Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przypadkowa kradzież za 300 tysięcy?

Redakcja
Fot. Ingimage
Fot. Ingimage
Bezdomny włamywacz-recydywista, handlowiec, paser i dziewczyna złodzieja. Niczego nie planowali, nie działali wspólnie i nikt im niczego nie zlecał. Zarzekają się, że tylko skorzystali z okazji.

Fot. Ingimage

Ewa Kopcik: HISTORIE Z PARAGRAFEM

"Wszedłem tam na głupa: wypatrzyłem dziurę w płocie i postanowiłem skorzystać z okazji. Dotarłem pod dom, zastukałem w szybę. Kiedy nikt się nie odezwał, podważyłem okno śrubokrętem. Byłem podpity. W czasie włamania, nawet nie włożyłem rękawiczek" - opisywał w prokuraturze swój ostatni skok 31-letni Tomasz H.

Do krakowskiego domu malarza Jerzego Nowosielskiego przy ul. Narzymskiego włamał się w 22 lutego, dzień po śmierci artysty. Był akurat na "niepowrocie" z zakładu karnego, szukała go policja. Wybił szybę w bocznym oknie na parterze. Splądrował całe mieszkanie. Zainteresowały go głównie obrazy.

"Dla mnie to były bazgroły, nie znam się na sztuce. - Brałem to, co wydawało się atrakcyjne" - mówił później.

Zabrał obrazy, ikony i cenne pamiątki o wartości ponad 300 tys. zł. Wyniósł je w poszwie na kołdrę. Na malarstwie chyba jednak rzeczywiście się nie znał, bo ukradł reprodukcje, a zostawił najcenniejszą artystycznie pracę - martwą naturę namalowaną na niewielkiej desce.

Po zatrzymaniu powiedział policjantom, że dopiero z telewizji dowiedział się, kogo okradł. Wpadł w panikę. Chciał czym prędzej pozbyć się łupów. Jeden z obrazów wyjął z ram, zwinął w rulon i wystawił przy śmietniku na osiedlu znajomej. Pozostałe przekazał paserom.

Śledztwo w tej sprawie - jak na polskie realia - toczyło się błyskawicznie. Jako pierwszy, na początku marca, wpadł w Krakowie Tomasz H. Wkrótce - 28-letnia Mirosława D. (pomagała mu się ukrywać) i Adam G., podejrzany o paserstwo. Kilka godzin później policja zatrzymała w Słubicach Wojciecha G., handlowca spod Krakowa, razem z dziewczyną. To w jego samochodzie znaleziono 6 obrazów, dwie ikony i zegar kominkowy - zrabowane z domu Jerzego Nowosielskiego.

- Chcieli przyczaić się przy granicy i kiedy sprawa kradzieży trochę przycichnie, wywieźć łupy z kraju - mówią policjanci.

Docelowo miały trafić do Holandii. Tam G. zamierzał rozpocząć nowe życie ze swoją dziewczyną (w Krakowie ma żonę i dwójkę dzieci). Spieniężenie obrazów miało im pozwolić na godny start. Dziś oskarżony o paserstwo mężczyzna jest już po prawomocnym wyroku. Przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze: 10 miesięcy pozbawienia wolności i grzywnie. Jego dziewczyna miała w śledztwie status świadka.

Szybkiego zakończenia sprawy i wydania wyroku bez przeprowadzania przewodu sądowego chcieli też pozostali zamieszani w kradzież. Mirosława D., oskarżona o utrudnienie śledztwa, wnioskowała o karę dla siebie: 5 miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na 3 lata i 1,2 tys. zł grzywny. Adam G. - za przyjęcie i ukrywanie przedmiotów pochodzących z kradzieży - 3 lata więzienia w zawieszeniu i 2,4 tys. zł grzywny. Prokurator i sąd wyrazili na to zgodę.

Tomasz H., główny oskarżony w tej sprawie, też chciał oszczędzić pracy sądowi. W październiku, na pierwszej rozprawie, przyznał się do włamania i kradzieży z domu malarza i zaproponował wyrok: 4,5 roku więzienia. Tym razem wniosek został jednak odrzucony.
Powód? Przede wszystkim kwestionowanie przez Tomasza H. dwóch kolejnych zarzutów zawartych w akcie oskarżenia, związanych z innymi włamaniami do mieszkań. H. do nich się nie przyznaje, bo jak twierdzi, w jednym przypadku w ogóle nie podjął próby włamania, a w drugim nie musiał się włamywać, gdyż drzwi były otwarte...

Niestety, sąd i prokurator wątpią w jego szczerość. Policjanci z grupy Vinci, która zajmowała się kradzieżą z domu Nowosielskiego, nie wierzą przede wszystkim w jego zapewnienia, że skoku dokonał sam. Są pewni, że miał co najmniej jednego wspólnika, a wraz z nim przepadły cztery zrabowane wówczas dzieła Nowosielskiego: "Pantokrator", "Akty i kolejka", "Ikona św. Paraskewy" i "Pejzaż".

Po tej kradzieży policja odzyskała 12 przedmiotów: osiem obrazów i ikon, statuetki nagrody Totus Tuus i im. Wojtkiewicza, zegar oraz krzyżyk. Przekazała je przyjacielowi zmarłego malarza, krakowskiemu marszandowi sztuki i prezesowi Fundacji Nowosielskich, Andrzejowi Starmachowi. To on na podstawie testamentu Jerzego Nowosielskiego miał dziedziczyć spadek.

Niedawno jednak przed krakowskim sądem rozpoczął się kolejny bój o spuściznę po artyście. Niespodziewanie zgłosiły się trzy osoby, podające się za dalekich krewnych artysty, które zamierzają podważyć testament malarza. Sądowy proces w tej sprawie może potrwać lata.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski