Tomasz Domalewski: KRĘCĄC PRZEŁĄCZNIKIEM TV
Czas, w którym brylowały na ekranie takie indywidualności, jak choćby Barbara Wachowicz, Bogusław Kaczyński i im podobni, minął, i to pewnie bezpowrotnie. Teraz, czym bezmyślniej, głośniej, natarczywiej i bardziej arogancko - tym lepiej. Ponoć widownia tego wymaga. Prawdę mówiąc teorię tę uważam za idiotyczną, bo telewizja, nie tylko zresztą publiczna, powinna wręcz narzucać pewien poziom istnienia. Szczególnie w godzinach największego zainteresowania ekranem. Tymczasem telewizje kulturę depczą, jak krowa pastwisko. Służba społeczności uznawana jest za coś anachronicznego, głupiego i beznadziejnego. Służba kasie - oto myśl przewodnia i cel wszelakich poczynań.
Dlatego z największą przyjemnością obejrzałem w TVP Kultura dokumentalny film o wielkim artyście. Muzyku, dyrygencie z charyzmą, osobowości nieprzeciętnej. Bohdan Wodiczko jest dla trochę starszych melomanów postacią dość znaną. Dla młodego pokolenia - w ogóle nie. Świetnie więc, że TVP Kultura tego wielkiego dyrygenta, organizatora muzycznych instytucji, szefa orkiestr, wybitnego pedagoga przypomniała. Dokument powstał w 2009 roku, ale być może przedstawiony został dopiero teraz. Nie pamiętam, by I lub II Program TVP pokazał go wcześniej, choć nie będę się upierał, bo pamięć jest zawodna.
Ten film o Bohdanie Wodiczce jest świetną lekcją, jak żyć, gdy człowiekowi o coś idzie. Nie o szmal, sławę, ale o ideę. Właściwie przeciwko Mistrzowi była cała peerelowska rzeczywistość, ale Mistrz miał ją w nosie. Robił swoje. Bezkompromisowy w osiąganiu muzycznych celów, zakładał orkiestry, przesłuchując wcześniej zespoły i solistów jedynie pod kątem zawodowej biegłości i talentu. Z innymi się rozstawał. Niezwykły dyrygent, szczególnie preferujący muzykę XX wieku, a wśród niej Strawińskiego. Gdy miał dość zaduchu PRL, pakował manatki i wyjeżdżał do Islandii. Tak było kilka razy. Tam uwielbiają go do dziś. Podziwiają za wyprowadzenie orkiestry w Reykjaviku na szerokie wody, za umuzykalnienie stolicy Islandii, w której jest już ulica jego imienia.
To szczególna, warta hołdów postać. W filmie Janusza Sijki opowiadali o Wodiczce m. in. wielki tenor Bogdan Paprocki, wielki dyrygent Antoni Wit. Były też archiwalne wypowiedzi Jerzego Waldorffa i Stefana Kisielewskiego. Oczywiście, żadna z prywatnych telewizji nie zainteresowała się Wodiczką, bo i po co? Przypuszczam, że dla wielu redaktorów tych stacji nazwisko Wodiczko mówi tyle, co nic. I to jest też miara upadku naszych czasów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?