedaż, co oczywiście będzie w interesie całego naszego Narodu.

\*Autor jest profesorem politologii, pracownikiem PAN, przewodniczącym Stowarzyszenia "Obywatelska Polska", byłym prezesem Transparency International - Polska, ekspertem Obserwatorium Polityki Polskiej przy Centrum Informacji Obywatelskiej.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski