Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przyroda da sobie radę

RAV
- Niespełna dwa tygodnie temu wichura zniszczyła na Słowacji ponad 12 tys. hektarów lasów w Tatrach Wysokich. Słowacki minister ochrony środowiska Laszlo Miklos powiedział, że to katastrofa ekologiczna, która może spowodować zmiany klimatyczne w całym regionie Tatr. Czy rzeczywiście jest takie zagrożenie?

Rozmowa z dr. PAWŁEM SKAWIŃSKIM, dyrektorem Tatrzańskiego Parku Narodowego

   - Widziałem, co się stało na Słowacji. Właśnie otrzymałem od Słowaków skorygowane dane dotyczące tej wichury. Zostało zniszczonych nie 12 tysięcy, tylko 10 tys. hektarów lasów. Oczywiście jest to ogromna powierzchnia. Szacunki mówią, że na ziemi leży od 2 do 2,5 mln metrów sześciennych drewna. Wcześniej mówiono nawet o 3 milionach. To potężna klęska drzewostanu, ale nie jest to klęska lasu, bo nawet gdyby zostawiono ten teren i gdyby nic tam nie robiono, to las się sam odrodzi. Samosiewki pojawią się już w przyszłym roku. Ale starodrzew dopiero za jakieś 70 lat.
   Na pewno zmieni się mikroklimat na tych terenach, czyli klimat wewnątrz drzewostanu. W miejscu, gdzie była wilgoć, zacienienie, pojawią się inne temperatury, będzie hulał wiatr. Może się zmienić klimat w okolicy nawet do kilku kilometrów, ale na pewno nie zmieni się klimat w regionie.
   - Czyli nie ma większego zagrożenia dla Tatrzańskiego Parku Narodowego?
   - Największe reperkusje dla nas może spowodować wymnażanie się dużej ilości kornika drukarza. Jak tylko zejdą śniegi, Słowacy zaczną to powalone drewno wywozić, ale 2,5 miliona metrów nie da się usunąć w ciągu jednego roku; to potrwa kilka lat. A taki teren jest świetnym miejscem do wylęgu kornika. Największe zagrożenie przewidujemy na wiosnę. Jeśli będzie ona sucha i ciepła, to kornik będzie miał świetne warunki do rozmnażania.
   - Czy możemy zatem spodziewać się plagi kornika w Tatrach?
   - Nie jest to przesądzone. Nikt nie wie, jak daleko kornik drukarz może latać. Poza tym skoro będzie miał on na Słowacji tak świetną bazę pokarmową, to po co miałby ją opuszczać? Kornik żeruje w drewnie leżącym, póki jest ono wilgotne, póki jest świeże łyko. Dotychczasowe badania dowodzą jednak, że nie należy demonizować jego szkodliwości. Pamiętajmy, że korniki są naturalnym elementem przyrody, to nie jest jakiś wybryk natury.
   Przegęszczenie, czyli występowanie zbyt dużej ilości kornika na danym terenie, pociągnie za sobą tzw. proces samoregulacji ilości tego gatunku. Tak jest z ludźmi, którzy żyją w złych warunkach, np. w slumsach; częściej zapadają oni na groźne choroby wynikające z zagęszczenia. Podobnie jest z kornikiem.
   - Czy może nastąpić migracja zwierząt z terenów objętych katastrofą?
   - Zwierzyna rzeczywiście uciekła z tych terenów, ale wróci. Słowacy widzieli sarny i jelenie w lasach pod Popradem. Na terenach, gdzie szalały wichury te zwierzęta będą miały świetne żerowiska. Jeleń jest pędożercą, czyli je gałązki; będzie żerował na samosiewnie odrastających wiatrołomach. Po pierwszym spadku liczebności, bo na pewno wiele zwierząt zginęło podczas nawałnicy, może nastąpić wzrost ich liczby. W konsekwencji nie wykluczam pojawienia się większej ilości drapieżników - rysia czy wilka. Także dla niedźwiedzi będzie to dobre miejsce do żerowania. Nie ma co ingerować w te rzeczy; przyroda da sobie radę sama.
Rozmawiał: MARIUSZ SUROSZ

Kosztowne wiatrołomy

   W lasach Sądecczyzny usuwane są wiatrołomy, które powstały po niedawnych wichurach. Szacuje się, że trzeba wywieźć ok. 17 tys. metrów sześciennych drewna. Leśnicy porządkują połamane drzewa tarasujące szlaki i drogi. Gruntowne sprzątanie rozpocznie się w początkach przyszłego roku.
   - Pod naporem wiatru padały jodły i świerki liczące nawet 120-130 lat - mówi Zdzisław Witteczek, nadleśniczy w Limanowej. - Szacujemy, że będziemy musieli zagospodarować 6 tys. m sześc. wiatrołomów. To 20 proc. rocznego planu pozyskiwania drewna.
   Także w Nadleśnictwie Piwniczna, obejmującym teren od Zabronia aż po Krynicę z przysiółkami, straty w drzewostanie oszacowano na ok. 6 tys. m. sześc. Wiatr powalił głównie świerki oraz jodły w przyszczytowych partiach na Jaworzynie i Runku.
   Nadleśnictwo Stary Sącz, które swoim zasięgiem obejmuje dwie trzecie Sądecczyzny musi uprzątnąć ok. 5 tys. m. sześc. drewna świerkowego i jodłowego. Najwięcej zniszczeń odnotowano w rejonie Lipnicy (800 m. sześc.), Chełmca i Gabonia (700 m), Przysietnicy (600 m) i Łososiny Dolnej (400 m).
   Popękane i poszarpane drewno przekazywane jest do przeróbki chemicznej albo wykorzystywane do robienia palet. Jest ono też sprzedawane jako drewno stosowe. Leśnicy podkreślają, że koszty pozyskiwania drewna z wiatrołomów są większe niż jego wartość. (MIGA)

Apel o wpłaty

   Po spotkaniu władz Zakopanego z wójtami gmin powiatu tatrzańskiego, przedsiębiorcami działającymi na terenie Podhala postanowiono skoordynować program pomocy dla słowackich terenów dotkniętych zniszczeniami po przejściu wichury nad Tatrami Słowackimi.
   Jak nas wczoraj poinformowano, zostało utworzone specjalne konto bankowe, na które można wpłacać pieniądze przeznaczone na pomoc mieszkańcom i odbudowę miejscowości dotkniętych katastrofą ekologiczną na Słowacji. Nr konta: Bank BPH Oddział Zakopane 69 1060 0076 0000 3310 0006 1848, z dopiskiem: "Vysoke Tatry-Słowacja-katastrofa ekologiczna". (RAV)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski